22

874 53 69
                                    

Poproszę o gwiazdki i komentarze! Bardzo by mnie to zmotywowało<3

★★

POV MARCELINA

   Przekręciłam głowę na drugi bok, czując jak czyjeś palce masują mi skórę głowy. Otworzyłam zaspane oczy czując, że są lekko zlepione od spania i podniosłam głowę, by zobaczyć szeroko uśmiechającego się do mnie Gaviego.

  — Dzień dobry — wymamrotałam i odkaszlnęłam, żeby mój głos powrócił do normalności.

  — Cześć, ślicznotko — powiedział uroczo chichocząc i przeczesał palcami moje włosy, a ja schowałam twarz z powrotem w jego klatkę piersiową.

  — Która jest godzina? — powiedziałam stłumionym głosem i poczułam jak Pablo sięga po coś na szafce nocnej.

   Otworzyłam lekko jedno oko by móc zobaczyć i jak się okazało, sięgał właśnie po telefon, by powiedzieć mi czy jest jeszcze pora spania, czy nie.

  — Siódma dwanaście — oznajmił, a ja ze skwaszoną miną podniosłam głowę.

  — To idziemy dalej spać — powiedziałam i zmieniłam pozycję, wtulając twarz w jego szyję, a on cicho zachichotał.

  — Uwierz, marzę o tym, ale o dziesiątej muszę być w Ciutat — powiedział, a ja jeknęłam.

  — A ja biorę chorobowe, nie ma opcji, że dziś pójdę na zajęcia — powiedziałam i zsunęłam się z jego torsu.

  — Źle się czujesz? — zapytał zmartwiony, patrząc na mnie troskliwym wzrokiem, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.

  — Nie, ale muszę mieć jakąś wymówkę, prawda? Zaraz zadzwonię do taty, to mi załatwi — zaśmialiśmy się, a mnie w trakcie zamurowało.

   Otworzyłam szerzej oczy, a Pablo zmarszczył na mnie brwi i patrzył jak szybko wstaje z łóżka.

  — Zaraz wrócę — oznajmiłam i zamknęłam się w łazience, czując to jedno charakterystyczne uczucie.

Okres.

Czemu teraz?!

   Nie dość, że przyszedł o dwa dni za wcześnie, to jeszcze przerwał mi uroczą chwilę z chłopakiem.

   Na szczęście miałam zapasowe majtki w szafce pod zlewem, więc zmieniłam je i założyłam podpaskę. Gdy umyłam ręce, wyszłam z łazienki przecierając twarz dłońmi, lekko zła, że się nie wyspałam.

  — Coś się stało? — usłyszałam, a ja wspięłam się na łóżko w między czasie zaprzeczając głową i sprawdzając kołdrę czy przypadkiem jej nie poplamiłam.

   Gdy upewniłam się, że nie położyłam się z powrotem, uśmiechając się do wciąż zaniepokojonego Gaviego.

  — Nie, to tylko okres, który przyszedł o dwa dni za wcześnie — oznajmiłam, a on odetchnął z ulgą.

  — Lepiej tak niż w ogóle — żartował, a ja spiorunowałam go wzrokiem, widząc jego cwany uśmiech.

  — Nie jestem wiatropylna — wystawiłam język, po chwili słysząc melodię dla moich uszu, czyli jego śmiech.

zing | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz