Dalia z grymasem zamknęła torbę i przerzuciła przez ramię. Potem wzięła kule i ruszyła na dół. Dzisiaj ma przed sobą pierwszą wizytę u fizjoterapeuty. Z początku nie wierzyła Declanowi, kiedy wspomniał o rehabilitacji w wodzie. Dlatego gdy wczoraj mężczyzna wyprowadził ją z błędu, ogarnęła ją szczera panika, bo będzie musiała wcisnąć się w strój kąpielowy, a niczego tak bardzo nie znosi jak tego. Zawsze ma wrażenie, że jest naga.
Dziewczyna weszła do kuchni i z grymasem niechęci, pochwyciła spojrzenie babci.
— Wyglądasz jakbyś szykowała się na pogrzeb. — Mruknęła z rozbawieniem, Payton.
— Mogłabyś mnie podnieść na duchu. — Jęknęła płaczliwie. — A może powiesz Declanowi, że mam grypę... — Staruszka pokręciła głową. — No proszę. Obiecuję, że będę przykładną wnuczką. Będę cię słuchać i będę miła i...
— Tym bardziej się nie zgodzę. Jeszcze zmienisz mi się w jakąś landrynę. Idź. Dobrze ci to zrobi.
— I ty Brutusie przeciwko mnie. — Dalia spuściła głowę i teatralnie zaszlochała. Jednak po chwili uniosła niepewnie spojrzenie na babcię, która przyglądała się jej z grymasem zniesmaczenia. — Nie wiem za kim ty jesteś taka uparta... babciu. — Payton zmarszczyła brwi.
— Nie nazywaj mnie tak.
— Dobrze... babciu.
— Dalia. — Burknęła, Payton co wyrwało z ust dziewczyny zduszony śmiech. Dalia podeszła do staruszki i złożyła ciepły pocałunek na jej policzku.
— Dobrze już dobrze. Napiszę kiedy będziemy na miejscu... babciu.
— Wydziedziczę cię ty przeklęta dziewucho. — Syknęła.
— Obie wiemy, że tego nie zrobisz. Wtedy musiałabyś uwzględnić tatę jako spadkobiercę. — Dalia poruszyła zabawnie brwiami.
— Nigdy. — Payton natychmiast zaprotestowała. — Utrzymywałam go przez dwadzieścia pięć lat. Tyle mu wystarczy. — Dalia parsknęła śmiechem i pokręciła delikatnie głową.
Kobiety zerknęła przez okno gdy przed domem zatrzymał się dobrze znany samochód. Dalia cicho zapłakała, potem głęboko odetchnęła i zerknęła na babcię.
— Trzymaj kciuki, żebym się nie utopiła.
— Mogę trzymać, ale wątpię, że się utopisz — Dalia uniosła brwi. — Pływasz jak żaba. — Stwierdziła z rozbawieniem Payton.
— Ha. Ha. Ha, aleś ty zabawna? — Sarknęła, dziewczyna, co wyrwało z ust staruszki zduszony śmiech. — Dobra, ale tak na poważnie. Powinniśmy wrócić przed dwudziestą. W razie gdyby coś się działo, to dzwoń do mnie albo tego delikwenta.
— Tak jest. — Payton teatralnie zasalutowała. — Idź już. Nie każ mu czekać. — Dalia uśmiechnęła się litościwie i ruszyła do wyjścia.
— Czekał pięć lat, więc pięć minut go nie zbawi... — Wymamrotała pod nosem.
— Co? — Mruknęła Payton.
— Co? — Dalia z trudem zapanowała nad śmiechem.
Dziewczyna wyszła z domu i z cichym westchnieniem ruszyła w stronę samochodu z którego mężczyzna zdążył już wysiąść. Declan zmrużył podejrzliwie oczy, odbierając od niej torbę. Potem otworzył jej drzwi i zabrał kule.
— Dziękuję. — Mruknęła. Brunet jedynie skinął, okrążył samochód i zajął miejsce za kierownicą.
— Wyglądasz...
— Pięknie jak zwykle? Tak wiem. — Uśmiechnęła się z wymuszeniem
— Jakbyś szła na tortury. — Burknął, lustrując ją od góry do dołu.
![](https://img.wattpad.com/cover/352845139-288-k852917.jpg)
CZYTASZ
Do utraty tchu [18+]
RomanceJuilliard School. Kto w środowisku artystycznym nie słyszał o najlepszej uczelni sztuk pięknych na świecie? Dalia Walker nie była wyjątkiem. Jej największym marzeniem było dostanie się na wydział tańca. Dążyła do tego przez dziesięć lat. Niestety...