III

13 1 0
                                    

Sorry, że przez ostatnie dwa dni nie wrzuciłam rozdziału, ale źle się czułam. Mam nadzieję, że się nie obrazicie(;
______________________________________________
Następnego dnia dojechaliśmy do miasta o nazwie Vanellon. Lubiłam je, bo co roku urządzano tutaj targi na przywitanie każdej z pór roku. A dzisiaj zaczynało się lato. To oznaczało, że handlarze z całego świata przybędą na te targi by sprzedawać swoje towary. Więc możeny liczyć na bardzo duże prawdopodobieństwo idealnego konia. Kiedy tylko oddaliśmy Lunar i Odieho* stajennemu poszliśmy ustalić plan działania.

- Dobra. Najwięcej koni znajdziemy na targowisku, więc się rozdzielamy i szukamy, a po piętnastu minutach wracamy do fontanny na środku placu targowym.- i się rozeszliśmy. Po chwili zobaczyłam pierwszego kupca. Podeszłam do niego i od razu kiedy tylko zobaczył, że przyglądam się jego koniom zaczął gadać:

- O dzień dobry pięknej pani! Czy chcę szanowna pani kupić któregoś z tych koni?

- Tak ale...

- Siodło i ogłowie w pakiecie!

- Okej tylko...

- I dodatkowo przecena!

- Może się pan uspokoić?!- krzyknęłam po dwóch nieudanych próbach zyskania jego atencji. Parę osób na mnie spojrzało, ale po chwili odwróciło wzrok.- Próbuję panu wytłumaczyć, że muszę zakup skonsultować z moimi przyjaciółmi i za chwilę wrócę. Niech pan na mnie czeka.

- Tak, tak ja tu postoję.- dopowiedział i zrobił krok do tyłu by zrobić miejsce przechodzącym.

- Do widzenia.- powiedziałam zgryźliwie, ale nie ukrywam, że konie to on miał ładne. Może Ingrit coś dla siebie znajdzie? Jako że minęło już trochę czasu to wróciłam do fontanny i zastałam tam Xera i Ingrit.

- Gdzieś ty była! Mieliśmy pięć minut temu czekać na zbiórce!- krzyknął Xero.

- A no kupiec był wredny, ale konie miał ładne znaleźliście coś?- odpowiedziałam

- Ja nie.- stwierdziła Ingrit

- Ja coś niby znalazłem, ale później się okazało, że to same staruchy do farm.- wypowiedział się X.

- Dobra także za mną!- chwyciłam ich za ręce i pociągnęłam do kupca. Dalej stał tam gdzie go zostawiłam

- Witam ponownie!- wykrzyknął na mój widok już nie tak radośnie jak za pierwszym razem.

- Ingrit wybieraj!- nakazał szesnastolatce Xero. Młoda dziewczyna lekko zestresowana podeszła kolejno do każdego konia. Pierwszy to był czarny Clydesdale. Drugi to karmelowy Frieser. Trzeci łaciaty koń Pinto. Czwarty należał chyba do rasy Hannoveraner. Za to piąty to był łaciaty podobny do krowy tyle, że z brązowymi plamami Shire Hest. To przed nim zatrzymała się Ing.

- Ten.- stwierdziła i pogłaskała konia po pysku.- To jest ten jedyny.

- Kupujemy!- spojrzałam na kupca w sposób który oznaczał, że ma mi dać przecenę o której mówił i dodatkowo dać za darmo siodło i ogłowie, o których też była mowa. Poddał się.

- Dobrze, trzysta monet.- stwierdził.

- Tak drogo?!- oburzyłam się, ale przypomniałam sobie, że to przecież jest targ, a to oznacza, że wszystkie chwyty dozwolone. Wyciągnęłam strzałę z najbardziej trującą trucizną i podeszłam powoli do handlarza, po czym wyszeptałam.- Najgroźniejsza strzała w królestwie. Trucizna potrafi zabić niemal w pół sekundy. Jeśli wbiłabym ją ci teraz w serce już byś leżał u nich stóp. Jeśli nie sprzedasz mi tego konia z mniej niż sto pięćdziesiąt monet to wbiję ją w twoją tętnicę szyjną.

- A co jeśli się nie zgodzę?- zadał całkiem głupie pytanie.

- Wtedy zobaczysz na własnej skórze truciznę i moc tej strzały. Inaczej zakończę twój żywot handlarzu.- uśmiechnęłam się uśmiechem z lodu. Przełknął ślinę i pobladł jeszcze bardziej. Wyciągnęłam dłoń w geście dokonanego targu.- To jak będzie?

- Sprzedam pani tego konia za sto pięćdziesiąt monet.- powiedział i szybko uścisnął mi dłoń jakby bał się, że go zabiję. Schowałam spokojnie strzałę.

- Interesy z tobą to czysta przyjemność.- warknęłam krótką mowę zanim on cokolwiek powiedział. Odwiązałam konia i podałam linę Ingrit. Podałam kupcowi monety po czym wzięłam siodło, ogłowie i torby na siodło. Wszystkie elementy z czarnej skóry. Czym prędzej osiodłaliśmy Rosallio, bo tak nazwała go Ingrit i jego nową panią wsadziliśmy na wierzchowca. Przejechaliśmy się jeszcze po targu i kupiłam parę sztyletów, oraz naszyjnik który podobno dodaje szybkości i zwinności co jak się później okazało miało duży wpływ na moje istnienie. Xero znalazł jakiś amulet i od razu się wyhandlował z kupcem na niższą o połowę cenę. Ingrit znalazła też sztylety, ale ona miała już zbroję na sobie jak i sztylet, krótki miecz, dłuższy sztylet, zwykły miecz i długi miecz do walk na arenach i podczas wojen, więc ostatecznie nie kupiliśmy tych sztyletów. Do tego Ing znalazła, amulet który później uratuje jej życie. Po zakończonych zakupach skierowaliśmy się w stronę najbliższej gospody, która jak się okazało miała prywatną stajnię z tyłu więc czym prędzej odprowadziliśmy tam wszystkie nasze konie. Po wejściu do gospody uderzył w nas zapach piwa i mięsa. Usiedliśmy przy jednym ze stołów w rogu i zamówiliśmy jedzenie. Byliśmy wykończeni.

- Noemi co żeś powiedziała temu kupcowi, że sprzedał nam konia dwa razy taniej?- zapytał Xero.

- Pokazałam mu to.- na stół położyłam strzałę, którą wcześniej groziłam handlarzowi.- i powiedziałam że jeśli nie spełni moich wymagań to go zabiję nią.

- Oho.- zamyślił się.- A czy to nie jest czarna strzała?

- Że co proszę?- zapytała niepewnie Ing.

- No czarna strzała. Ta co zabiła Nidhögga. Nie znasz tej historii?- zdziwił się Xer.

- Nie

- No to ci opowiem- stwierdziłam.- Pewnej nocy kiedy w mieście o nazwie Astion mieszkańcy kładli się spać nadleciał smok zwany Nidhögg. Chciał zabić całe miasto ponieważ walkiria zwana Oxana Estrella Millia Iwana zabiła mu dziecko. Kiedy tylko ją zobaczył od razu zanurkował i ją pożarł wraz z mężem. Chciał spalić miasto i prawie mu się to udało, gdyby nie jedna wojowniczka, córka Oxany. Stanęła naprzeciw niemu i mierząc z łuku matki przebiła jego serce na wylot. Odzyskała strzałę i do dzisiaj podróżuje po świecie.

- Wspaniała wojowniczka. Musiała być idealną wojowniczką. I dzielną.- pomyślała na głos Ing.

- Dziękuję Ingrit.- uśmiechnęłam się.- Tą wojowniczką jestem ja.

- No to jesteś super.

- Dzięki. A teraz marsz do pokoi jutro jedziemy pokonać lisza który podobno atakuje pobliskie pola!- krzyknęłam i pogoniłam ich strzałą. Z powrotem wsadziłam ją do kołczanu. Kiedy już miałam się odwrócić i też pójść do pokoju stanął przedemną masywny gość. Wyciągnął miecz i nic nie mówiąc zaczął nim wymachiwać. Zrobiłam unik i wyciągnęłam swój własny parując atak. Walczyliśmy, aż nie przecięłam mu ramienia. On wypuścił miecz, a ja go pchnęłam na ziemię przykładając mu miecz do szyi.

- Koniec. A teraz dobranoc.- i poszłam do pokoju zamykając drzwi. Poszłam spać.

______________________________________________

Przepraszam za te poprawki, ale wrzuciłam stary zapis i nie tak miał wyglądać ten rozdział.

*czytaj Odiego ( koń Xero)

WYBRANI (NOEMI)( XERO)(INGRIT)(LIRA)(NEOLANOS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz