Ponad 5 tysięcy słów, dajcie znać, co myślicie i jaką propozycję dostanie Louis 😊
Zrobił dla niego kawę, a dla siebie herbatę, ponieważ nie czuł się ospały. Wrócił do jadalni i położył kubki na stole, a następnie wrócił przed swój komputer. Przypomniał sobie o biletach do Los Angeles - powinien je kupić już teraz, żeby mieć pewność. Nie chciał zostawia tego na ostatnią chwilę, a Agnes by go zabiła, gdyby się nie zjawił w umówionym terminie. Najgorsze tylko było to, że musiał poświęcić na te wyjazdy dwa pełne weekendy w maju, więc musiał się przygotować, że będzie wyglądał jak trup. Najwyżej rozplanuje sobie kilka dni urlopowych, chociaż większość chciał zostawić na okres wakacji, aby móc gdzieś wyjechać i spędzić czas z rodziną.
Kupił bilety i od razu zapisał w swoim kalendarzu godziny wylotów oraz przylotów. Tak spędzili jeszcze kilka godzin - pili swoje napoje, kończyli pracę, chociaż szatyn robił sobie co jakiś czas przerwę, aż w końcu skończył wszystko, a Harry nieprzerwanie siedział nad dokumentami i przepisywał najważniejsze rzeczy oraz wnioski. Wyglądał na skupionego oraz profesjonalnego, więc Tomlinson starał mu się nie przeszkadzać, zerkając tylko co jakiś czas na niego lub napełniając jego kubek na zmianę wodą lub herbatą. W końcu jednak szatyn zgłodniał i zamówił dla nich jedzenie. Twist wyglądał jak w jakimś amoku, kiedy usłyszał dźwięk dzwonka, a następnie poczuł zapach jedzenia.
- Która godzina? - spytał, zamykając notatnik i zaczął zbierać papiery, żeby mogli zjeść.
- Prawie piętnasta - odpowiedział Louis, idąc do kuchni po sztućce i talerze.
Usłyszał jakiś dźwięk, który wskazywał, że Twist nie był zadowolony. Wrócił do niego, po czym podał mu wszystko, aby mogli zjeść.
- Mogłeś powiedzieć, skończyłbym wcześniej - marudził, na co Louis wywrócił oczami i podał mu pudełko z makaronem.
- Nie przeszkadza mi, że tutaj pracujesz. Skończyłeś już? - spytał, przekładając jedzenie z pudełka na talerz, ponieważ nie lubił jeść z plastiku.
- Prawie, ale dokończę już jutro. Nie chce mi się robić więcej - powiedział, biorąc porcję do buzi.
Louis przytaknął tylko i posłał mu uśmiech. Zjedli obiad, rozmawiając o umiejetenosciach szatyna, o których Harry nie miał pojęcia. Opowiadali o swoich stażach oraz rzeczach, które musieli robić.
- Raz musiałem odebrać pranie mojego szefa - mówił Harry, bawiąc się widelcem, gdy skończył jeść. - Tylko, że miał na nazwisko „Andersson" przez dwa „s", a pani w pralni dała mi pranie innego Andersona przez jedno „s" i dostał o wiele za mały garnitur - zaśmiał się, kręcąc głową.
Rozmawiali i rozmawiali, aż Harry znowu ziewnął przez zmianę czasu. Zaczesał swoje loki do tyłu, mówiąc, że powinien się już zbierać.
Szatyn spojrzał na niego, ale przecież nie miał powodów, aby go zatrzymać. Dlaczego w ogóle pomyślał, aby to zrobić?
Kiwnął głową, ale Harry pomógł mu jeszcze w sprzątaniu i zamówił dla siebie taksówkę w międzyczasie, aby nie czekać na dole. Szatyn obserwował go, gdy ten zbierał swoje rzeczy oraz ubrania po wczoraj, aż w końcu ten był gotowy do wyjścia.- Dziękuję za wczoraj i dziś - odezwał się Twist, obejmując twarz Louisa dłońmi, a jego ciepłe dłonie ogrzały jego policzki, chociaż w mieszkaniu nie było zimno.
Tomlinson kiwnął tylko głową i nachylił się, aby go pocałować. Dotknął delikatnie jego warg, czując przyjemne mrowienie i rozchylił je, aby dobrze poczuć młodszego. Objął jego ramiona, po czym przyciągnął do siebie, aby poczuć jego ciało. Harry był jak lalka przy jego ciele i zgadzał się na wszystko, oddając pocałunki.
CZYTASZ
Dwie tajemnice.
FanficLouis Tomlinson zyskał grand na sto milionów funtów w swojej wymarzonej firmie, co czyni go rozchwytywanym inżynierem oraz mężczyzną. Dostał awans i skompletował własny zespół marzeń w swojej ukochanej Anglii, dzięki czemu mógł wrócić do domu po pię...