prolog

226 13 23
                                    

Dzisiaj znowu obudził mnie krzyk. Wstałam i uczesałam ładnie włosy po czym zaczęłam się ubierać do szkoły. Po chwili zastanawiania się zdecydowałam że ubiore jeansy i biało czarnego Topa a na to szarą bluzę. Zeszłam na dół a mama znowu kłóciła się z ,,ojcem". On zawsze się czegoś doczepi. Nie chce go znać za to jakie piekło mi wprowadził do życia...

-Lilliano śniadanie masz w lodówce na talerzu mało kaloryczne żebyś mi znowu nie przytyła-powiedział Derek, mój ojciec zawsze tak mówił i może miał rację?

-dziękuje-odpowiedziałam otworzyłam lodówke. Zobaczyłam jedną kromkę chleba z serkiem i jednym plastrem pomidora wzięłam ją i zaczęłam jeść.

-dzisiaj jadę do biura, więc wróce późno nie czekajcie z kolacją-powiedział Ojciec-a ty-wskazał na mnie nawet jej nie jedz- i podwioze cię do pracy-powiedział do mojej mamy.

-dobrze skarbie idź po plecak bo spóźnisz się do szkoły-powiedziała Eveline, moja mama uśmiechnęła się chociaż w oczach miała łzy. Zrobiłam tak jak kazała i poszłam po plecak kiedy zeszłam ojca już nie było a mama akurat wyszła z domu. Ubrałam buty i poszłam w stronę szkoły.

Nie miałam znajomych a nawet lepiej byłam osobą która nawet ich nie szukała bo po co ojciec i tak nie pozwalał mi nikogo zapraszać nie po tym co się stało.....

czekałam tylko aż skończę 18 lat i wyprowadzę się do brata do stanów żeby nie mieszkać w Londynie. Niestety zostało mi jeszcze trzy lata czekania. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek zwiastujący koniec piątej lekcji

- proszę to dokończyć w domu-powiedziała pani Flores i zakończyła lekcje spakowałam się i wyszłam na korytarz. Miałam iść do szafki kiedy w połowie drogi ktoś przygwoździł mnie do ściany.

-co Lilliano Moore uciekasz już?-zapytał a ja już wiedziałam kto to jest Max. Nie lubił mnie nawet nie wiem czemu. Zawsze chodził że swoją grupką

-no nie opuszczaj nas tak szybko-przytaknął mu Carl

-zostaw mnie-powiedziałam i próbowałam go wyminąć ale ktoś zastawił mi drogę

-nigdzie nie idziesz-powiedział Max i zbliżył się do mnie ale nie zdążył nic zrobić bo koło nas jakby z pod ziemi wyrósł dyrektor

-panno Morre proszę ze mną do gabinetu-powiedział a chłopaki w między czasie zniknęli

-d..dobrze-powiedziałam i poszłam za nim do gabinetu kiedy doszliśmu dyrektor gestem ręki pokazał mi abym usiadła na fotelu kiedy usiadłam do gabinetu weszlo dwóch policjantów i jakaś kobiet

-cześc jestem Margaret ty jesteś Lila tak?-zapytała miło kobieta na co jedynie pokiwałam głową- dobrze a teraz pacz na mnie okej?-zapytała a ja pokiwałam głową-dobrze panowie są z policji i muszą ci o czymś powiedzieć okej?-zapytała a ja pokiwałam znowu głową

policjant już miał coś mówić ale do gabinetu wszedł...mój brat podszedł do mnie a Margaret się odsunęła mój brat do mnie podszedł ale nie dotknął bo on wiedział... Policjant znowu otworzył buzię i powiedział

-dzisiaj na drodze xxxxxx zdarzył się wypadek jakiś piany kierowca tira wjechał w auto nikt nie przeżył. W aucie znajdowali się twoi rodzice.- zamarłam brat popatrzał na mnie a ja wstałam z fotela każdy mi się przyglądał

-twój brat przejmuje nad tobą prawa rodzicielskie-powiedział drugi policjant musiałam szybko stąd wyjść. Wyszłam szybko z gabinetu korytarze były puste czyli było już po dzwonku wyszłam na dwór i usiadłam na schodach za mną pobiegł

-Conor nie teraz-powiedziałam przez łzy
-moge cię przytulić?-zapytał mój brat patrzałam chwilę na niego ale po chwili pokiwałam głową Conor mnie przytulił

The Best #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz