Trans

75 3 0
                                    


Harry leżał nieruchomo, jego umysł zanurzony w mglistym transie. W jego świadomości unosiły się tylko mgliste obrazy, a jedynym dźwiękiem było szeptanie Voldemorta, który napełniał go pustką.

Czuł, jak coś lekkiego dotyka jego głowy, delikatnie przesuwając się po skroniach. Potem pojawiła się filiżanka, wsunięta między jego palce, a delikatne muskanie ust Voldemorta przy jego uchu, powodując lekkie drżenie w jego ciele.

"Wypij to, Harry..." szeptał Voldemort, jego głos przebijający się przez mgłę. 

Harry czuł, że musi posłuchać, chociaż gdzieś w głębi jego umysłu jakiś krzyk próbował dotrzeć do niego. Ale był zbyt zrelaksowany, zanurzony w słodkim płynie o perłowym blasku, który teraz przepływał przez jego usta.


Kilka razy Harry miał krótkie momenty przebudzenia, gdzieś między tymi chwilami lekkiego euforycznego stanu. Czuł się zamroczony, jego myśli rozmywały się, ale wciąż był świadomy obecności Voldemorta wokół siebie.

"Gdzie ja jestem..." jęczał, próbując przeciwstawić się otępieniu. Ale w jego umyśle był tylko Voldemort, tylko on istniał w tym mroku.

Nagle, gdy Voldemort dotknął jego blizn, chłopak syknął z bólu, a jego umysł znów zanurzył się w mrok. Voldemort uśmiechnął się, ciesząc się z bólu, jaki wywołał u Harry'ego.

"S-Severusie..." westchnął chłopiec, czując się jakby tonął. Ale w tym momencie jego słowa były tylko szeptem w mroku. Voldemort podszedł do niego, gładząc jego blizny palcami, a Harry czuł się przytłoczony bólem i strachem. Był tylko narzędziem w rękach Voldemorta, a jego ciało i umysł były teraz całkowicie pod jego kontrolą.

"Gdy jesteś ze mną, jesteś tylko moją własnością," szeptał Voldemort, rzucając na Harry'ego kolejne zaklęcie, które sprawiło, że chłopak stracił przytomność.


Kiedy Harry tonął w czarnym oceanie nieświadomości, jego umysł przesycony był jedynie obrazami Voldemorta, a jego ciało stawało się narzędziem w rękach najczarniejszego czarnoksiężnika. Czy jest gdzieś nadzieja dla Harry'ego, czy zostanie on wreszcie pochłonięty przez ciemność, z której nie będzie ucieczki?

Gdy Harry ponownie otworzył oczy, światło w pokoju było miękkie, ale jego umysł pozostał przytłoczony mglistymi wspomnieniami. Czuł się jakby tonął w ciemnościach, otoczony przez wrogą obecność Voldemorta.

Przez chwilę Harry próbował się zbuntować, próbując wydostać się spod kontroli Voldemorta, ale jego ciało nie reagowało. Był tylko bezradnym obserwatorem, zatopionym w swoim własnym umyśle.

Voldemort stał obok niego, patrząc na niego z wyrazem triumfu. 

"Wreszcie, masz świadomość, Potterze," rzekł z sarkazmem. "Ale nie masz już mocy, by się sprzeciwić. Teraz jesteś tylko moim narzędziem."

Harry czuł wstręt wobec samego siebie, za to, że był tak bezsilny. Ale gdzieś głęboko w jego wnętrzu, iskierka nadziei wciąż płonęła, dając mu siłę do walki. 


Kilka kolejnych dni minęło w mrocznym podziemnym lochu, gdzie Harry był trzymany w niewoli przez Voldemorta. Każde przebudzenie przynosiło mu chwilowe ulgę, ale szybko otrzymywał kolejną dawkę perłowego płynu, pogrążając się z powrotem w mrokach swojego umysłu.

Ale nawet w tej ciemności, gdzie tylko obecność Voldemorta dawała mu toń, Harry nie zapomniał o tych, których kochał. Ich obrazy płonęły jasno w jego sercu, dając mu siłę do walki.


Nagle, w jednym z rzadszych momentów przytomności, Harry usłyszał głos, cichy i niemal niesłyszalny, ale pełen determinacji.

"To ja..." Czy to był głos Voldemorta? Czy to coś innego, co próbowało dotrzeć do niego?

Harry czuł, że musi zbadać tę tajemnicę, musi znaleźć sposób, by wydostać się spod wpływu Voldemorta.

W jego wnętrzu płonęła iskra nadziei. Może, właśnie w tej nieoczekiwanej interakcji, leżała szansa na ocalenie. Harry postanowił wykorzystać każdą okazję, by zbuntować się przeciwko Voldemortowi i odzyskać swoją wolność.


Czy ten tajemniczy głos przyniesie mu nadzieję w najbardziej beznadziejnej chwili?

Losy Harry'ego Pottera wciąż były splątane w mroku, ale może, właśnie teraz, pojawi się światełko nadziei, które poprowadzi go przez najciemniejsze chwile.

Gdy Harry znów otworzył oczy, jego umysł był otępiony, ale w mroku jego serca iskra nadziei nadal płonęła. Voldemort stał przy nim, patrząc na niego z wyrazem triumfu, a jednak w jego obecności Harry czuł coś więcej niż strach. 

Była tam także dziwna, niepokojąca atrakcja, która niechcący wzbudzała w jego sercu sprzeczne emocje.

Kilka dni minęło, a każde przebudzenie było jak chwila na łasce Voldemorta. Ale w tych krótkich momentach przytomności, kiedy Harry mógł zbliżyć się do prawdziwej świadomości, zaczął dostrzegać coś więcej.W jednym z tych rzadkich momentów jasności umysłu, Harry spojrzał na Voldemorta i dostrzegł coś w jego oczach, coś, co wydawało się być obrazem ludzkiej słabości. W tamtej chwili Harry poczuł skruchę, jakby spojrzał w duszę swojego wroga i dostrzegł tam coś, co przypominało mu o własnej ludzkiej naturze.

Ale najdziwniejsze było to, co czuł wobec samego Voldemorta. Jego myśli stawały się rozmazane, a serce zatraciło się w niepewności. Czuł dziwną, zakazaną atrakcję do mrocznego czarnoksiężnika, która odstraszała go jednocześnie.

W jednym z tych chwil, gdy Voldemort pochylił się nad nim, Harry poczuł jakby jego serce zatrzymało się na moment. Była tam w tej chwili coś niematerialnego, co przyciągało ich do siebie, pomimo otaczającego ich mroku i zła.

Nagle, na skraju jego świadomości, pojawiły się obrazy bliskości, chwile, które spędzili razem, złote promienie słońca przebijające się przez chmury, jakby chcieli uwiecznić ich chwilę razem. Harry poczuł skruchę, próbując zagłuszyć te myśli, ale jak zaklęte powracały do niego, jakby chciały powiedzieć mu coś ważnego.


Czy to była tylko iluzja? czy może coś więcej?

Czy Harry faktycznie czuł coś do Voldemorta, czy to tylko złudzenie, stworzone przez mroczną magię, która go otaczała?

Czyj to jest głos..

Ostatni HorkruksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz