Zdyszany Jimin dopadł drzwi i pociągnął je z takim impetem, że mimo, że prawdopodobnie były zamknięte na klucz, otworzyły się z trzaskiem. Zanotował sobie w pamięci aby później wspomnieć o tym przyjacielowi jednak teraz skupił się na zdjęciu butów i wbiegnięciu na górę. Stanął w drzwiach pokoju Yoongiego trzymając się framugi i ledwo oddychając, a to co zobaczył przyprawiło go o chwilowy zawrót głowy.
Na swoim łóżku siedział Yoongi, jego przyjaciel Min Yoongi z żyletką w dłoni którą raz po raz wbijał w nadgarstek ociekający już krwią. Chłopak od razu do niego podszedł i kucnął przed łóżkiem.
- Y-yoongi...słyszysz mnie?...- spojrzał na niego przerażony – Yoon...- nie wiedział nawet co ma powiedzieć, bo nigdy w życiu nie znalazł się w takiej sytuacji.
Chłopak podniósł głowę, a jego twarz była mokra od łez, a zarazem bez żadnego wyrazu, po prostu pusta. Tymi samymi pustymi oczami się na niego spojrzał i powoli odsunął żyletkę od ręki, na jego łóżko skapnęło trochę krwi. Jimin niepewnie wyjął drżącą dłonią ostry przedmiot z dłoni przyjaciela i odłożył go na bok. Wziął głęboki oddech i spojrzał mu w oczy. Były tak samo puste jak cały jego wyraz twarzy.
- Przepraszam – wyszeptał ledwo słyszalnie chłopak
- Ch-chodź...- powiedział Jimin starając się zapanować nad drżeniem swojego głosu i podał mu rękę. Yoongi się jej złapał i powoli wstał po czym poszedł za nim do łazienki nie wydając z siebie dosłownie żadnego dźwięku. Młodszy stanął przy umywalce i najdelikatniej jak mógł wziął w dłoń nadgarstek przyjaciela, który po chwili przemył zimną wodą przyglądając się przerażającej wręcz ilości i głębokości nacięć na skórze. Następnie rany przetarł wierzchem umytej wcześniej dłoni. Czuł się jak w transie więc niezbyt myślał o tym co powinien a czego nie powinien zrobić. Nigdy po prostu nie był w takiej sytuacji. Zaczął szukać czegoś do opatrzenia owych ran i po chwili w jednej z szafek znalazł wodę utlenioną, gaziki i bandaże. Przez cały czas gdy opatrywał nadgarstek Yoongiego, tamten się nie odzywał, ale trochę go rozumiał. Właśnie nie udało mu się zabić, w pewnym sensie była to dla niego przykra porażka.
Po chwili Jimin skończył i powiedział cicho, bo zwyczajnie nie mógł zdobyć się na głośniejszą wypowiedź:
- Chodź do pokoju – westchnął przy tym słabo czując się dosłownie półprzytomnie przez cały ten wstrząs emocjonalny.
Poszli do pokoju, a młodszy usiadł na brzegu łóżka. Yoon usiadł powoli obok niego spuszczając głowę. Park uznał, że mówienie do niego w tym momencie może być poniekąd niepotrzebne oraz ryzykowne więc wziął jego dłoń i po prostu ją trzymał patrząc w podłogę. Minęło kilka minut a starszy zacisnął swoją dłoń na tej jego tak mocno jakby Jimin miał zaraz zniknąć, rozpłynąć się czy cokolwiek takiego. Przyjaciel nie zaprotestował, pozwolił mu wykonywać „pierwsze ruchy" by samemu nie przekroczyć jakiś jego obecnych granic. W pewnym momencie wpadł na pewien pomysł, nie wiedział czy był on dobry aczkolwiek był jedyny, który akurat przyszedł mu do głowy.
- Wiesz, że kiedyś jak zakładałem instagrama to zamiast napisać Jimin napisałem jmin? Nie mogłem tego zmienić przez dwa tygodnie i ciągle się z tego śmiałem...a kiedyś jak byłem młodszy nałogowo oglądałem hello kitty i kupowałem sobie nawet koszulki z sanrio – uśmiechnął się pod nosem i zaczął gładzić kciukiem wierzch dłoni Yoongiego. – a raz jak zobaczyłem w Busanie pierwszy śnieg i chciałem szybko wybiec na dwór, pośliznąłem się na schodach...miałem wtedy pięć lat...- opowiadał mu jeszcze przez kilka minut najbardziej losowe i śmieszne historie ze swojego życia aż w końcu poczuł przyjaciel się do niego przytulił. Jimin od razu odwzajemnił uścisk gładząc chłopaka spokojnie po plecach.
- Dziadek...umarł – powiedział starszy zachrypniętym głosem. Park nie wiedział co ma odpowiedzieć. Dosłownie zabrakło mu słów. Znali się od około pół roku jednak w tym czasie chłopak zdążył zauważyć, że dziadek był dla niego najważniejszą osobą, która umożliwiała mu leczenie się i wiele innych rzeczy, a przede wszystkim go kochała . Nie wiedział jak bardzo ból rozrywał go teraz od wewnątrz, ale był pewny, że musi być dla niego silny i pomóc mu to przetrwać.
- Wiesz...nie żałuj umarłych – zaczął cicho – ludzie odchodzą i jest to naturalny proces natury...rodzą się kolejne pokolenia i kolejne umierają, ale jeśli mam być szczery...twój dziadek nie umrze puki nie przestaniesz o nim myśleć. Nie mówię o tym żebyś codziennie za nim płakał, chodzi mi o symboliczną pamięć, ale faktycznie pamięć. – starał się mówić spokojnie i cicho – Pamiętaj też, że on nie chce żebyś się smucił, na pewno marzy o tym żebyś żył pełnią życia, a co najważniejsze, nie chciałby pewnie spotkać się z tobą tam na górze już teraz...– mówił tak głaszcząc go po plecach – i pamiętaj, że masz mnie. Choćby się waliło i paliło nie zamierzam cię zostawiać – dodał tym samym kończąc swój krótki monolog.
- Dziękuję Jimin...i tak zrobiłeś już dla mnie dużo – mruknął Yoongi odsuwając się od niego po czym westchnął i dodał cicho– zjadłbym coś....
- Mogę ci coś zrobić albo przygotować zupkę chińską – zaoferował od razu, a chłopak skinął głową – ale chodź ze mną na dół dobra? Nie chcę sam ci grzebać w kuchni – mruknął chociaż tak naprawdę po prostu bał się go zostawić samego. Starszy posłusznie za nim poszedł, a będąc już w kuchni wskazał mu co i jak, czego gdzie ma szukać i tak dalej.
Po kilkunastu minutach Jimin przygotował przyjacielowi naleśniki. Nie miał talentu do gotowania, a to była jedna z niewielu potraw które potrafił jakkolwiek przyrządzić więc po chwili wylądowały one na stole. Młodszy nie miał ochoty na jedzenie, żołądek odmówił mu posłuszeństwa ze stresu mimo, że od rana zjadł tylko płatki z mlekiem. Yoongi natomiast zjadł całą porcję kilku naleśników nawet lekko się przy tym uśmiechając.
- Mogę zrobić coś jeszcze, żeby twój humor chociaż odrobinę się poprawił? – spytał Jimin spoglądając na niego z lekkim uśmiechem.
- Wystarczy, że będziesz – odparł od razu chłopak – ale jeśli serio coś chcesz zrobić to możemy się przejść – dodał wzdychając – aczkolwiek wyjdę tak – wskazał na domowe ubranie – bo nie mam siły się przebierać.
- Nie ma sprawy – młodszy wziął jego talerz, szybko go umył i odłożył do szafki odwracając się z powrotem do Yoongiego – Idziemy?
Po kilku minutach obydwoje byli gotowi do wyjścia. Była końcówka kwietnia, na dworze było pochmurnie trochę tak jakby świat też przeżywał żałobę, no i oczywiście było chłodno bo niecałe piętnaście stopni. Yoongi założył jednak jedynie bluzę, a Jimin został w tym co miał czyli także w zwyczajnej bluzie.
<><><><><><><><>
słów: 1073

CZYTASZ
First Best Choice || Yoonmin
Fiksi PenggemarMin Yoongi to 16 letni chłopak pochodzący z Daegu, choruje na depresję i mieszka z mamą i dziadkiem, ich sytuacja finansowa nie jest za dobra. Na początku drugiej klasy liceum do klasy chłopaka dołącza Park Jimin, który przeprowadził się wraz z tatą...