pov lissy:
obudziłam się rano w łóżku. chwila. byłam na balkonie. zobaczyłam osobę obok mnie. alex. podniosłam się do siadu i patrzyłam przez chwilę na niego. po chwili zeszłam na dół w piżamie.
w kuchni siedziało całe rodzeństwo. usiadłam koło vincenta i przybrałam taką samą minę.
-kogo to był pomysł?
-jaki pomysł?
-taki, żeby alex shelton tu przyjechał?
wszyscy spojrzeli ma willa.
-no mój
-serio will? nie ma hailie i już mnie kochasz? to jest toksyczne i chujowe w stosunku do mnie i hailie
-lissy to nie tak
-odwal się
nie zjadłam śniadania. wyjebane.
-lissnay?
-hmm?
-czemu nie jesz?
-wyjebane
vince już miał coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy słowa willa:
-moja mała hailie by zjadła. jaka szkoda, że lissnay nie porwano i nie zgwałcono
dylan rzucił widelcem w stół, shane upuścił jedzenie, tony pierdolnął ręką w stół, a vince zbladł. ja za to miałam wyjebane. miałam plan.
-tak bardzo mnie nie chcesz williamie?
-wole hailie
odeszłam od stołu i podeszłam do szafek z nożami. wyjęłam jeden (ulubiony nóż tony'ego) i tym ostrym końcem rozcięłam sobie żyłę. podeszłam do niego i przyłożyłam mu go do szyi. przełknął ślinę i popatrzył na mnie z przerażeniem.
-lissy odłóż to
-lissnay odłóż ten nóż
-to dzięki mnie hailie dziś w nocy będzie w domu
-sam po nią pojadę
-wiesz gdzie?
-dowiem się
-spoko tylko ja mam kontakt z tym porywaczem i on kazał MNIE pojechać po nich. jeśli ty pojedziesz ona będzie martwa
przyłożyłam mu ten nóż bliżej szyi.
-lissy?
kurwa.
odwróciłam się i zobaczyłam alexa.
-ile tak stoisz?
-pięć minut. nie poznaję cię lissy. zawiodłem się na tobie lissy
upuściłam nóż.
-c...co?
will odetchnął z ulgą. alex patrzył na mnie...zawiedziony?
zrobiłam dwa kroki w tył i wpadłam na ścianę. robiło mi się słabo. spojrzałam na braci. oni byli albo zszokowani albo zawiedzeni. przeniosłam wzrok z braci na moją rękę. przestała krwawić.
pobiegłam do pokoju, a za mną ruszył alex, lecz ja zamknęłam się w pokoju. poszłam do garderoby i ubrałam szare dresy i topa. skarpetki oczywiście też ubrałam. otworzyłam drzwi, a do pokoju wszedł alex.
-gdzie ty idziesz?
-zawiodłeś się na mnie, tak samo jak moi bracia i idę zrobić tak jak will mówił
alex złapał mnie za łokieć.
-puść proszę
-lissy nie idziesz nigdzie
-alex puść. to nie ma sensu
puścił mnie. wyszłam i wzięłam swoje auto. wyjechałam z terenu monetów i ruszyłam w kierunku gdzie jest hailie.
gdy dojechałam wyszłam z auta i rozejrzałam sie czy nie ma za mną, któregoś z braci lub ochroniarza. nie było.
ruszyłam w kierunku budynku. weszłam do środka i usłyszałam płacz hailie. weszłam do pomieszczenia.
porywacz się na mnie spojrzał.
-miałaś być później
-wiem
-to co tu robisz?
-chcę zabrać hailie, a oddać siebie
-wymiana mówisz?
-tak
-lissy nie rób tego!
-okej zgadzam się
-tylko będę musiała ją odwieść
- pojadę z tobą
- okej
podeszłam do hailie i wzięłam ją na ręce.
-lissy ty masz plan, prawda?
-to jest mój plan. to co robię. will też tak chciał
-lissy powiem wszystko braciom. o twoim planie
-młoda nie zdążysz
byłam już pod samochodem gdy porywacz wstrzyknął jej leki nasenne. włożyłam hailie na tylnie siedzenie i zapięłam pasami.
-usiądź z tyłu. chłopacy nie będą mogli cię zobaczyć
-okej
usiadłam za kierownicą i ruszyłam w stronę rezydencji. hailie zasnęła.
-będzie trzeba zmienić miejsce. tylko nie będziemy mogli pojechać moim samochodem, bo mam w nim lokalizację, a tony wie gdzie był. telefon też będę musiała zbić i zostawić gdzieś koło samochodu. w moim samochodzie zbijemy szyby
-mam jeszcze jedną miejscówkę
-mhm
-dlaczego oddałaś siebie zamiast tej małej?
-moi bracia już chyba mają we mnie całkowicie wyjebane i wolą hailie
-współczuję
dojechaliśmy pod rezydencje i ja wysiadłam. wzięłam hailie z tylnego siedzenia i ruszyłam w stronę drzwi. zadzwoniłam dzwonkiem. otworzył mi will. podałam mu hailie. za nim stali bracia.
-lissy zostajesz
-muszę jeszcze jedną rzecz załatwić. będę za godzinę
-okej i ani minuty spóźnienia
-mhm
ruszyłam w stronę samochodu. wsiadłam do niego i od razu go odpaliłam.
-mamy godzinę zanim zaczną mnie szukać
-okej
-zostawimy samochód na brzegu lasu. zbijemy przednią szybę. upozorujemy wypad. telefon też zbity zostawimy w lesie
zrobiliśmy tak jak powiedziałam. zajęło nam to równą godzinę. potem ruszyliśmy w stronę opuszczonego hotelu.
-często tu jestem dlatego jest tu ogarnięte
-dlaczego jesteś dla mnie miły?
-nie chcę cię krzywdzić
aha
CZYTASZ
nowa perełka monetów
Novela Juvenilco gdyby hailie stała się druga monet, ale nową perełką? czy bracia ją pokochają? a lissy?