Rozdział 5

69 4 0
                                    

- Jiminnie? – zaśmiał się cicho lekko zawstydzony.

- Jakiś problemik? – dopytał zbliżając twarz niebezpieczne blisko tej młodszego.

- Nie, Yooni – uśmiechnął się niewinnie Jimin.

- Mówię przecież, że jesteś uroczy.

Yoongi dalej nie odsunął się od Jimina, a jego wzrok zjechał na usta, których tak bardzo chciał posmakować. Powstrzymał się jednak będąc pewnym, że chłopak nie chciałby tego pocałunku. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

Około dwudziestej drugiej Jimin dostał wiadomość od taty z informacją, że wujek przyjedzie po niego za 15 minut więc chłopcy niechętnie zaczęli się żegnać, a młodszy jeszcze przebrał się z powrotem w mundurek i oddał przyjacielowi jego ubrania.

- Pa Jiminnie, uważaj na siebie – powiedział Yoon stojąc w drzwiach i patrząc jak chłopak zakłada kurtkę.

- Ty też, nie rób nic głupiego puki ktoś nie wróci, Yooni – posłał mu uśmiech

- Do zobaczenia w szkole po weekendzie – pomachał mu po czym pożegnawszy się, zamknął za nim drzwi i skierował się do okna żeby patrzeć jak wsiada do samochodu. To ewidentnie było wydarzenie, które osłodziło nieco ten nieprzyjemny dla Yoongiego grudniowy klimat.

Na swoje nieszczęście Jimin nie powiedziałby tego samego. Sam czas spędzony z przyjacielem uważał za naprawdę udany, ale zapomniał, że w jego „rodzinie" jest przecież jeszcze wujek. I boleśnie sobie o tym przypomniał wsiadając do jego samochodu.

Na początku żadne z nich się nie odzywało, ale w końcu wujek Jimina postanowił zrobić ten niesamowity, pierwszy krok.

- Jak było u twojego chłopaka? – spytał zaczepnie zerkając na niego

- To nie jest mój chłopak – wzruszył ramionami – było okej – mruknął patrząc w ciemne już o tej porze niebo za oknem.

- Jedliście coś? Na pewno przytyłeś – zaśmiał się wrednie mężczyzna.

- Nie przytyłem – odparł ledwo słyszalnie Jimin. Wujek położył dłoń na jego udzie na co ten się skrzywił.

- Co ty robisz? – spojrzał na niego z odrazą

- Sprawdzam czy aby na pewno nie jesteś grubszy, wiesz, każda kaloria się liczy – poklepał go po udzie po czym zabrał rękę. Chłopak już się nie odezwał tylko patrzył w okno starając się pohamować łzy i nie brać sobie do serca słów tego psychopaty, a pamiętać o tym co mówił Yoongi.

Kiedy wrócił do domu, szybko poszedł do pokoju po swoją piżamę po czym zamknął się w łazience w celu umycia się i odpoczęcia. Nalał do wanny gorącej wody mając nadzieję, że zajmie się bólem fizycznym, a nie psychicznym. Tak bardzo starał się nie słuchać się tego człowieka jednak mu to nie wychodziło. Po kilkunastu minutowej kąpieli wyszedł czując jeszcze piekący ból na skórze jednak zignorował to. Wziął z szafki dwie tabletki nasenne i wyszedł po czym z prędkością światła udał się do swojego pokoju, w którym po chwili się zamknął. Mógł tylko mieć nadzieję, że najbardziej znienawidzona osoba w jego życiu nie zacznie znowu go obrażać zza drzwi. Jimin był przekonany, że nie zaśnie przez natłok myśli mimo leków jednak gdy tylko zgasił światło, jego powieki same się zamknęły.

<><><><><><>

Święta, czyli oczywiście najbardziej znienawidzony przez Yoongiego czas zbliżał się nieubłaganie. Z jednej strony chciał zrobić wszystko, żeby każdy wiedział jak bardzo nie cierpi tego czasu, ale z drugiej strony chciał sobie go umilić, dlatego też postanowił 24 grudnia w końcu napisać do Jimina.

Hej Jiminnie

wysłano 9:23

odczytano 9:23

hej Yooni

co tam?

Wyjechałeś na święta?

Nie, a ty?

Też nie

:<

Możemy się spotkać w parku na wyspie?

                                                                                                            (spojrzcie na mape Daegu dop. autorki)

Dzisiaj?

Tak

Jasne, o której?

16?

Oki

Wysłano 9:28

Odczytano 9:28

Tym sposobem zarówno Yoongi jak i Jimin mieli kilka godzin na kupienie jakiegoś drobnego prezentu sobie nawzajem. Starszy kupił w pobliskim sklepie byle jaką ramkę, ozdobił ją i wsadził tam wspólne zdjęcie siebie i przyjaciela. Młodszy natomiast wygrzebał z czeluści swojego pokoju koraliki i zrobił pasujące do siebie bransoletki.

Obydwoje do wyspy mieli kawałek drogi, ale udało im się spotkać punktualnie. Powitali się przytulasem, a następnie usiedli na ławce żeby spędzić ze sobą kolejne kilkanaście minut oraz dać sobie upominki.

- Uroczy jesteś – powiedział Yoongi zakładając bransoletkę.

- Ty też – mruknął Jimin przyglądając się ramce ze zdjęciem. Siedzieli tak chwilę w ciszy jednak w końcu jeden z nich zadał pytanie, które tak chciał zadać.

- Yoongi, czemu nienawidzisz świąt, śniegu, zimy i w ogóle? – spytał zerkając na niego trochę nieśmiało

Spytany chłopak cicho westchnął. Przez moment zastanawiał się jak ubrać w słowa to o co mu chodzi aż w końcu się odezwał.

- Nie mam konkretnego powodu, myślę że...po prostu zazdroszczę wszystkim normalnym rodzinom i zdrowym dzieciom, że mogą spędzać ten czas normalnie. Ja nie mam taty, a przez moją psychikę nie jestem w stanie z niczego czerpać radości więc nie potrafię cieszyć się ze świąt ze świadomością, że ktoś inny spędza je...normalnie, śnieg drażni mnie bo po prostu kojarzy mi się z tym wszystkim – odpowiedział w połowie zgodnie z prawdą

Jimin spojrzał z przykrością na przyjaciela po czym przysunął się bliżej niego i go przytulił. Siedzieli tak w ciszy, a Yoongi poczuł jak w jego oczach zbierają się łzy jednak nie dopuścił do tego by wypłynęły. Ostatnio przy chłopaku zrobił się jakiś bardziej wrażliwy.

- Też nie spędzam świąt całkiem normalnie – powiedział w końcu młodszy – Nie mam mamy, mam zjebanego wujka i tatę, który ma we mnie wylane – zaśmiał się sztucznie – Nie jesteś sam, Yooni – uśmiechnął się do niego szczerze. 

Wszystkie lampy w mieście nigdy nie będą świecić jaśniej niż jego uśmiech...

Chłopcy spędzili naprawdę przyjemną godzinę wspólnie siedząc i rozmawiając, a Yoongi pierwszy raz od kilku lat nie spędził wigilii zamknięty w pokoju wgapiając się we wszystko czym można się zabić rozrzucone na łóżku. (skojarzcie ze zdjęciem Yoona z the most beautiful moment pt1-dop autorki)

- Muszę już iść...dziadek podobno ma dla mnie jakiś prezent – powiedział smutno starszy gdy zobaczył wiadomość od mamy.

- Jasne – Jimin wstał i znowu posłał przyjacielowi uśmiech, co ten odwzajemnił. – To wesołych świąt

- Wesołych świąt Jiminnie – chłopak mu pomachał po czym obydwoje skierowali się w stronę swoich domów.

Mimo, że Yoongiemu trochę śpieszyło się do domu, znalazł jeszcze chwilę by w drodze powrotnej zajść na boisko gdzie ku swojemu zdziwieniu spotkał Hyunjina i Changbina grających w koszykówkę. Zostawił kurtkę z boku i dołączył do nich w ramach relaksu przed wigilijną kolacją, która czekała na niego w domu i spędził pół godziny rzucając do kosza i gadając ze znajomymi. 

<><><><><>

słów: około 1000 (licznik pokazuje 550 ale word mowi 1050 trust me)

First Best Choice || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz