UWAGA! Do wszystkich fanów mitologi. Ta książka nie będzie idealnie na podstawie mitologii nordyckiej. Będę te mity modyfikować w taki sposób jak będzie tego wymagać opowiadana przezemnie opowieść. Jeśli masz z tym problem to nie musisz czytać dalej.
______________________________________________

Kiedy następnego dnia obudziliśmy się zeszliśmiy na śniadanie. Stać nas było by było ono królewskie, więc takie było.

- Dobra jaki mamy na dzisiaj plan?- zapytała Ingrit biorąc kęs omleta.

- Na pewno po śniadaniu przejrzymy łupy z jaskini Lisza. Część sprzedamy część zostawimy.- stwierdziłam biorąc kęs posiłku.

- Całkowicie się zgadzam z tobą Noemi. Ale co zrobimy z taką masą monet?- zapytał Xero.

- Część oddamy część użyjemy i zapełnimy sakiewki każdego z nas. Jakoś to się spożytkuje.- wytłumaczyła Ingrit z którą omawiałam wczoraj plan, bo obie nie mogłyśmy spać. Po zjedzonym śniadaniu wspięliśmy się po schodach. Wszyscy zebraliśmy się na środku pokoju z torbami na siodło wypełnionymi łupami. Wszytko wysypaliśmy na środek i stworzyliśmy dwie kupki o nazwach ,, Zostawiamy" i ,,Niepotrzebne". Pieniądze i jedzenie wylądowało na pierwszej kupce. Zostały tylko rozmaite rodzaje broni. Podniosłam miecz o pofalowanych krawędziach i pomarańczowym diamencie na rękojeści Podałam go po kolei wszystkim by mogli sobie sprawdzić jak się nim wymachuje. To co stało się z Lirą po dotknięciu miecza przeszło moje najśmielsze sny. Zaczęła się świecić na pomarańczowo. Podleciała wysoko pod sufit. Jej oczy świeciły, a miecz delikatnie wibrował przed nią. Rozłożyła ręce, a z miecza wyleciały dwa pomarańczowe pasma łącząc się z jej rękami. Złapała miecz oburącz i opadła na ziemię.

- C-co to było?- wyszeptałam i spojrzałam niepewnie na miecz.

- On mnie wybrał na zabójczynię Garnoka. Powiedział mi, że mam przeznaczenie i muszę je wypełnić jak i wy. Nie wiem co to jeszcze oznacza, ale wiem, że dowiemy się w swoim czasie.- wyszeptała i odłożyła miecz obok siebie.- On zostaje.

Z resztą broni poszło gładko. Większość postanowiliśmy sprzedać. Ja zyskałam drugi miecz bardzo podobny do tego mojej mamy i po dłuższej analizie doszłam do tego, że są bliźniacze, ale rozdzielone dawno temu. Plus jakąś srebrną opaskę elfów która nie wiem co robi, ale ładnie wygląda, a skoro jest elfów ma jakieś zastosowanie. Po prostu była piękna. Dodatkowo doszła katana która została wykuta przez legendarnego kowala. Opowiem o nim później. Xero zdobył krótki miecz i sztylet. Dodatkowo jakiś sygnet który działał podobnie jak mój naszyjnik. Lira zdobyła wcześniej wspomniany miecz i podobny naszyjnik do mojego. Ingrit zdobyła naszyjnik regenarujący raz na nów i łuk o zielonej barwie i strzały z czerwonymi piórkami. Pożyczyłam jej trochę trucizny, bo w stercie rzeczy odrzuconych znalazła jeszcze czarny kołczan i pasek do niego. Pomogliśmy Ingrit pomalować piórka nie zatrutych strzał na zielono. Po skończeniu rozdzielania przedmiotów schowałam swoją katanę do pochwy na pasie, a dwa bliźniacze miecze umieściłam na plecach.

- Chodźcie czas to sprzedać.- stwierdziłam radośnie i pomogłam z pakowaniem broni do toreb. Przeszliśmy przez gospodę i powędrowaliśmy do najbliższego kowala. Wysypałam całą broń na ladę.

- Ile za to dasz.- powiedział do zszokowanego kowala Xero.

- Nie wiem za to wszystkie to tak na oko cztery tysiące monet.- powiedział głosem znawcy.- Czy coś z tych przedmiotów jest przeklęte?

- Nie powinno być, bo Lisze nie tolerują klątw.- stwierdziłam odważnie.

- Czyli tak jak myślałem cztery tysiące monet.- stwierdził i poszedł na zaplecze. Po chwili na lądzie wylądowały cztery takie same worki.- Przyjemnie...

- Przyjemnie się z tobą robi interesy.- każdy z naszej czwórki wziął worek. Wróciliśmy do gospody i spakowaliśmy torby na konie. Wszystkie cztery worki podzieliliśmy na dziesięć mniejszych. Piąty podzieliliśmy między siebie, a nasze sakiewki były pełne. Postanowiliśmy pieniądze rozdać na targu losowym ludziom. Szybko się tam wybraliśmy i rozdaliśmy jak najszybciej pieniądze. Znowu wróciliśmy do gospody tym razem by osiodłać konie. Dwa z naszych koni. Rosallia( bo Rosallio okazał się być klaczą) i Lunar stały w jednym boksie więc podczas siodłania wraz z Xerem i Lirą z drugiego boksu śpiewaliśmy i rozmawialiśmy.

- Ej, a wiecie jak się nazywa smutny czarodziej?- zapytała Lira.

- Nie wiem- zaśmiałam się.

- Rozczarowany!- wybuchnęliśmy śmiechem chociaż jak teraz o tym myślę to żart był beznadziejny.

- Na bogów co nas tak śmieszy.- mówił przez śmiech Xero.

- A wiesz co jest najlepsze Xero?- zapytała Ingrit i nie czekając na odpowiedź odpowiedziała.- My sami nie wiemy.

Po osiodłaniu koni w takim samym dobrym nastroju wyruszyliśmy w stronę północy do mojego rodzinnego miasta. Astionu.
_____________________________________________

Postanowiłam wrzucić dzisiaj drugi rozdział bo przez wcześniejsze dni nie wrzucałam żadnych rozdziałów (;

WYBRANI (NOEMI)( XERO)(INGRIT)(LIRA)(NEOLANOS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz