[w którym wszyscy przyjeżdżają do Cokeworth na Gwiazdkę i cały czas lecą piosenki świąteczne]
„Gdyby każda noc w naszym życiu mogła być jak noc Bożego Narodzenia, rozjaśniona światłem wewnętrznym..."
-Roger Schütz
Boże Narodzenie 1959, Cokeworth pod Staines, Surrey
Lissa Prince, rudowłosa barmanka w klubie muzycznym Evansów, nalała duży kufel piwa Ethanowi i uśmiechnęła się słodko, trzepocząc rzęsami. Chłopak był synem jej pracodawcy, a po trzyletnim etacie w Cubie, zdążyła całkiem się z nim zaprzyjaźnić, tym bardziej, że byli z tego samego rocznika.
Oprócz wieku różniło ich niemalże wszystko: ona skończyła Hogwart i przyjęła mugolską pracę, żeby jakoś wesprzeć siostrę zamężną z toksycznym mugolem, a on mugolem się urodził i pół roku temu ukończył Królewską Akademię Muzyczną w Londynie. Pewnie głównie przez to, że nie mieli za wiele tematów do rozmów, w końcu każda konwersacja schodziła na Lukrecję.
Kobieta ta od Lissy i Ethana była starsza o niemal dziesięć lat (o czym chłopak, naturalnie, nie wiedział), ale przyjaźniła się z siostrą dziewczyny, Eileen, i razem z nią mieszkała w dormitorium. Lissa niespecjalnie ją lubiła, pewnie dlatego, że niesamowicie żenowała ją pretensjonalność pani Prewett, a także to, że zachowywała się bardzo nieodpowiedzialnie. Najpierw wypatrzyła sobie Ethana Evansa jako potencjalną zdobycz, związała się z nim, wyznała mu, że jest czarodziejką, a następnie zerwała kontakt i ożeniła się z bogaczem.
,,Świat byłby o wiele bezpieczniejszy, gdyby ludzie zaczęli liczyć się z tym, komu zdradzają swoje prawdziwe ja", pomyślała z przekąsem barmanka.
Lukrecja należała do rodu Black, zatem małżeństwo dla pieniędzy niejako zostało wpisane w jej DNA. Rozprawiała jednak, że rodzina wymusza na niej ten mariaż oraz że Ignatius jest kryminalistą, który z powodu wieloletniego mieszkania w Instytucie Magii Durmstrang utracił kręgosłup moralny. Lissa śmiała wątpić w cierpienia małżeńskie Lukrecji, gdy usłyszała, że zaledwie miesiąc po ślubie kobieta spodziewała się dziecka. Jo Prewett urodziła się na początku pięćdziesiątego dziewiątego, jednak młoda matka najwyraźniej niespecjalnie się nią interesowała, skoro wróciła do nawiedzania Ethana Evansa, pomimo tego, że ten się ożenił i miał już córkę, Petunię.
Mary Oldisch (Lissa nie potrafiła przyzwyczaić się do nazywania jej per Mary Evans), żona Ethana, szczerze mówiąc też nie należała do ulubionych osób Lissy. Rzecz jasna, nie brakowało jej talentu i sławy dzięki udanym występom na deskach West Endu. Jednak sukces w młodym wieku uderzył kobiecie do głowy, przez co zrobiła się narcystyczna i nadęta, a wszystkie osoby, które w jej mniemaniu nie były warte zainteresowania (czyli te, które nigdy nie dostały musicalowej roli) traktowała protekcjonalnie. Słowem — Ethan nie zaznał szczęścia w małżeństwie, ani ogólnie w miłości. W dodatku był nieprzyzwoicie kochliwy, a więc kiedy Lukrecja Black, teraz już Prewett, ponownie wtargnęła w jego życie, nie mógł się dłużej opierać. Zdaniem Lissy cały ten trójkąt był co najmniej śmieszny i przypominał dobrą operę mydlaną, więc za każdym razem, gdy Ethan zjawiał się w klubie, starała się pozyskać jak najwięcej plotek, które potem mogła przekazywać dalej i dalej, bowiem temat Evansów nigdy się w Cokeworth nie nudził. Wzbudzili sensację przeprowadzając się kilkanaście lat temu z Alabamy, i wzbudzali ją do dzisiaj.
— Spacerowałam niedawno po Haymarkecie w Londynie — zagadnęła Ethana — i zobaczyłam zapowiedź Pułapki na myszy z Mary jako Miss Casewell. Główna rola uciekła jej sprzed nosa, co?
CZYTASZ
Hogwart z tamtych lat (1)
Fanfic"Mówi się, że kobiety kochają tych, którzy je kochają. To nieprawda. Ulegają one temu, który mówi im, że ulegną" - Lew Tołstoj. Pierwsza (poprawiana!) z trzech części prawdopodobnie najdłuższego opowiadania o Huncwotach na polskim Wattpadzie. Lily...