ROZDZIAŁ 6

299 40 61
                                    

Wciąż ciężko było Louisowi do tego przywyknąć. Do tych wszystkich spojrzeń. Miał wrażenie, że rejestrowano każdy jego ruch. To była duża odpowiedzialność, zwłaszcza, że nie do końca wiedział jak się zachować. Wszak nie wychowywano go do roli króla. Posadzono go na tronie tak nagle i bez jakiegokolwiek przygotowania. Nie pozostało mu nic innego, jak nadrabianie dobrą miną. Wszak nie chciał, by ktokolwiek spostrzegł, że nie czuł się pewnie w nowej roli. Dla odmiany również postanowił nie mówić więcej, niż było to konieczne.

Przy drzwiach musiał rozdzielić się z Jackiem, z osobą, która jako jedyna go znała naprawdę. Następnie ruszył w kierunku honorowego miejsca przy stole. Usiadł, a za nim zasiadł również cały dwór. Od lewej strony towarzyszyła mu rzekoma matka, zaś z prawej brat jego rzekomego ojca. Chyba nie mógł znaleźć się w dziwniejszej sytuacji od obecnej.

Dał znać służbie, by podała kolację. Naturalnie przystawki stały od dawna na stole, podobnie jak karafki z winem, wodą oraz piwem. Zaczęto od zupy. Była gęsta i miała dziwny kwaskowaty posmak. Nie przypadła do gustu młodemu królowi. Od razu poprosił o danie główne, a było to pieczone prosię oraz ziemniaki z sosem. Z początku wszyscy jedli w ciszy, którą w końcu zdecydowała się przerwać młoda księżniczka Joséphine.

– Podobno król podróżował z piratami – wypaliła, a w jej głosie dało się wyczuć ogromną ciekawość i podziw.

– Cóż za nonsens – wtrąciła Królowa Matka, co wywołało zmarszczenie brwi u Louisa.

– Przez chwilę tak. Razem wyruszyliśmy w podróż w poszukiwaniu legendarnego skarbca – odpowiedział, wbrew woli byłej królowej.

– Podróż z barbarzyńcami? To musiało być straszne – prychnął jego wuj, nie kryjąc zniesmaczenia. Zacmokał z dezaprobatą i upił nieco wina.

– Podróżowanie po morzu w żadnych warunkach nie jest łatwe, to była trudna przeprawa – odparł Lou. – A piraci w istocie potrafią być prości i barbarzyńscy, ale też nie wszyscy. Załogi pirackie bywają zbieraniną różnych warstw społecznych. Część z nich jest wykształcona. Potrafią pisać, czytać i liczyć.

– Nauczenie wypasacza bydła czytania nie czyni go wykształconym.

– Nie. Ale ktoś, kto posługuje się kilkoma językami, pisze i czyta w dwóch, zna najważniejsze dzieła literackie oraz potrafi nawigować statkiem, już jak najbardziej. Radzą sobie też całkiem nieźle w handlu.

– Ma król kogoś konkretnego na myśli?

– Mam na myśli wiele osób, które miałem okazję poznać osobiście.

– Widzę, że nasz władca jest wielbicielem piractwa – zakpił Philippe.

– Nic podobnego, samą profesją, jaką jest pojęte "piractwo", gardzę.

– A jednak król z nimi pływał.

– Tak.

– Ich ułaskawił!

– Z tego co pamiętam nie ja ich ułaskawiłem. Nie miałem jeszcze takich uprawnień.

– No tak. Nasza droga księżna Liliane... Kolejna wielbicielka piratów! Zwłaszcza jednego – zaśmiał się gorzko Philippe, tym samym ściągając na siebie wzrok brunetki. – Jest wam drogie to, co wasz ojciec potępiał.

– Radziłbym zejść z tonu, drogi wuju – napomniał go Louis, marszcząc brwi.

– A ja radziłabym nie wspominać o naszym ojcu w tak błahych przepychankach słownych - dodała Liliane, mierząc Philippe wzrokiem.

– Jak minęła wam podróż, Penelope? Słyszałam, że mieliście problem z powozem w Lime – wtrąciła Annette, Królowa Matka. Jej twarz pozostawała spokojna i dumna, w przeciwieństwie do jej dzieci, które sprawiały wrażenie zburzonych.

Echo PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz