Rozdział 14.

122 18 2
                                    

Louis spojrzał na nią, a potem na Desa, nie wiedząc, co ci mieli do zaproponowania.

- Wiemy, że dopiero się przeprowadziłeś, ale jak powiedziała moja żona, oferta będzie dostępna po zakończeniu projektów - odezwał się Des i szatyn zobaczył, że oboje zachowywali się zapobiegawczo, więc sam czas się denerwować, nie wiedzieć, co mogli mu powiedzieć. - Znasz pracę korporacji w Londynie oraz w Stanach, a chcielibyśmy otworzyć kolejne filie w Europie. Dlatego przemyśl, czy nie chciałbyś zostać dyrektorem generalnym w Paryżu.

Szatyn poczuł, jak jego oddech uciekł, a oczy przeskakiwały z jednej osoby na drugą. Anne ciągle uśmiechała się delikatnie, ale Des był poważny, nie odrywając od niego wzroku.

- Mam być dyrektorem generalnym w nowej filii? - spytał w szoku, poprawiając swój kołnierz przy szyi, chociaż koszula była odpięta w tamtym miejscu.

- Wiemy, że to spory szok - odezwała się Anne, układając dłoń na dłoni męża. - Ale jesteś młody, dobrze znasz naszą firmę oraz masz niesamowite doświadczenie, a jeśli twoje projekty dojdą do finalizacji, to chyba będziesz najwłaściwszą osobą na tę posadę.

Louis nie rozumiał za bardzo jeszcze wagi ten propozycji, ale wiedział, z czym się wiązała i jakie korzyści, ale i odpowiedzialność za sobą ciągnęła.

- Damy ci czas do namysłu. Na dobrą sprawę filia otworzy się dopiero pod koniec następnego roku, ale za rok o tej porze będziesz musiał być zdecydowany - powiedział mężczyzna, na co szatyn kiwnął. - Będziemy cię obserwować, ale myślę, że sprostasz temu zadaniu. Byłbyś najmłodszym kierownikiem regionalnym w naszej całej firmie.

Louis zdecydowanie o tym wiedział, dlatego wziął swój kieliszek i dopił do dna swój alkohol, po czym ostawił puste naczynie na stół. Zamknął na chwilę powieki, ale szybko strzelił sobie mentalnie w twarz, aby pozostać profesjonalny, a nie zachowywać się jak nastolatka po usłyszeniu nowych plotek.

- Bardzo dziękuję za propozycję i oczywiście, że ja przemyślę - powiedział, nie chcąc podejmować decyzji od razu, ponieważ musiał poukładać sobie w głowie wszystkie plusy oraz minusy tej sprawy. - Postaram się nie zawieść Państwa oczekiwań, ale też chcę być pewny decyzji.

- Bardzo rozważnie - skomentowała Anne, ale nie wyglądała na złą. - Masz jeszcze dużo czasu, ale im wcześniej tym lepiej, bo będziesz miał większy wkład w wygląd i strukturę filii.

- Nie będziemy cię dłużej zatrzymywać - odezwał się Des, na co szatyn kiwnął głową i wstał od stolika. - Miłego wieczoru, Louis. Baw się dobrze.

Tomlinson życzył im tego samego i odszedł, chociaż jego nogi były jak z waty, a serce dudniło w jego piersi, jakby chciało właśnie wypaść.

Podszedł do małego baru, który mieści się po prawej stronie i zamówił whiskey, pozwalając sobie na coś mocniejszego. Miał ochotę uśmiechać się szeroko i skakać jak dziecko, ale musiał się opanować. Na dobrą sprawę pewnie ta oferta była poufna i nie powinien rozgadywać się do wszystkich wokół. Napił się łyk alkoholu, po czym obrócił się do sali, opierając się plecami o bar. Większość ludzi tańczyła, ale niektórzy siedzieli przy stolikach, rozmawiając i dyskutując. Rozejrzał się wokół, aby znaleźć Veronice, ale ta rozmawiała z grupą ludzi, pijąc wino. Następnie wzrokiem znalazł Harry'ego, który stał razem z Barbarą oraz z Martinem. Wyglądał na skupionego, ale rozluźnionego, a Barbara śmiała się z czegoś, kiedy Martin coś opowiadał.

- Wyglądasz na zadowolonego - odezwała się Eveline, opierając się o bar obok niego. Oparła się na jednym biodrze, więc drugie było wypięte w stronę sali. Louis spojrzał na nią, wzruszając ramionami.

Dwie tajemnice.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz