pov lissy:
oczywiście się zabezpieczyliśmy. jesteśmy zbyt młodzi żeby mieć dzieci. leżałam teraz przytulona do Alexa, który zasnął. oboje się ubraliśmy, zanim on zasnął. zeszłam na dół w luźnych spodenkach nike i bluzce Alexa, którą wyjęłam z jego walizki. on nie będzie zły. na dole siedzieli wszyscy poza mną i alexem.
-hej wujku. hej wszystkim
-cześć moja lissy. gdzie mój syn?
-śpi
Alex jest w moim wieku.
-wujku gdzie ciocia?
-wiesz kochanie, ona tak jakby... nie żyje...
-tak jakby?
nie miałam żadnej łzy w oku. stałam zamurowana
-umarła wczoraj wieczorem. Alex nie mógł znieść jej śmierci. nie mógł być w tym miejscu gdzie ona leżała martwa. przed jej śmiercią mieliśmy zaplanowany ten lot i na początku się z niego cieszył, bo ciebie spotka, ale odkąd jego mama zmarła nie miał chęci do życia. nie chciał nawet się z tobą zobaczyć. mówił, że to wszystko przecz ciebie, mnie i lekarzy. później żałował, że tak powiedział i o mnie i o tobie. nie myśli tak, powiedział tak pod wpływem emocji
wyszłam z domu. przeszłam przez pół plaży tylko po to by dotrzeć na klif. inny niż ten, z którego skakałam do wody. ten był oddalony o 5km. było około 22, więc wrócę w nocy. nie miałam ze sobą telefonu. zostawiłam go w pokoju. w pewnym momencie zasnęłam.
obudziły mnie czyjeś krzyki. otworzyłam oczy i zauważyłam wschód słońca. kurwa. ktoś krzyczał moje imię. zaczęłam schodzić z klifu gdy podbiegł do mnie wujek matteo., a zanim alex. alex mnie przytulił i pocałował w czoło.
-MAMY JĄ!CAM, VINCENT CHODŹCIE! ALEX JĄ TRZYMA!
-nigdy więcej tak nie rób słońce
-mhm
vincent i tata przybiegli tutaj. vincent miał jak na niego zmartwioną minę, a tata miał przerażenie.
tata do mnie podbiegł i przytulił.
-lissnay co ty sobie myślałaś?
-vincent daj jej spokój ważne, że się znalazła. nie ugryzła cię żadna żmija?
-jakby ugryzła to bym nie żyła. ile mnie szukaliście?
-całą noc
-i nikt z was nie pomyślał, że mogę być na klifie?
-myśleliśmy, że ciebie tam nie ma. tylko alex mówił, że możesz tam być
-czyli tylko alex mnie zna. jakbyście mnie znali to byście wiedzieli, że kocham klify
odsunęłam się od nich i kierowałam się tyłem do urwiska. wiedziałam jaka tam jest wysokość i głębokość wody, wiedziałam, że nic mi się nie stanie. stałam już na samym brzegu gdzie każdy stał zamurowany, tylko vince zaczął podchodzić do mnie. a ja? ja przechyliłam się do tyłu lecąc do wody. złapałam powietrze i zanurkowałam. nie wypływałam, więc mnie nie widzieli. odpłynęłam kawałek i dopiero wtedy się wynurzyłam. widziałam jak alex miał skakać, ale wujek i tata złapali go za koszulkę. próbował się wyszarpać, ale nic mu to nie dało. ja za to zaplątałam się w wodorosty, które tu były ogromne. zanurkowałam, próbując rozplątać moje nogi, lecz to nic nie dało. wypłynęłam i pisnęłam głośno, żeby mnie usłyszeli. te wodorosty pociągnęły mnie na dół i nie mogłam wypłynąć. straciłam chyba przytomność.
pov alex:
usłyszałem pisk lissy. znów próbowałem się wyrwać, ale to nic nie dało
-puśćcie mnie kurwa! jej może już tu z nami nie być na świecie, więc do cholery jasnej puśćcie mnie!
CZYTASZ
nowa perełka monetów
Teenfikceco gdyby hailie stała się druga monet, ale nową perełką? czy bracia ją pokochają? a lissy?