12

1.1K 38 81
                                    

POV PABLO

   Następnego dnia wstałem zaspany, ale szykując się z prędkością Balde, udało mi się ogarnąć wcześniej jak planowałem. Mam w planach dziś przed treningiem pojechać do kawiarni po kawę, w której pracuje Marcela. Jak wczoraj gadaliśmy, to dowiedziałem się, że dzisiejszego dnia ma na poranną zmianę i kończy po południu.

   Za maksymalnie pół godziny powinienem być już w Ciutat Esportiva, więc mam ograniczony czas. Wsiadłem w samochód i włączyłem nawigację, bo wśród tylu krętych ulic dosyć łatwo się zgubić, mimo że doskonale znam to miejsce.

   Modlę się tylko, aby nikt mnie nie rozpoznał. Zaparkowałem w bezpiecznej odległości i skierowałem się do budynku. Już z daleka przez szybę zobaczyłem brunetkę i automatycznie się uśmiechnąłem. Kawiarnia była klimatyczna, brązowe kolory przeważały w pomieszczeniu, a zielone rośliny idealnie się komponowały.

   Dziewczyna stała za ladą i gdy mnie dostrzegła, powitała mnie z uśmiechem. Zdjąłem okulary przeciwsłoneczne z nosa i założyłem je na głowę, aby móc lepiej widzieć Celin.

  — Witam piękną Panią — powiedziałem radośnie.

  — A dzień dobry — uśmiechnęła się szeroko. — Co Pan sobie życzy? — spytała.

  — A co panienka proponuje? — zachichotałem, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.

  — Karmelowe latte macchiato — zaśmiała się i odwróciła się do ekspresu, a ja uśmiechnąłem się szeroko przez to, że wiedziała jaka jest moja ulubiona kawa.

  — Wyspałaś się? — spytałem z troską.

  — No tak średnio, ale humor dopisuje przynajmniej — zachichotała.

  — U mnie też — zawtórowałem. — Następnym razem będziemy krócej siedzieć, jeśli będę wiedzieć, że masz na poranną zmianę — pogroziłem jej palcem.

  — Dobrze, Panie — ukłoniła się żartobliwie, a ja zachichotałem.

  — O której kończysz? — zapytałem po chwili.

  — O szesnastej — oznajmiła, a ja pokiwałem głową.

  — To wstąpię na chwilę, bo będę miał prezent dla Davida — powiedziałem.

  — Tak szybko załatwiłeś? — zdziwiła się.

  — Wystarczył jeden telefon — uśmiechnąłem się do niej promiennie, a ona pokręciła głową. — Kiedy znowu na siłownię idziemy? — zadałem kolejne pytanie.

  — Nie wiem, w najbliższych dniach mam okropnie napięty grafik, bo mi się praca z próbami nakłada — opuściła bezwładnie ręce wzdłuż tułowia, wzdychając. — Dam Ci znać, bo ja bardzo chętna na powtórkę — zaśmiała się.

  — Czy na pewno chodzi o ćwiczenia? — uniosłem brwi z cwanym uśmiechem, Marcela mocno się zarumieniła.

  — Tak, chodzi o ćwiczenia, bo znowu się trochę rozleniwiłam — zmarszczyła nos i spuściła wzrok.

   Odwróciła się do mnie tyłem, kończąc robić moją kawę i chwilę później z powrotem była twarzą do mnie. Postawiła kubek z kawą pod ladą, po czym wyjęła małą babeczkę. Podała mi dwie rzeczy.

  — Na koszt firmy — uśmiechnęła się.

  — Nie wygłupiaj się, zapłacę — powiedziałem lekko sfrustrowany.

  — Ten jeden raz przeżyjesz — zmrużyła oczy i przez chwilę prowadziliśmy walkę na wzrok. — Miłego dnia, cariño — szepnęła i uśmiechnęła się słodko.

zing | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz