Rozdział 19.

44 4 0
                                    

Aiden

Szedłem prosto do namiotu, do którego weszli Mazen i Damon. Mój bojowy nastrój zniknął w momencie, w którym zadałem sobie sprawę, iż namiot jest pusty.

Powróciłem wzrokiem na plaże, czułem jak coś ciężkiego opuszcza moje ciało. Mazen stała ze swoimi znajomymi śmiała się w głos, wyglądała jak jebane bóstwo z tym wielkim uśmiechem na jej pięknej twarzy.

Moją uwagę zwrócił rownież Damon. Mój brat zaciekle rozmawiał o czymś z Natem. Zaśmiałem się z siebie i mojej pojebanej wyobraźni.

Może faktycznie wszystko wyolbrzymiam.

Nie myślałem nad tym długo, podszedłem do grypy Mazen. Jej znajomi rozmawiali, śmieli się, a ja wpatrywałem się w moją Iskierkę. Wyglądała na szczęśliwą, a moje serce zabiło milion razy szybciej, kiedy spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.

Dziewczyna zapiszczała, skacząc do góry jak mała dziewczynka.

- Kocham tę piosenkę! - wykrzyknęła, ruszając biegiem na parkiet, ciągnąć mnie za sobą. Nie opierałem się, skakałem równo z nią, śmiejąc się z tego, jak wykrzykiwała słowa piosenki.

Chciałem, by zawsze taka była, by już nigdy nie musiała odczuwać bólu. Nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu dopadnę Gomeza i go dla niej zabije.


-


Mazen


Obudziłam się z okropnie ciężką głową, ale nie tylko to było ciężkie. W połowie byłam przykryta Aiden'em, a w połowie Freyą. Zwaliłam z siebie ich ciała, rozglądając się po moim salonie.

Na podłodze leżeli Tim z Sarah, a na drugim końcu kanapy Thomas wtulony w malutkie ciałko Mellody. Wszędzie walały się butelki po alkoholu oraz puste pudełka po jedzeniu na wynos.

Wczoraj po imprezie na plaży, zamiast jak normalni ludzie wrócić do swoich domów przyjechaliśmy do mieszkania, które dzieliłam z David'em.

Przeciągnęłam się, czując jak ubrania się do mnie kleją. Nadal szumiało mi w głowie od wypitego alkoholu, próbowałam ogarniać, w którym monecie zasnęłam z nimi na kanapie i czemu nie spałam w swoim łóżku.

Zostawiałam nadal śpiących przyjaciół, by wskoczyć pod upragniony, tak mi potrzebny prysznic.

Weszłam do swojej sypialni, ledwo widząc na oczy, chwyciłam czystą bieliznę, a następnie weszłam do swojej łazienki.

- O Boże! - podskoczyłam przestraszona, jedną ręką dotykając swojego szybko bijącego serca, a drugą ręką zakrywając oczy.

- Wystarczy Damon. - chłopak zaśmiał się, kompletnie nie robiąc sobie niczego z faktu, iż był kompletnie nagi.

- Co robisz w mojej łazience? - czarnowłosy dalej stał niewzruszony. - I czy możesz się do cholery zakryć? - niebieskooki najwolniej jak potrafił, złapał za ręcznik, którym owinął się wokół pasa. - Dziękuję. - powiedziałam, odsłaniając w końcu oczy.

- Nie rozumiem, o co tyle krzyku, kilka godzin temu bardzo chciałaś bym był nagi.

- Co czym ty mówisz? - byłam pijana, ale nie na tyle, by nie pamiętać czegoś takiego.

- No gdyby nie Aiden, może i dostałabyś to, czego chciałaś.

Zrobiłam wielkie oczy, dostałam jakby olśnienia. Pamiętam, jak byłam w sypialni z Damonem, całowaliśmy się jak para napalonych nastolatków. Prawie do czegoś doszło, a wtedy do pokoju wleciał pijany Aiden. Chłopak dosłownie wpadła do mojej sypialni, upadając twarzą na podłogę.

NieWłaściwy BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz