Rozdział 7.

130 21 1
                                    


Wargi Twista smakowały sokiem oraz piwem, więc ten musiał je wypić jeszcze na urodzinach, ale Louisowi to nie przeszkadzało. Przywarł do niego całym ciałem, czując je przy swoim. Ich oddechy zmieszały się w jeden, a dłonie błądziły po każdym zakątku.

Choć pocałunek na początku był szybki i niechlujny, to po kilku sekundach obaj się uspokoili, aby smakować się lepiej, dokładniej. Louis złapał dłońmi za kurtkę Twista i delikatnie pociągnął za nią, aby ten ją ściągnął.

Harry zrobił to, nie odrywając się nawet na sekundę, aż w końcu usłyszeli dźwięk materiału na podłodze, na co umysł Louisa trochę otrzeźwiał.

- Czekaj - powiedział, biorąc głebszy wdech i złapał młodszego za ramiona. W poświecie światła i cieni widział, jak spuchnięte były usta młodszego, a oczy półprzymknięte. - Jesteś wstawiony.

- Teraz czuję się trzeźwy - odpowiedział zadziornie z lekkim uśmiechem i zacisnął pięści na materiale jego kurtki. - Po prostu mnie całuj, Louis. To nie będzie grzech, jeśli mnie dotkniesz - mówił szeptem, po czym zaczął skłądać pocałunki na jego odsłonętej szyi.

Cholera, Twist robił to specjalnie - chciał go uwieść i dobrze wiedział, jak to zrobić.

- Chcesz mnie uwieść - powiedział, po czym obrócił go do siebie plecami, nie chcąc dać mu w pełni kontroli. To on był trzeźwy oraz starszy. I chociaż Twist działał na niego jak już nikt od dawna, to nie zamierzał być potulny. Złapał mocno jego biodra i przywarł do jego pleców. - A ja nie lubię oddawać kontroli - mówił do jego ucha, po czym złożył za nim delikatny pocałunek, chociaż jego uścisk należał do tych mocniejszych. Czuł, jak ciało młodszego zadrżało, a przy tym jego oddech.

- Pamiętaj, że ja też jestem dyrektorem swojego działu - odpowiedział, po czym ruszył delikatnie biodrami, przez co i Louis westchnął, czując, jak jego członek został podrażniony.

- Czego chcesz? - spytał, trzymając go mocniej, a wargi przesuwał po jego bladej szyi.

Harry odchylił głowę, robiąc mu miejsce, więc najwyraźniej był chętny na każdą pieszczotę, którą chciał mu dać Tomlinson.

- Dotykaj mnie - powiedział, wzdychając.

Louis kontynuował ścieżkę mokrych pocałunków, ale nie zostawiał po sobie żadnych znaków. Nie był już napalonym nastolatkiem, który potrzebował oznaczać każde miejsce partnera i wiedział, że Harry pewnie by tego nie chciał. Złapał w końcu za jego podkoszulek, po czym podwinął go do góry, na co Twist automatycznie podniósł ręce. Odrzucił materiał za siebie, a przed sobą zobaczył umięśnione, szerokie plecy. Skóra Twista była gładka, gdy przejeżdżał po niej palcami, a w każdym miejscu, które dotknął, pokazywała się gęsia skórka. Zaczął składać tam mokre pocałunki, zniżają się coraz dalej i choć było to bardziej intymne oraz spokojniejsze od ich pocałunku na korytarzu, to nie przeszkadzało mu to. Harry'emu chyba też nie, ponieważ czuł jego dreszcze oraz słyszał urywany oddech.

Twist chyba odczytał jego zamiary, ponieważ odpiął zamek w swoich spodniach, a Louis pociągnął za nie w dół, aby opadły na podłogę.

- Zamiana - powiedział w tej samej chwili Twist, gdy wyszedł z ciuchów i popchnął Louisa w głąb pokoju. Szatyn dotknął łydkami łóżko, więc opadł na nie. Chyba właśnie tego chciał brunet, ponieważ po chwili znalazł się na jego biodrach ubrany tylko w czarne bokserki. Dopiero teraz Louis zobaczył na jego ciele tatuaże, które zazwyczaj skrywał dobrze pod koszulą. Nie widział ich dobrze w półmroku, ale mógł rozpoznać motyla na jego mostku oraz ptaki pod obojczykami. - Robiłem je na studiach - odezwał się młodszy, odczytując jego pytanie w oczach, po czym sam złapał za jego podkoszulek.

Dwie tajemnice.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz