Rozdział 10.

41 4 0
                                    

Mazen

Ostatnie dni były dla mnie czymś strasznym. Każdy dzień zaczynałam od wizyty w toalecie, wymiotując swoje całe wnętrzności. Cały ten syf związany z Damonem, moje studia, na których nie było wcale tak łatwo, do tego ta cała sprawa z detektywem Carsonem i człowiekiem, który mnie spłodził. Przez to wszystko miałam duży problem z codziennym wstawaniem z łóżka.

Po kilku dniach tej katorgi postanowiłam odpuścić sobie poranne zajęcia, ale na staż musiałam niestety iść.

Na wejściu przywitała mnie jak zwykle miła Rosa.

- Boże dziewczyno źle wyglądasz. - tak postanowiła mnie przywitać.

- Dziękuję, ciebie też miło widzieć. - moje słowa ociekały sarkazmem.

- Nie mówię tego po złości, wyglądasz jakbyś nie spała kilka dni. Czy ty się odchudzasz ? Jakaś nowa dieta ?

- O czym ty mówisz ?

- Widzę przecież, jak policzki ci się zapadły.

- Zwyczajnie źle się czuje, chyba coś mnie łapie. - poczułam, jak robi mi się słabo, musiałam szybko usiąść.

- Skoro tak mówisz, ale jak dowiem się, że stosujesz jakąś super dietę odchudzającą i mi o tym nie powiedziałaś, to się obrażę.

- Uwierz mi, chciałabym żeby to była dieta.

Dzień bardzo mi się dłużył, do tego wszystkiego zaczął bardzo boleć mnie brzuch. Nie wytrzymałam, musiałam wyjść wcześniej do domu.

Leżałam w swoim łóżku, świat wokół mnie wirował. Usłyszałam, jak David krząta się po kuchni, postanowiłam zrobić sobie herbatę.

Weszłam do kuchni ubrana w zwykły T-shirt i krótkie spodenki. Przywitałam się z moim przyjacielem, następnie stanęłam przy szafce z kubkami, by wyciągnąć jeden z nich. Nagle poczułam ogromny ból w dolnej części brzucha.

- Maz ? - David  patrzył na dolną część mojego ciała w przerażeniu. Podążyłam za jego wzrokiem. Po moich nogach sączyły się długie ścieżki krwi.

- David co się dzieje ? - to ostatnie co pamiętam, potem wszystko potoczyło się tak szybko.

Karetka zabrała mnie do szpitala, gdzie pani doktor zadawała mi serie pytań. Odpowiadałam jak robot, dopiero kiedy zapytała o datę mojej ostatniej miesiączki, zawahałam się.

- To było...ja nie pamiętam, to znaczy... - jąkałam się, próbując odnaleźć w swoim umyśle, tę konkretną datę. Zdałam sobie sprawę, że to było naprawdę dawno temu.

Zostałam zabrana na odpowiednie badania, na których nie wytrzymałam natłoku informacji i zwyczajnie spanikowałam, a dokładniej dostałam ataku. Obudziłam się w szpitalnym pokoju, a nade mną stał przerażony David.

- Maz, jak się czujesz ? Nie chcieli mi nic powiedzieć, ale podsłuchałem rozmowę. - patrzył na mnie, a w jego oczach widziałam ból i strach. - Jesteś w ciąży ? - zapytał poważnie.

Patrzyłam na niego pustym wzrokiem, nadal przetwarzałam wszystko, co się stało, wszystkie słowa, jakie wypowiedziała do mnie pani doktor.

- To był prawdopodobnie czwarty tydzień, zarodek był zbyt słaby. - na tym etapie nie byłam w stanie przyswoić tej informacji.

Ponieważ doszło do poronienia częściowego, pani doktor poinformowała mnie o konieczności przeprowadzenia zabiegu „oczyszczającego".

Wszystkie informacje nadal do mnie nie dochodziły. Nie mogę stwierdzić, co wtedy czułam, ponieważ żadne słowo, nie wydawało się odpowiednie, by opisać to uczucie.

NieWłaściwy BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz