Rozdział 17.

47 3 0
                                    

Mazen

Damon odwiózł mnie do domu, jak na dżentelmena przyszło, choć to, co robiliśmy za kulisami na pewno nie przystoi damie. Całe szczęście nią nie byłam.

Choć były to tylko pocałunki i lekkie macanki, leżąc na swoim łóżku, patrząc w sufit szczerzyłam się jak głupia. Zachowywałam się jak nastolatka, którą pierwszy raz pocałował chłopak. To było miłe uczucie, a ja nie mogłam przestać o nim myśleć.

Nie wiem ile czasu spędziłam w takiej pozycji, z mojego transu wyrwał mnie dźwięk powiadomienia na telefonie. Chwyciłam za urządzenie, nadal uśmiechając się od ucha do ucha. W głębi serca spodziewałam się wiadomości od Damona, nie mogłam się bardziej mylić.

W chwili zetknięcia się mojego wzroku z ekranem telefonu mój uśmiech zniknął momentalnie, a żołądek zmniejszył do minimalnych rozmiarów.

Od Aiden:
Przyjaciele chyba chodzą razem do kina

Do Aiden:
Pytasz mnie, czy stwierdzasz?

Od Aiden:
Czyli nie widzę sprzeciwu. Jutro?

Zamarłam. Mój związek z Aiden'em zakończył się ponad 3 lata temu, a ja miałam poczucie, jakbym go zdradzała.

Do Aiden:
Jutro Mam studia.

Od Aiden:
Przez cały dzień?

Długo zastanawiałam się, co powinnam odpisać. Zgodziłam się na nasze koleżeństwo, ale sytuacja z Damonem wszystko zmieniała. Nie mogłam tak zwyczajnie zbyć chłopaka, miałam ogromne wyrzuty sumienia.

Aiden mnie zranił, praktycznie zniszczył, a mimo to nie chciałam, by odczuwał nawet odrobiny tego samego bólu, jaki ja czułam. Byłam popieprzona, całkowicie znoszona od środka. Moje decyzje były lekkomyślne, w zasadzie po prostu głupie. Sama gubiłam się w tym, co robię.

Od Aiden:
No dobrze, to może w takim razie środa? Jeśli nie chcesz byśmy byli tylko we dwoje, załatwię nam przyzwoitkę.

Do Aiden:
Zgoda.

Odpisałam szybko, następnie nie zerkałam już na mój telefon.

Czy ja naprawdę mam, aż taką do niego słabość? 

Mogłam się nie zgodzić, czekać aż znów wyjedzie i może wtedy wszystko wróciłoby do miejsca sprzed jego przyjazdu. Oczywiście nie mogłam tego zrobić, a pytając siebie dlaczego tak jest, nie umiałam odpowiedzieć na tak trudne pytanie.

To będzie długa noc.

-

Następnego ranka udając się do kuchni, miałam nadzieję, że kawa postawi mnie na nogi.

- Ciężka noc? - David przyglądał się mojej twarzy, stawiając kubek parującej kawy na blacie przede mną.

- Aż tak widać? - zapytałam, siląc się na złośliwy uśmiech.

- Znów brałaś te mocne leki? - skandował moje oczy, doszukując się prawdy.

Oczywiście, że wzięłam leki nasenne, jak inaczej miałabym zasnąć. Fakt, przesadziłam z ich dawkowaniem, ale jeśli nie wzięłam ich odpowiedniej ilości mogłam tylko pomarzyć, by upragniony sen nadszedł. Wielkim minusem było to, jak to wpływało na moje samopoczucie następnego dnia rano. Byłam nieobecna, bardzo senna, a głowa wydawała się ważyć tonę, co chwilę opadając w dół.

- Potrzebowałam zasnąć David.

- Trzeba było przyjąć do mnie po skręta.

- Nie mogę za każdym razem latać do ciebie w nocy.

NieWłaściwy BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz