Jesteśmy już za połową!! Co sądzicie?
Miłego czytania, ponad 5 tysięcy słów!W czwartek pojechał po potrzebne rzeczy dla Marka i Ernesta, aby ci mieli gdzie spać. Zrobił też zakupy do kuchni, aby nie musieli głodować. Był jednak pewien tego, że skończą, jedząc większość posiłków na mieście, ponieważ w sobotę mieli wyjść na mecz, a przedtem chciał zabrać ich na London Eye oraz do muzeum. Mark uwielbił takie rzeczy, a Ernest lubił robić zdjęcia, więc obaj powinni być zadowoleni. Oczywiście obiecał już jego bliźniaczce, że również ją zaprosi w wakacje, aby nikt nie był poszkodowany i wtedy pewnie przyjedzie z Jay, więc będzie to sprawiedliwa wymiana.
Udało mu się wszystko kupić, więc w piątek popołudniu czekał na brata oraz ojca na dworcu. Poinformował Veronicę, że wychodzi wcześniej, ale ta musiała zostać, aby ktoś miał rękę na pulsie, ponieważ Liam razem z Zaynem znowu pojechali do firm na sprawdzanie materiałów, a nie chciał zostawiać zespołu bez nadzoru.
Nie widział się również Harrym od ich środowej randki, chociaż ciągle wymieniali między sobą sms-y oraz wpadli w jakąś rutynę rozmowy przez telefon, kiedy wracali z pracy, ale to zaczęło się już w momencie, kiedy Twist nagle wyjechał do Stanów. Było to miłe, aby móc komuś opowiedzieć o swoim dniu. Oczywiście z Agnes również dużo rozmawiali, ale z perspektywy czasu mógł zauważyć, że mało wnosił do tego związku. To jego była żona więcej mówiła i też rzadko pytała o jego zdanie, czego wcześniej nie zauważył. Chyba po prostu nie czuł takiej potrzeby, ale przy Harrym jakoś doceniał to, że ten radził się go i pytał o opinie, gdy działo się coś ciekawego.
Nie myślał jednak dużo o ich randce. Wiedział tylko, że przyszłą jego kolej na wymyślenie czegoś, ponieważ sobotni mecz pewnie nie zostanie zaliczony do randki z tego powodu, że nie będą tam sami. Bardzo chciałby też spędzić z nim trochę czasu sam na sam w sypialni, ale cały weekend musiał poświęcić rodzinie. Może uda im się spotkać w następnym tygodniu lub Twist przyjedzie do niego w niedzielę po wyjeździe Marka oraz Ernesta. Mógłby mu to zaproponować - przecież już uprawiali seks, więc nie musieli chyba czekać do trzeciej randki, aby u siebie nocować.
Teraz jednak musiał się skupić, ponieważ przyjechał pociąg, w którym powinna być jego rodzina. A przynajmniej jej mała część.
Ernest oraz Mark wyszli po chwili z odpowiedniego wagonu, trzymając w dłoniach swoje torby. Louis podszedł do nich szybko i przywitał uściskiem. Widział, że mężczyźni byli podekscytowani przyjazdem, więc sam ucieszył się bardziej na ich widok. Wziął od swojego ojca torbę, aby ten nie musiał dźwigać, na co ten chciał zacząć się kłócić, że daje sobie radę, ale ani on, ani Ernest nie dali się wciągnąć w dyskusje. Wsiedli szybko do samochodu Tomlinsona, a po dwudziestu minutach wchodzili do jego mieszkania, na co młodszy brat gwizdnął, rozglądając się dookoła.
- Z tyłu jest też taras - powiedział, oprowadzając ich po mieszkaniu. - Tata będzie spał w drugiej sypialni, a ty na kanapie w salonie. Na szczęście jest rozkładana - mówił, na co dwudziestolatek od razu kiwnął głową
- Myślę, że jakoś sobie poradzimy, to tylko dwie nocy - odezwał się Mark i uśmiechnął się do syna. - Od razu mówię, że ja dzisiaj stawiam naszą kolację. Musimy uczcić męski wypad - zapowiedział, na co Tomlinson pokręcił głową, ale wiedział, że nie było dyskusji na taki temat.
Zrobił więc im coś do picia i usiedli w salonie, rozmawiając o pracy oraz szkole Ernesta. Nie stało się nic wielkiego od jego wyjazdu po świętach, ale chętnie słuchał o ocenach i egzaminach na studiach swojego brata oraz pracy ojca, który narzekał na klientów, ale nie było tego dużo. Wypytywali też o jego pracę i życie w Londynie, więc starał się opowiedzieć jak najwięcej.
CZYTASZ
Dwie tajemnice.
FanfictionLouis Tomlinson zyskał grand na sto milionów funtów w swojej wymarzonej firmie, co czyni go rozchwytywanym inżynierem oraz mężczyzną. Dostał awans i skompletował własny zespół marzeń w swojej ukochanej Anglii, dzięki czemu mógł wrócić do domu po pię...