23

1K 50 107
                                    

Poproszę o gwiazdki i komentarze! Bardzo by mnie to zmotywowało<3

★★★

POV PABLO

  — Pablo, ja nie mam takiej kondycji jak Ty, więc nie szalej tak — powiedziała Marcela, która położyła się na murawie, ciężko dysząc.

  — Przecież to było tylko kilka metrów — powiedziałem, stając nad nią, a ona spojrzała na mnie spod byka.

   Wynająłem dla nas boisko, to samo na którym Marcela robiła nam sesję zdjęciową. Był późny wieczór, słońce już prawie zniknęło za horyzontem, a my w końcu musieliśmy się zmierzyć w piłce i to był właśnie ten moment.

  — Wolę robić triki niż biegać — wysapała, a ja się zaśmiałem i położyłem się obok niej.

  — Musimy poćwiczyć nad Twoją kondycją, amorcito — zachichotałem i pocałowałem ją w policzek, a ona pokręciła głową.

  — Powodzenia — powiedziała, a ja postawiłem sobie wyzwanie.

  — Spokojnie, znajdę sposób na Ciebie — zaśmiałem się, a ona posłała swoją jedną brew do góry.

  — Ciekawe jak — powiedziała, pocierając twarz dłońmi.

  — Juz coś wymyśliłem — wyszczerzyłem się, po czym przekręciłem się na bok i oparłem głowę na dłoni, patrząc lekko z góry na brunetkę.

  — Wiesz czemu na niebie nie ma gwiazd? — spytała Marcela po chwili ciszy, a ja spojrzałem w górę.

  — Nie. Czemu? — spytałem, patrząc na nią ciekawie, w ona na mnie spojrzała i zachichotała.

  — Bo Ty spadłeś, gwiazdo — powiedziała, a ja wybuchnąłem śmiechem razem z nią.

   Zwijaliśmy się chwilę ze śmiechu, a ja z wielkim uśmiechem na nią spojrzałem.

  — Poderwałaś mnie — zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek.

  — Wiem — uśmiechnęła się cwanie i zamknęła oczy, powoli oddychając.

  — Chodź pogramy jeden na jednego — wstałem, wcześniej dziubiąc ją w brzuch, na co od razu się skuliła.

   Podszedłem do plecaka, który leżał na boku boiska i wyjąłem z niego wodę, po chwili dając ją dziewczynie, która podniosła się do siadu, i po podziękowaniu wypiła kilka łapczywych łyków.

   Podała mi otwartą butelkę, którą przyjąłem i sam napiłem się trochę wody. Zakręciłem butelkę, chowając ją z powrotem do plecaka i podszedłem z powrotem do Marceliny, podając jej rękę, którą przyjęła, a ja pomogłem jej wstać, używając nieco siły, że odbiła się o moją klatkę piersiową.

  — Lecisz na mnie? — zaśmiałem się i uśmiechnąłem zadziornie, a ona uśmiechnięta podniosła brwi do góry, chichocząc.

  — Może — powiedziała przy mojej twarzy uśmiechnięta.

   Złapała mnie za ręce i pociągnęła za nie, że teraz to ja wpadłem na nią, a ona uśmiechała się cwanie.

Mały diabełek.

  — Lecisz na mnie, Pablito? — zaśmiała się, a ja złapałem ją w talii i z zaskoczenia pocałowałem ją w usta.

   Chętnie oddała mój namiętny pocałunek, który przekształcił się w kilkuminutową sesję całowania przy świetle latarni, które padało na murawę.

zing | pablo gaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz