Rozdział 3.

59 6 0
                                    

Mazen

- Boże to jest jakaś porażka. - westchnęła Tessa. - To była piąta dziewczyna i znów jest coś nie tak. Albo ma dobry głos, ale słabo wychodzi jej gra na gitarze elektrycznej. Czy też, tak jak w tym przypadku gra była całkiem niezła, ale czy wy słyszałyście to jęczenie ? To jest jakaś masakra !

Tessa jako lider naszego zespołu miała decydujący głos w sprawie nowego członka zespołu, który miał zastąpić Tiffany. Oczywiście nie zrobiłaby czegoś, bez naszej zgody, a raczej bez zgody większości. Jednak miała rację.

Przesłuchaliśmy już sporą grupkę dziewczyn i żadna się nie nadawała. Zaczynałam rozumieć, dlaczego tak za mną chodziły, bym do nich dołączyła, to nie była taka prosta sprawa.

- Ile jeszcze zostało ? - zapytała zmęczona Tiffany.

- Cztery. - odpowiedziałam, przeglądając plik zgłoszeń.

- Za godzinę mam lekarza możemy to przełożyć ? - zapytała.

- Tez mam już dość, moje uszy błagają o przyłożenie do nich lodu. - powiedziałam zrezygnowana.

- Taaak, chce się położyć w cichym pokoju i schować głowę pod stosem poduszek. - zaszlochała Freya.

- Koniec tego narzekania. Zrobimy to dzisiaj i będziemy miały to z głowy. - oznajmiła Tessa. - Najwyżej wyjdziesz Tiffany, a później obejrzymy nagrania i wybierzmy coś razem. O ile będzie co. - dodała, pocierając płatki nosa.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, nadmiernie narzekając. Nie zwracałyśmy uwagi na klientów siedzących przy barze. Jeden z chłopaków zaczął podśmiewać się z nas pod nosem. Wkurzona Tessa przybrała obronną postawę, a ja wiedziałam, że chłopak zaraz źle skończy.

Nasza grupa składała się w większości z bardzo temperamentnych kobiet. Najmniej drażliwa była Tessa, więc kiedy ona wkraczała do akcji, musiała być naprawdę wkurzona. A za swój zespół mogłaby zabić, i to dosłownie.

- Coś cię bawi ? - zaczęła.

- Mnie ? - zapytał nieznajomy chłopaka z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Raczej nie jego. - dziewczyna wskazała mężczyznę w podeszłym wieku, który ewidentnie przesadził dzisiaj z alkoholem, zaznaczę że była dopiero 16, a on już spał na ladzie baru.

- No tak. - ponownie się zaśmiał.

- Więc jaki masz problem ?

- Nie mam problemu. Ja tu spokojnie poczekam na swoją kolej.

- Swoją kolej ? ! - wszystkie zapytaliśmy jednocześnie. Szybko przejrzałam listę.

- Nie widzę tutaj żadnego męskiego imienia. - chłopak podszedł do mnie.

- Mogę ? - zapytał, biorąc ode mnie listę. Skinęłam lekko głową, zgadzając się. - Tutaj jest błąd.

- Noa ? - Zapytałam.

- Właściwie Noah, brakuje H na końcu. - powiedział z uśmiechem, oddając mi formularze.

- Dobrze Panie Noah, w takim razie skoro już tutaj jesteś, może pokażesz nam, co potrafisz. - Tessa wręczyła chłopakowi mikrofon i gitarę.

Brunet chwycił instrument, a mikrofon usadowił w statywie. Stanął przed nami na scenie, a dźwięki zaczęły wydobywać się z instrumentu, kiedy przejechał po jego strunach. A kiedy otworzył usta...zwyczajnie zaniemówiłam.

Smoke in the room, so typical
I stick around 'till I feel it in my chest
I'm a mess but I got it under control
It's all good 'till my lungs turn black
Ayy
I don't wanna know what to expect
Shit, boy, poor stray-ay
Now I'm really living on the edge

NieWłaściwy BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz