Rozdział 12.

139 21 2
                                    

Sprawdź, czy przeczytałaś/eś rozdział 11 😊
Miłego czytania 4,5 tysiąca słów 😊

Louis nie wiedział, jak to się stało, ale we wtorek również rozmawiał z Harry. W środę i w czwartek rownież, a kiedy chciał wysłać Liamowi sms-a ze zdjęciem biletów, zobaczył wiadomość od Twista i zdał sobie sprawę, że rozmawiali tak naprawdę... Ciągle. Zaczęło się od wiadomości na temat terminu meczu, a następnie na narzekanie Harry'ego na Los Angeles oraz Stany. Pewnie, dzieliła ich siedmiogodzinna różnica czasu, ale kiedy szatyn był w pracy, to młodszy spał, więc dobrze się wymieniali. Sam nie wiedział, o czym dokładnie rozmawiali - chyba tak naprawdę o wszystkim. O pracy, o Londynie i Loa Angeles, o tym, co robili w mieszkaniach, a Twist nawet wysłał zdjęcie widoku z jego okna, co obudziło w szatynie wiele wspomnień. Bardzo lubił to miasto i wątpił, aby znienawidził je przez Agnes, ale Londyn był jego domem. Tutaj czuł się bezpiecznie, a na tamtym kontynencie zostawił po prostu swoją przeszłość. Jednak zdjęcie sprawiło, że zatęsknił za ciepłem oraz plażami. Może po prostu musiał wybrać się w niedalekiej przyszłości na jakiś urlop.

Co do Agnes, to ustalili w końcu daty spotkań z psychologami. Dwa z nich miały odbyć się w Stanach w maju, a dwa w Londynie w czerwcu. Rozmawiał nawet ze swoim prawnikiem i ten na szczęście przekazał mu dobre wiadomości - jeśli terapia nie przyniesie rezultatów, to na początku lipca będzie w końcu wolny. Nie mógł się już doczekać, ponieważ była już połowa kwietnia, więc czas najszybszy na zamknięcie ostatnich pięciu lat. Wiedział, że żadna terapia nie uratuje jego martwego małżeństwa, więc mógł czuć się spokojniej.

Wracając do Twista, ten miał przylecieć dzisiaj i przyjechać prosto do niego. Nie wiedział, kto to zaproponował, ale tak naprawdę cieszył się na spotkanie. Rozmowy z Harrym w większości opierały się na dogryzaniu sobie, ale to go rozluźniało. Śmiał się więcej, a dodatkowo młodszy mężczyzna był dobrym przeciwnikiem w potyczkach słownych, jednak nie było to takie jak z Agnes. Agnes zawsze chciała wygrywać i nie przejmowała się granicami, a Harry żartował sobie z jego i z siebie, chociaż obaj chcieli wypaść jak najlepiej. Nie chciał ich porównywać, ponieważ ta kobieta była jakiś czas jego żoną, a z brunetem nawet nie umiał nazwać swojej relacji, ale tak było po prostu lepiej. Miał miejsce na swój rozwój, na wyjścia, zdobywanie kontraktów i na seks. Co prawda uprawiał go na razie dwa razy z Harrym, ale jednak miał wszystko, co było ważne oraz przyjemne.

Pierwszy raz w życiu chyba nie patrzył na konsekwencje, ponieważ żadne nie mogły zagrozić jego stanowisku. Nawet jeśli romans z Twistem wyszedłby na światło dzienne, to mogliby go zakończyć i na tym byłby koniec sprawy.

Teraz jednak czekał na Harry'ego w swoim mieszkaniu. Czuł się podobnie jak tydzień temu, gdy ten również miał do niego przyjechać po pracy, ale teraz był spokojniejszy. Mężczyzna ciągle wysyłał mu na bieżąco sms-y, odkąd wylądował w Londynie, więc nie było to tylko czekanie na seks, a bardziej jak czekanie na przyjaciela. Sam nie wiedział, na jakich stosunkach byli, ale nie było to w tej chwili ważne.

Zamówił tym razem kolację, ponieważ był zmęczony po całym tygodniu gotowania, a wiedział, że Harry pewnie będzie chciał zjeść coś porządnego po takiej podróży. Kupił również wino oraz deser, mając nadzieję, że szarlotka była bezpiecznym pomysłem. Na wszelki wypadek miał też schowane lody, gdyby brunet był wybredny.

Czekał w salonie, oglądając wiadomości, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poprawił swój czarny podkoszulek, który niedawno kupił, po czym wstał, zostawiając telewizor włączony.

- Dzisiaj się na ciebie nie rzucę - powiedział na przywitanie Twist, pokazując na walizkę przy swoich nogach. Louis pamiętał, jak wczoraj kłócili się przez telefon, ponieważ Harry nalegał, aby spotkali się, jak zostawi rzeczy u siebie, nie chcąc też spotykać się w swoim mieszkaniu, ponieważ stało ono przez tydzień duszne oraz było w bałaganie po szybkim pakowaniu. Szatyn jednak nie chciał tyle czekać, czując jakieś zniecierpliwienie i szybko doszli do kompromisu. Czyli do decyzji Tomlinsona. - Przynajmniej będę miał u ciebie jakieś ciuchy - zaśmiał się, kiedy starszy wziął walizkę, prowadząc ich do salonu.

Dwie tajemnice.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz