Rozdział 19.

144 21 9
                                    

Tym razem wylatywał już w sobotę wieczorem, więc poszedł do hotelu, ale zjeść obiad w tutejszej restauracji. Spakował swoje rzeczy i dwie godziny później dojechał na lotnisko. Nie mógł się już doczekać, aż wsiądzie w samolot. Nie chciał wracać do Stanów w swojej przyszłości i miał nadzieję, że jego życie skupi się tylko na Londynie.

Budynek lotniska był zapełniony ludźmi, ale każdy pilnował siebie. Rozejrzał się dookoła, ale jego bramka nie została jeszcze otworzona, więc postanowił znaleźć miejsce dla siebie. Poczuł wibracje swojego telefonu, ale zobaczył na nim dane Harry'ego, więc westchnął i rozłączył się. Nie powinni rozmawiać. Nie teraz. Usiadł przy jednym ze stolików w restauracji, odłożył torbę na podłogę. Jego telefon ponownie zawibrował, więc wyłączył go, czując ucisk w klatce piersiowej.

Nie chciał o tym myśleć, więc wyciągnął z torby swojego laptopa, aby sprawdzić swój terminarz oraz maile, ponieważ nie zrobił tego od wczorajszego wieczoru. Skupił się na tym, słuchając również komunikatów, ale zrozumiał tylko tyle, że jego samolot będzie miał chwilowe opóźnienie.

- Dzięki Bogu zdążyłem cię złapać.

Louis zaskoczony podniósł głowę znad laptopa, ale rozpoznał głos od razu. Harry. Stał przy jego stoliku, patrząc na jego twarz. Miał na sobie dżinsy oraz bluzę, a jego włosy były spięte. Jednak cienie pod oczami i suche usta ukazywały jego zmęczenie. Nie wyglądał źle, ale na wyczerpanego. Poczuł wyrzuty sumienia, że nie był przy nim, bo jednak nie chodziło tutaj tylko o firmę a i o rodzinę, o kogoś bliskiego, kto cierpiał.

- Harry - odezwał się w końcu, zamykając laptopa. - Co ty tu robisz? - spytał, chcąc wstać, ale Styles usiadł przy jego stoliku, układając na nim dłonie.

Nie miał pojęcia, co miał myśleć. Harry był na lotnisku, jakimś cudem go znalazł i pewnie chciał z nim rozmawiać, ale on nie był w ogóle przygotowany.

- Veronica powiedziała mi, o której masz lot. Dzwoniłem... - mówił, ale szatyn nie mógł wyczuć, czy był zły.

- Harry, przepraszam, ale nie wiem, co mam powiedzieć - zaczął, stawiając na szczerość, jeśli brunet i tak tutaj był. Czuł się osaczony, ale pewnie na jego miejscu zrobiłby to samo. Chyba traktował go zbyt ostro, nie odbierając jego telefonów.

- Louis, wiem, że cię okłamałem i masz prawo być wściekły, ale daj mi wytłumaczyć - mówił Harry, a jego dłonie trzęsły się na stoliku. Głos nie był pewny siebie jak zawsze, a brzmiał, jakby miał się za chwilę załamać, co działało na Louisa. Czuł, jak jego serce przyspieszyło, a klatka piersiowa była ciężka oraz zaciskała się nieprzyjemnie. - Nie mogłem ci powiedzieć na początku, bo się nie lubiliśmy, a potem chciałem ci zaufać, być pewnym, że nie wykorzystasz tego przeciwko mnie. Nikt nie wiedział, że jestem...

- Mam żonę - przerwał mu, nie mogąc znieść tego, że brunet wziął na siebie całą winę, kiedy nie była tylko po jego stronie. Styles zamknął usta zaskoczony, a jego twarz wyglądała jak z kamienia, nie ruszył się nawet o milimetr. Był tak zaskoczony, że Tomlinson miał pewność, że nie sprawdził jego karty wcześniej. - Ja też cię okłamałem i o to właśnie chodzi...

- Byłem twoim kochankiem? - spytał nagle, siląc się na cichy ton, aby całe lotnisko nie słyszało ich kłótni.

- Nie, Harry, to nie tak - powiedział od razu, kręcąc głową i odruchowo chciał załapać go za dłoń, gdy widział ból w jego zielonych oczach, ale młodszy ściągnął dłonie ze stolika, nie pozwalając się dotknąć. - Jestem w separacji od ponad pół roku. Ona jest tutaj, dlatego musiałem przyjechać teraz i dwa tygodnie temu - mieliśmy odbyć spotkania z terapeutą, aby sędzia wydał nam rozwód. Uparł się na to...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dwie tajemnice.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz