Rozdział 2

133 8 8
                                    


Poprosiłam Ricco, aby odwiózł mnie do domu. Zdziwiłam się bo zazwyczaj każdy o drugiej w nocy marzy o spaniu. Fakt ucieszyłam się, że się zgodził. Z dworu widziałam, że okna w moim i Kylie mieszkaniu są zasłonięte, ale światło się paliło, więc to oznacza, że pewnie Peter nadal jest z Kylie i nie śpią.

Weszłam po cichu do kamienicy i stanęłam pod drzwiami od mieszkania. Specjalnie upuściłam przed wejściem chyba z pięć razy klucze i głośno przekręcałam kluczami w zamku, aby dać im jasno do zrozumienia, że będę wchodzić. W końcu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na podłodze były rozrzucone ubrania i rzeczy osobiste mojej przyjaciółki i jej chłopaka. Rzuciłam torbę na podłogę. Weszłam do salonu.

Zastałam w nim Kylie która ujeżdżała Petera.

-Kurwa, serio? Udam że tego nie widziałam.-burknęłam.

-Hej Mel, myślałam że później wrócisz.-odpowiedziała moja przyjaciółka zakrywając się kocem.

-Mówiłam, że wracam o drugiej, jest piętnaście po.

-Nie no jak dla mnie, zajebiście. Chcesz dołączyć?- zapytał chłopak odchylając głowę.

W reakcji na jego słowa Kylie uderzyła go w ramie a ja przewróciłam oczami.

-Spierdalaj.- warknęłam wychodząc z pokoju.

                                     ****

Zaspałam.
Kurwa, kurwa, kurwa.
Szybko wpadłam w wir przygotowywania się do szkoły. Nie mogłam się spóźnić na pierwsze jebane zajęcia z anatomii człowieka. Jeszcze jakby to była moja ukochana Pani z którą bardzo się lubiłyśmy, to by zrozumiała, ale kurwa mam teraz te zajęcia z jakimś facetem który nie wygląda wcale na takiego milutkiego.

Jest przystojny i seksowny to fakt, ale zarazem wygląda na strasznie surowego i wymagającego. Dlaczego zawsze, gdy potrzebna mi jest Kylie to jej nie ma w domu. Napisałam chyba z dziesięć wiadomości do niej i piętnaście do Ricco czy mógł by mnie zawieść,  niestety a marne. Cisza. Jak zwykle muszę radzić sobie sama.

Wybiegłam szybko z domu.
Cholera.
Mój autobus odjechał na moich oczach.
Nie to się nie dzieje.
Zerknęłam na zegarek. Miałam dziesięć minut, aby dotrzeć na zajęcia co było nie realne. Muszę w końcu zainwestować w kurs jazdy i auto.

Dotarłam do szkoły pięć minut po dzwonku. Przed wejściem do klasy upewniłam się czy oby na pewno mam tu lekcję. Zapukałam i weszłam do klasy.

Przy tablicy stał bardzo wysoki mężczyzna z czarnymi włosami. Miał na sobie czarną koszulę i eleganckie spodnie. Kiedy mnie usłyszał odwrócił się i zmierzył mnie swoim lodowatym wzrokiem.

-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.-powiedziałam po czym odwróciłam się, aby zająć miejsce.

-Stój. Dlaczego spóźniłaś się na moje zajęcia?-zapytał podchodząc do biurka, po czym oparł się o nie.

-Zaspałam i uciekł mi autobus. Przepraszam, to więcej się nie powtórzy.-zapewniłam.

-Mam nadzieję, że to się nie powtórzy, a teraz zapraszam do odpowiedzi.

Zajebiście.
Odłożyłam plecak na krzesło i poszłam na środek sali.

-Zadam ci pytanie z dzisiejszej lekcji, nie było cię? Oh jak mi przykro. Co to jest szyszynka i co robi?-zapytał zadowolony z siebie.

Przełknęłam ślinę.

-Nie wiem.-odpowiedziałam w końcu.

-Siadaj, jedynka. Jaki masz numer w dzienniku?-zapytał.

-Chyba trzydzieści dwa.-zawahałam się.

-Melody?

-Tak, mogę usiąść?-burknęłam.

Nie odpowiedział, kiwnął tylko głową na znak, że mogę usiąść. Dosłownie po chwili przyszło mi powiadomienie na telefon, domyślałam się jaka to może być informacja. Chcąc zobaczyć wiadomość wysunęłam urządzenie z kieszeni bluzy.
Świetnie. Nowa ocena dla ucznia Melody z przedmiotu anatomia człowieka.

Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze, schowałam telefon do kieszeni, niestety jak zwykle szczęście mi nie dopisywało. Nauczyciel w tym czasie odwrócił się w stronę klasy. Przez co zauważył moment w którym chowałam telefon.

Broken RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz