Rozdział 11.

36 4 0
                                    


Damon

Ktoś, kiedy powiedział, że bolesne jest patrzenie na usta, których nie można pocałować, to prawda, coś w tym było. Dla mnie bardziej bolesne było patrzenie na usta, które mógłbym pocałować, ale widziałem, że nie powinienem.

Te usta należały do Mazen. Byłem przy niej przez cały ten czas, kiedy dochodziła do siebie i choć uważałem, że to zbyt wcześnie, by wróciła do normalnego życia, nie mogłem jej o tym powiedzieć. Mazen należała do osób, które lekko mówiąc, nie lubiły, kiedy mówiło im się, co mają robić, dlatego nie miałem zamiaru jej denerwować.

Spędziłem z nią wiele czasu i wiele razy chciałem porozmawiać o nas, a dokładniej o tym, jak prawie się ze sobą przespaliśmy. W pewnych chwilach wyglądała dobrze, uśmiechała się i śmiała, ale kiedy tylko myślała, że na nią nie patrzę, jej postawa się zmieniała. Była przygaszona, a jej piękne oczy nie błyszczały tak, jak zwykle, dlatego nie mogłem tak zwyczaje z nią o wszystkim porozmawiać.

Najbardziej chciałem ją przeprosić za mój wybuch. Nie powinienem tak reagować, przecież widziałem na własne oczy, ile czasu zajęło jej wyleczenie się z mojego brata. Właśnie, mojego brata.

Zdawałem sobie sprawę, z tego jak to wygląda. Wiedziałem, jak Aiden kochał Mazen, jednak nie mogłem tak zwyczajnie z niej zrezygnować.

To, co czułem, będąc przy niej, nie było normalne. Myślenie stawało się prawdziwym problemem, traciłem przy niej rozum. Jasne, podobała mi się już wcześniej, ale powiedzieć, że była piękna, to by było ogromne niedopowiedzenie. Jej uśmiech rozświetlał mi cały dzień, wystarczyło żeby się uśmiechnęła, by poprawił mi się humor. Jej oczy miały piękny karmelowy odcień, usta malinową poświatę, a kiedy spróbowałem ich pierwszy raz wiedziałem, że już nigdy nie będę chciał całować innych ust.

Jej kształty były idealne, miała wszystko, czego pragnąc można w kobiecie. Była zmysłowa, ale to nie tylko ciało sprawiało, że odlatywałem, ale jej seksowny umysł. Uwielbiałem chwile, w których robiliśmy dwie różne rzeczy, ale dalej siedzieliśmy razem, taką rzeczą było na przykład czytanie. Nigdy nie było mi mało rozmów z nią, to wszystko było niezwykłe, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego.

Z początku nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak daleko to zaszło. Nigdy nie chciałem się nią zabawić, ale też nie miałem w planach się w niej zakochiwać, co właśnie miało miejsce.

Zaczynałem coś do niej czuć i to mnie cholernie przerażało, bo w końcu nie powinienem tego robić. Byłem od niej kilka lat straszy, miałem swoje problemy i niebezpieczne życie, w które nie chciałem jej wciągać. Największym ALE był mój brat. Aiden nadal myślał o Mazen, dlatego niepowianiem się do niej zbliżać, a ja zamiast tego byłem przy niej, kiedy tylko mogłem. Mazen była moim słodkim zakazanym owocem, którego pragnąłem jak niczego innego. Nie wiedziałem, co się stanie, kiedy w końcu je zerowe, ta niewiadoma doprowadzała mnie do szaleństwa.

Dlatego trzymając w dłoni kopertę, którą miałem zamiar wręczyć brunetce, byłem przerażony. Czułem, jak ręce mi się trzęsą, miałem nadzieje, że dziewczyna tego nie zauważy.

- Co to ? - zapytała, zabierając ode mnie kopertę.

- Zaproszenie na galę.

- Jaką gale ? - zapytała, rozrywając papier.

- Farmaceutów, ale nie tylko.

- Przecież twoja firma...czy ona, nie jest przypadkiem fikcyjna ? - zapytała, z niepewną miną.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, nie chciałem jej jeszcze zdradzać tego, co robiłem przez ostanie tygodnie.

NieWłaściwy BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz