- a i...ubrania z soboty przyniosę ci jutro jeśli to nie problem – powiedział Jimin gdy rozstawali się na przystanku autobusowym
- możesz je zatrzymać jeśli chcesz – uśmiechnął się do niego lekko Min poprawiając włosy co wprawiło przyjaciela w lekkie zakłopotanie.
- okej...to...do jutra – odparł niepewnie machając mu na pożegnanie co chłopak na szczęście odwzajemnił chociaż między nimi nadal wisiała jakaś specyficzna niezręczność.
W trakcie drogi powrotnej Yoongi skręcił na boisko gdzie spotkał Changbina grającego jak zwykle w koszykówkę. Spędził z nim trochę czasu głównie odbijając piłkę bez celu o ziemię, bo większość swojej uwagi poświęcał opowiedzeniu koledze tego co czuje po ostatnich wydarzeniach z Jiminem. Nie był pewny czy może mu ufać jednak znał go na tyle dobrze, że wiedział, że nie napisze o tym na ścianie w toalecie czy coś w tym rodzaju. Po raz kolejny jednak nawet gra w ukochaną koszykówkę nie pomogła mu uprzątnąć myśli.
<><><><>
Kilka dni później, a konkretniej w pewien czwartek Yoongi wracał z sesji u psychologa rozmawiając przez telefon z zaaferowaniem o najnowszych szkolnych dramach z Jiminem. Niósł w ręce nową farbę do włosów ponieważ jego odrost był już dosyć duży więc należało trochę go zniwelować. Do tego jego psycholog powiedział, że bardzo powoli idzie ku lepszemu więc to też był jakiś powód do czegoś w rodzaju świętowania. Będąc już dość blisko domu z daleka zobaczył migające przy nim niebieskie i czerwone światła po czym od razu krzyknął do telefonu
- Jimin przepraszam napiszę później!– rozłączył się nie czekając na odpowiedź po czym szybko pobiegł do domu.
Dosłownie na samym progu zobaczył dwóch ratowników wynoszących na noszach jego dziadka. Nie miał żadnych ran więc Yoongi nie wiedział zbytnio co się stało, jednak w tym momencie jeden z ratowników powiedział coś do jego mamy.
- ...prawdopodobnie krwotok wewnętrzny lub udar, pani i tak szybko zareagowała jednak prawdopodobnie nie uda się go w żaden sposób uratować, przykro nam – powiedział jeden z nich
Słysząc te słowa wymacał ręką najbliższą ścianę i w ten sposób wszedł do domu i usiadł na schodach ciężko oddychając. Nie wierzył w to co usłyszał. Jedyna osoba, która naprawdę go wspierała, kochała i była z nim zawsze prawdopodobnie odeszła z tego świata. Teoretycznie teraz nie miało już sensu leczenie się, a nawet życie. Nie zarejestrował faktu, że usiadła obok jego mama i delikatnie go objęła jednak on na to nie zareagował. Nie miał ochoty rozmawiać nawet z nią, tym bardziej, że dopiero w takiej sytuacji jego rodzicielka przypomniała sobie, że powinna go wspierać.
Po chwili natomiast wstał i chwiejnym krokiem poszedł do swojego pokoju. Zamknął się tam próbując chociaż trochę uspokoić oddech, bo czuł jakby za moment miał się udusić. Do tego wszystko przed oczami rozmazywało mu się przez łzy więc postanowił skulić się na łóżku żeby na domiar złego nie rozwalić sobie głowy przez nagłą utratę równowagi. Chociaż to przynajmniej przeniosło by jego ból na aspekt fizyczny...fizyczny, no właśnie. Chwilę później Yoongi odszukał żyletkę w szufladzie przy łóżku, podwinął rękaw bluzy i zrobił kilka nacięć jednak po chwili przestał znajdywać w tym jakiekolwiek ukojenie i odłożył ostry przedmiot. Wstał pilnując się, żeby się nie wywalić i wziął rozwalający się laptop, żeby włączyć jakiś serial. Jakikolwiek. Byle odciągnąć myśli od tej pustki, która zagościła w jego głowie.
Spędził tak czas do północy, bo wtedy zasnął zmęczony płaczem, który nadszedł po jednym odcinku serialu. Yoongi już sam nie wiedział co się z nim dzieje i co czuje.
Obudził się po siedmiu godzinach snu czując się jakby spał najwyżej dwie. Wstał z łóżka i przecierając oczy poszedł na dół kurczowo przy tym trzymając się ściany, bo nie czuł się na siłach na takie wędrówki. Z resztą w ogóle nie czuł się na siłach. W kuchni zaczął szukać czegoś drobnego do jedzenia i na szczęście znalazł jakiegoś batonika co w zupełności mu wystarczyło, bo i tak czuł jakby miał zwymiotować po przełknięciu czegokolwiek. Na blacie rzuciła mu się w oczy karteczka, oczywiście od mamy, bo na ten moment była ona jedynym domownikiem mieszkającym z Yoongim i chłopak właśnie boleśnie to odczuł.
„pojechałam pilnie załatwiać
sprawy w mieście, nie wiem
kiedy wrócę, uważaj na siebie
- mama"
Po przeczytaniu wiadomości poświęcił chwilę na przemyślenie czy jego mama tak go kocha, że zostawiła go samego żeby zabił się w spokoju czy może po prostu nie wie jak bardzo ryzykowne jest zostawienie go 12 godzin po stracie dziadka samemu w domu. Postanowił jednak się tym zbytnio nie przejmować i wrócił na górę postanawiając, że teraz albo nigdy.
Wyjął z szuflady żyletkę i usiadł na łóżku po czym przyłożył ostrze do nadgarstka. Jego ręka poruszała się wręcz mechanicznie aczkolwiek w dalszym ciągu nie był w stanie odpowiednio głęboko przeciąć skóry. Za każdym przecięciem powtarzał sobie, że zrobi to teraz. Wbije przedmiot odpowiednio głęboko i szybko się wykrwawi, może nawet nie poczuje. W pewnym momencie jednak zdał sobie sprawę, że powinien przed odebraniem sobie życia przynajmniej podziękować jedynej osobie, która je trochę zabarwiła. Włączył telefon, który wyłączył chwilę po rozłączeniu się z Jiminem i wybrał właśnie numer chłopaka. Zobaczył, że czekało na niego mnóstwo wiadomości właśnie od przyjaciela, który naprawdę się o niego martwił jednak zignorował je i zaczął pisać krótką i zwięzłą wiadomość
zagadanie do ciebie było
pierwszym, najlepszym
wyborem w moim życiu
Dziękuje Jiminnie
Po wysłaniu jej zaczął niekontrolowanie płakać w dalszym ciągu próbując wbić ostrze odpowiednio głęboko. Nie wyobrażał sobie spojrzenia w oczy przyjacielowi po tej wysłaniu tej wiadomości więc chciał uniemożliwić to odbierając sobie życie.
Dostając powiadomienie od Yoongiego Jimin był akurat na lekcji historii. Niewiele myśląc, spytał nauczycielkę czy może wyjść do toalety i pędem puścił się do wyjścia ze szkoły by zdążyć na najszybszy autobus, który zawiezie go do dzielnicy, w której mieszkał przyjaciel. Chłopak dosłownie nie myślał, chciał jedynie jak najszybciej dotrzeć do domu Yoongiego. Liczyła się każda sekunda, bo naprawdę nie wiadomo co właśnie sobie robił. W końcu od wczoraj nie otrzymał o niego żadnej innej wiadomości.
Autobus podjechał po dziesięciu minutach i jechał następne dwadzieścia, a Jimin błagał tylko w myślach by zdążył. Gdy pojazd stanął, chłopak z prędkością światła pobiegł w stronę swojego celu wysilając się najbardziej jak mógł, bo naprawdę nie umiał i nienawidził biegać.
<><><><><><><><><><><><><><><>
słów: 1007
CZYTASZ
First Best Choice || Yoonmin
FanfictionMin Yoongi to 16 letni chłopak pochodzący z Daegu, choruje na depresję i mieszka z mamą i dziadkiem, ich sytuacja finansowa nie jest za dobra. Na początku drugiej klasy liceum do klasy chłopaka dołącza Park Jimin, który przeprowadził się wraz z tatą...