Louis ledwie zdążył wrócić do sypialni i wykąpać się, a już przyniesiono mu śniadanie. Zjadł je ze smakiem i nim chociażby pomyślał o tym czym powinien się zająć, do jego komnaty weszło troje strażników, wśród których był Maxime.
– Wasza Wysokość, za chwilę odbędzie się spotkanie z Radą Najwyższą.
– Jestem gotów – odpowiedział Louis, podnosząc się z krzesła. – Prowadź – polecił następnie. Maxime skinął głową, po czym wspólnie wyszli.
– Chciałbym żebyś zajął się dziś moimi przyjaciółmi. – Król podjął rozmowę, zerkając na mężczyznę.
– Co Wasza Wysokość ma na myśli?
– Obaj są świetnymi szermierzami. Słyszałem, że w królestwie jest dobrze wyposażona arena, chciałbym żebyś ich tam zaprowadził.
– Rozumiem. Jak sobie król życzy.
Przedstawienie czas zacząć. Dotarli na miejsce. Louis wziął głęboki wdech, zaraz wchodząc do wielkiej sali. Trwające tam rozmowy nagle ucichły, zaś wszystkie pary oczu skierowały się prosto na niego. Następnie rozległ się pisk odsuwanych krzeseł. Czternastu mężczyzn oraz Królowa Matka wstali na baczność, by zaraz móc się mu pokłonić. Po spojrzeniu niektórych rozpoznał pogardę, zawód, zaś byli również tacy, co przyglądali mu się z zaciekawieniem. Cóż, nie łudził się, że odgrywanie roli króla przyjdzie mu bez trudu. Mimo to zachował kamienny wyraz twarzy, zajmując swoje miejsce przy stole.
– Poznaliśmy się na koronacji, Wasza Wysokość – odezwał się mężczyzna, który zajmował krzesło najbliżej niego. Najbliżej króla. – Nazywam się Pierre Menad, jestem doradcą Waszej Wysokości. Zawsze służę radą. Wprowadzę również króla w aktualną sytuację polityczną naszego kraju. Może król polegać na moim doświadczeniu, byłem prawą ręką najświętszej pamięci króla Edmonda II.
– Oczywiście. Dziękuję kanclerzu Menad.
– Wasza Wysokość. – Pierre ukłonił, siadając na krześle. Reszta poszła jego śladem.
– Kontynuujcie, proszę.
– Panie, właśnie rozmawialiśmy o powracających aktach agresji na naszych granicach z państwem Breth. Musimy podjąć zdecydowane kroki, w tym celu konieczna będzie konsultacja z namiestnikami Chastreix.
– Czy istnieje szansa zorganizować spotkanie z namiestnikami moich prowincji w trybie pilnym? – zapytał Louis, zerkając na Pierre'a.
– Naturalnie. Za zgodą Waszej Wysokości wyślę zawiadomienia w imieniu króla.
– Doskonale. Zrób to. A teraz opowiedzcie mi co waszym zdaniem wywołuje wspomniane akty agresji na naszych granicach – rozkazał młody król. Czuł się zagubiony, co skrywał pod zdecydowanym tonem. Siedząc wśród członków rady koronnej zrozumiał, że czekała go bardzo wyczerpująca nauka na temat konfliktów i stosunków z innymi krajami. W dodatku wypadałoby również poznać szczegóły dotyczące namiestników, których zamierzał zaprosić do zamku. A to był dopiero początek...
***
Podczas gdy Louis utkwił w sali konferencyjnej, po Jacka i Morrisa przybyła straż wraz z dowodzącym im kapitanem Maxime. W pierwszej kolejności zabrano ich na stołówkę, na której posilało się wojsko stacjonujące na zamku. Co prawda było już chwilę po śniadaniu, niemniej przygotowano dla nich posiłek, który zjedli w ciszy. Po tym mężczyzna zaprowadził ich na arenę, tłumacząc, że to właśnie tam odbywały się treningi. Dodał również, że to sam król polecił, by ich tu przyprowadził. Nie miał jednak czasu ich "pilnować". Dostali krótkie wskazówki, zakaz opuszczania żołnierzy oraz "opiekuna" w postaci rudowłosego mężczyzny z dokładnie przystrzyżoną brodą.
CZYTASZ
Echo Przeszłości
RomanceTom III Louis siedział na niewielkim łóżku, w ciasnej i ciemnej kajucie. Ze zwieszoną głową wsłuchiwał się w skrzypienie starych desek oraz uderzenia fal. Próbował pojąć... Jakoś zrozumieć to, co wydarzyło się te parę godzin temu. A wydarzyło się t...