XIV

5 1 0
                                    

Przepraszam, że tak długo nie pojawiał się rozdział, ale zwyczajnie nie miałam weny. Postaram się by rozdziały pojawiały się częściej i nie pogardzę jeśli udostępnicie znajomym bo im więcej osób tym bardziej chce mi się pisać. Miłego czytania<3

PS: Możecie komentować, a może pojawi się więcej treści + niedługo będziemy wybierać okładkę.

Tydzień później autorka podpowiedziała nam gdzie jest kolejną broń. Chodzi o jakiś grobowiec. Cóż od godziny próbowaliśmy się tam dostać, a jakoś nam to nie wyszło. Drzwi były zamknięte na wszystkie cztery spusty. Próbowaliśmy je nawet podważać mieczami, ale nic z tego. Usiedliśmy na skałach na przeciwko wejścia. Bluszcz porastający ściany grobowca nie pomagał. Powoli zaczęliśmy tracić nadzieję. Całkiem ładna okolica, poza tym jednym wielkim sześcianem, który strasznie obrzydzał krajobraz małej równiny przy dość wysokim klifie. Położyłam się na trawie.

Gdzieś ty nas wysłała autorko?!

Tam gdzie powinniściebyli być

Ale jak my mamy wejść niby do środka.

Pomyśl czego tu nie było kiedy budowano ten grobowiec.

Czekaj co?

Zaczęłam intensywnie myśleć. Trawa? Nie. Skały? Też nie. Wiem! Woda! Też nie ten strumyk płynie to od milionów lat. Wiem! Bluszcz! Podeszłam do ściany i zaczęłam ciąć zarośla.

- Co robisz?- zapytał zaszokowany Xero.

- Niszczę to czego tutaj nie było.- uśmiechnęłam się przez ramię i wprawiłam skrzydła w ruch. Lira pomogła płonącymi ostrzami, a Ingrit tnęła sześć razy szybciej. Po chwili cała ściana została oczyszczona, a na jej powierzchni dało się zobaczyć napis na pierwszy rzut oka napisany po staro elficku.

- To chyba staro elficki.- stwierdził Neolanos.- Przybyszu... zanim... nie... przed tym jak... wejdziesz... nie przybędziesz...

- Przybyszu przed tym jak wejdziesz do starego grobowca musisz zapłacić krwią.- Xero przerwał Neolanosowi, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni. Nie wyglądał na takiego co znał staroelficki. Poza tym dodatkowo się go o to kiedyś pytałam i jestem pewna, iż odpowiedział wtedy przecząco. Ale to co powiedział później rozwiało wątpliwości.- krasnoludzki. Lära nalegała bym się go zaczął uczyć. Opanowałem podstawy, a język sam w sobie nie jest taki trudny...

Ja przestałam go słuchać, a skupiłam się na treści. ,, Przybyszu przed tym jak wejdziesz do starego grobowca musisz zapłacić krwią". Podeszłam do napisu, a z ściany wyłoniło się poidełko. Sprytnie. Wyjęłam strzałę i rozcięłam sobie palca.

- Co robisz?!- warknęli moi towarzysze, ale trzy krople krwi spadły do lejka. Strzepnęłam ręką by reszta czerwonego płynu spadła do lejka.

- Otwieram przejście.- drzwi odstrzeliły od ściany.- Chodźcie. Weszliśmy po chwili do środka ale niedługo przeszliśmy wąskim korytarzem kiedy lira nacisnęła płytkę naciskową i rozległo się głośny klik.

- Na ziemię. krzyknęłam. Widząc jak wielki topór leci prosto na nas. Ledwo co chcieliśmy się podnosić, a od razu leciał w drugą stronę gdyż Xero nacisnął drugą płytkę. Powoli wstaliśmy i ruszyliśmy, jeszcze ostrożnie, w stronę światła które było na końcu dość długiego korytarza. Nie baliśmy się. Nie raz ktoś nacisnął płytkę albo pociągnąć za linkę. A jednak cały czas udawało nam się wyjść z życiem. Kiedy wypadliśmy z wąskiego korytarza. Do wielkiej komnaty. Ujrzeliśmy dwa przejścia. Jedno do przodu. I drugie w prawo. To co zobaczyłam w przejściu z przodu trochę mnie przeraziło. Na środku pod gradem strzał leżał chłopak mniej więcej w wieku Ingrid. Strzały ugodziły go w ramie i nogę widać było że leży na płytce naciskowej inaczej strzały przestały by już latać. Nie wiedziałam co zrobić. Mój naszyjnik nie wyrobiłby z taką ilością ran jakie dostałabym od tych strzał. Musieliśmy uratować chłopaka. Jedynym wyjściem było to co za chwilę zrobiłam. Odpięłam od pasa srebrną butelkę z diamentu i drugą szafirową. Z tej drugiej wypiłam pół zawartości. A z pierwszej upiłam zaledwie kilka. Zawartość szafirowej butelki miała lekko ostry smak ale nie przejmowałam się tym. Od razu po wypiciu go naszła mnie chęć na bieganie. Po zawartości srebrnej buteleczki poczułam się wszechmocna. Moja rana na przedramieniu szybko zniknęła tak jakby jej tam nigdy nie było. Działania eliksiru życia i eliksiru szybkości. Pełną szybkością biegłam w grad strzał nie zważając na rany które zadawał mi ciąg niosący śmierć. Dotarłam do chłopaka i czym prędzej pomogła mu stamtąd wyjść. Moje rany natychmiast się zregenerowały a jemu przypięłam na szyi naszyjnik. Wróciłam jeszcze pomiędzy strzały. Po drugiej stronie, martwego ciągu nie było nic bo w sumie było bo cała kamienna ściana. Wróciłam do przyjaciół. Chłopak uratowany przeze mnie obudził się właśnie i popatrzył na moich przyjaciół zdezorientowany. Zregenerowałam się a on patrzył na mnie w osłupieniu.

WYBRANI (NOEMI)( XERO)(INGRIT)(LIRA)(NEOLANOS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz