Rozdział 20.

42 3 0
                                    

Damon

- Nowy Jork?! - wykrzyknęła Mazen, kiedy wylądowaliśmy na lokalnym lotnisku.

- Jak mniemam, niespodzianka się udała. - zwróciłem się do brunetki, a jej duże błyszczące oczy oraz wielki, piękny uśmiech dawały mi do zrozumienia, że jest zadowolona.

- Nie wierzę, że to zrobiłeś! - wskoczyła na mnie, załączając nasze usta w stęsknionym pocałunku.

- Chciałem spełnić choć jedno z twoich marzeń. - przyznałem, odsuwając się od niej, by spojrzeć w jej lśniące oczy.

- Pamiętałeś?!

- Oczywiście.

- Jesteś najlepszym... - urwała, zastanawiając się.

- Czym najlepszym? - byłem szczerze zaciekawiony, czym dla niej byłem.

- Najlepszym...nie wiem czym, ale na pewno czymś niesamowicie przystojnym, pociągającym, troskliwym, czułym i jedyną osobą, z którą chciałabym tu teraz być. - powiedziała pewnie.

Zrobiło mi się duszno, jej słowa wywołały wielki niekontrolowany uśmiech na moje twarzy. Nie mogłem uwierzyć, że Mazen właśnie tak o mnie myśli. Te wszystkie pozytywne rzeczy, uderzyły we mnie sprawiając, że pokochałem ją jeszcze bardziej.

Nagle zeskoczyła ze mnie, rozglądając się nerwowo. Zdałem sobie sprawę z jej obawy, aby nikt nas nie zauważył.

- Tutaj nikt nas nie zna. - nachyliłem się nad nią. - Nie musisz się obawiać, że ktoś z naszych znajomych nas rozpozna.

- Czyli mogę złapać cię za rękę? - zapytała, niepewnie splatając nasze dłonie.

- Możesz zrobić wszystko, na co masz ochotę. - jej mina mówiła mi, że nad czym intensywnie się zastanawia. Jej policzki nabrały lekko różowej barwy, a oczy błądziły po całym lotnisku. - O czym myślisz? - zapytałem.

- O niczym. - odpowiedziała szybko.

- Mazen... - zacząłem, ale chyba domyślałem się, w końcu jej mina mówiła wszystko.

- Chodźmy do hotelu, muszę wziąć prysznic. - pociągnęła mnie za nasze spłatane dłonie, a ja zaśmiałem się pod nosem.

- Tak myślałem, że chcesz mnie tylko zaciągnąć do hotelu.

- Tak, dokładnie tylko tego chcę. - odpowiedziała, przewracając oczami, a na jej policzkach nadal widniał ten piękny rumieniec.

Po drodze kupiliśmy najpotrzebniejsze rzeczy dla Mazen oraz ubrania, przy których zakupie zaszło nam najwięcej czasu.

- To od czego chcesz zacząć? - zapytałem dziewczyny, która wyszła z hotelowej łazienki, wyglądając uroczo oraz pięknie.

Miała na sobie materiałowe obcisłe spodenki oraz  krop Top. Jej włosy były upięte w wysokiego kuca, a twarz lśniła od uśmiechu. Podeszła do mnie, by zarzucić na siebie jeansową kurtkę, która leżała obok mnie. Założyła jeszcze mały plecak oraz białe sneakersy, a następnie stanęła przede mną wyglądając, jak stuprocentowa turystka, brakowało jej tylko okularów przeciwsłonecznych oraz aparatu fotograficznego zawieszonego na szyi.

- Myślałam, by zacząć od Statuy Wolności, potem może DUMBO, chciałbym się przejść Piątą Aleją, a i koniecznie musimy iść do Central Parku, a no i do tej kafelki w stylu „Przyjaciół" - patrzyłem na podekscytowaną dziewczynę i mimowolnie zaśmiałem się z jej nadmiernej ekscytacji. Mieliśmy tylko dwa niecałe dni na zwodzenie miasta, a ona miała plan na co najmniej tydzień. Nie mniej jednak nie miałem zamiaru psuć jej marzeń i tylko skinąłem głową, kiedy ruszyliśmy do wyjścia.

NieWłaściwy BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz