Styles Company.
Wielki napis został przypięty do budynku kilka lat temu, ale dalej wyglądał jak nowy. Nic dziwnego, kiedy Louis widział, jak kilka razy do roku, gdy jeszcze nie wyjechał, robotnicy na linach czyścili grafitowy napis, aby ten znowu był czysty. Rozejrzał się dookoła, ale Londyn nieprzerwanie tętnił życiem. Na drogach było pełno taksówek i prywatnych samochodów, a ludzie szli chodnikiem w każdą stronę, chociaż większość rozmawiała przez telefon, ale przynajmniej szatyn nie wpadł na nikogo po drodze, chociaż jego samochód znajdował się na parkingu nie daleko. Nie miał jeszcze przepustki, więc nie mógł wjechać na firmowy parking.
Szatyn przeczesał swoje włosy, chociaż jeszcze godzinę temu układał je przed lustrem. Spędził przy tym sporo czasu, chcąc zrobić jak najlepsze wrażenie, chociaż to on teraz był dyrektorem i mógłby kogoś wyrzucić za nieodpowiednie ubranie. Oczywiście, nigdy by tego nie zrobił, ale to on teraz w większej mierze rozdawał karty.
Rozejrzał się dookoła i postanowił w końcu wejść do budynku, ściskając mocniej teczkę w swojej dłoni. Dostał ją kilka lat temu jako prezent za ukończone studia od swojej mamy i zawsze miał ją przy sobie, jeśli chodziło o sprawy firmowe. Według niego przynosiła mu szczęście i nie zamierzał na to narzekać. Była może już wytarta, a brązowy kolor powoli stawał się mniej modny, ale on rzadko zwracał uwagę na takie rzeczy, więc nie zamierzał myśleć o tym w pierwszym dniu po swoim awansie.
Wszedł do oszklonego budynku i nagle wszystkie dźwięki z ulicy ustały, gdy drzwi się zanim zamknęły. Teraz było słychać tylko dźwięki telefonów, stukot butów oraz uderzenia palców na klawiaturze komputerów.
Wejście do firmy było jasne z powodu oszklonych ścian zewnętrznych i białych ścian naprzeciwko, gdzie znajdowała się recepcja. Stał tam Sam - dwudziestoparoletni mężczyzna w białej koszuli oraz eleganckich spodniach, a obok niego ochroniarz, który pilnował, aby każda osoba, która wchodziła do biurowca bez przepustki, została sprawdzona na recepcji.
- Witam - przywitał go mężczyzna, uśmiechając się do niego miło. Naprawdę miło, a nie z wymuszonym uśmiechem, za którym Louis nie przepadał. To nie tak, że każdy w pracy miał być szczęśliwy i zadowolony codziennie, ale on wolał mieć wokół siebie szczerych ludzi, nawet jeśli przeklinali co drugi krok, gdy byli źli. - O ile się nie mylę, jest Pan o wiele wcześniej, Panie Tomlinson - odezwał się znowu, na co szatyn podniósł brew, a na jego ustach pojawił się krzywy uśmiech.
Więc słyszeli o nim i wręcz na niego czekają - do tego mógłby się przyzwyczaić.
- Czy to problem? - spytał, patrząc na recepcjonistę, a potem na strażnika, który stał dalej wyprostowany i pusto patrzył w jego twarz.
- Och, nie, spodziewaliśmy się tego - zaśmiał się młodszy i machnął swoją dłoń, w której dopiero teraz Tomlinson zobaczył swoją przepustkę. Za kilka dni i tak ją zgubi i nie będzie jej nosił, ale miał nadzieję, że ten strażnik również da się przekupić jak w poprzedniej filii. Louis lubił upraszczać sobie życie. - O to przepustka, aby mógł Pan bez problemu wchodzić i wychodzić z firmy. Wszystkie kody i zabezpieczenia znajdują się już na Pana mailu. Gabinet jest otwarty, a i tak przed nim jest biurko Pana asystentki.
- Która już tam czeka, prawda? - spytał, odbierając plastik i przypiął go do swojej czarnej marynarki.
Może powinien ubrać coś bardziej wesołego i mniej poważnego, ale on lubił wielkie wejścia. Cóż, nikt pospolity nie uzyskałby kontraktu na sto milionów funtów.
Tak, można powiedzieć, że Louis stał się legendą zza życia. Skończył studia z wyróżnieniem oraz ze stypendium, dzięki któremu mógł pozwolić sobie na staże w różnych firmach. Miał plan na siebie i wiedział, że w końcu skończy w StylesCompany - to był jego plan, odkąd pierwszy raz usiadł na uniwersyteckiej auli, a właściciel firmy - Des Styles, ogłosił konkurs na stanowisko w jego firmie.
Des był właścicielem wielkiej korporacji inżynierskiej oraz wykładowcą w starszych rocznikach na uniwersytecie w Londynie. Louis zawsze chciał się od niego uczyć, odkąd widział, jak ten buduje swoje imperium, ale niestety nie mógł wtedy startować w konkursie - był za młody. Jednak nie zamierzał się wtedy zatrzymywać, a piąć się w górę tak, aby znaleźć się w tej właśnie firmie.
CZYTASZ
Dwie tajemnice.
FanfictionLouis Tomlinson zyskał grand na sto milionów funtów w swojej wymarzonej firmie, co czyni go rozchwytywanym inżynierem oraz mężczyzną. Dostał awans i skompletował własny zespół marzeń w swojej ukochanej Anglii, dzięki czemu mógł wrócić do domu po pię...