POV: lucyfer
była już jakaś 20:15 więc wszyscy powoli zbierali się na dole kiedy wyszedłem z pokoju zobaczyłem że drzwi do pokoju alastora są otwarte więc udałem się w ich kierunku z zamiarem sprawdzenia czy rudy już wyszedł
kiedy byłem już przy drzwiach powoli zajrzałem przez szparę pomiędzy drzwiami a ścianą i zobaczyłem alastora który znowu próbuje nieudolnie zabandażować ranę jak on sobie radził przez ten tydzień? on to dosłownie robił jak 5-letnie dziecko
-pomóc ci?- spytałem wchodząc do pokoju -jak chcesz- odpowiedział było widać że się wstydził tego że nie umie sobie poradzić ze zwykłą raną chyba zwykłą w sumie to nie wiem jak to powstało bo mi rudzielec nie chciał powiedzieć ale ignorując to wszedłem do pokoju wyciągnąłem rękę aby podał mi bandaż -dowiem się w końcu kto ci to zrobił?- zapytałem zajmując się jego brzuchem -Adam- odpowiedział w miarę cicho ale jednak tak żebym usłyszał -co?..- powiedziałem przerywając opatrywanie alastora -o japierdole- oddałem mu bandaż prosząc go żeby go potrzymał na chwilę
wstałem i szybkim krokiem podszedłem do okna żeby pozbierać myśli
-wszystko dobrze?- spytał się i podszedł do mnie trochę zmartwiony alastor -z jednej strony tak z drugiej nie- odpowiedziałem szybko -czyli?- spytał -czyli jeśli zostałeś zraniony przez anioła to tylko anielska krew lub bandaż produkowany w niebie do którego dostęp mają tylko egzorcyści może cię uleczyć no albo jeszcze jest opcja że anioł który ci to zrobił może cie uleczyć jeśli ma jakieś tam moce czy coś no ale Adam nie żyje więc odpada- no to się rudzielec wpakował nieźle -yhm- tylko tyle usłyszałem w zamian -nie masz jakiś nielegalnych źródeł gdzie możesz anielską krew pozyskać?- spytałem bo po nim to wszystko możliwe -czy ja ci wyglądam na jakiegoś narkomana czy coś ze mam mieć jakieś znajomości podejrzane?- spytał podenerwowany -po tobie wszystko możliwe ty rudy jesteś -odpowiedziałem prześmiewczo -nie jestem rudy!- niech sobie tak wmawia -jesteś- popatrzyłem na niego chwile -dobra daj ten bandaż skończę ci to opatrywać może chociaż trochę pomoże- podał mi bandaż -a co się stanie jak nie zdobędę tej krwi?- zapytał trochę zestresowany -em.. przez pierwszy miesiąc będziesz osłabiony a potem zaczniesz powoli tracić swoje moce a jak je już stracisz w 100% to albo cie ktoś zabije co jest bardziej prawdopodobne bo masz więcej wrogów niż ja kaczek a jeśli jakimś cudem nikt cie nie unicestwi to sam pewnego dnia umrzesz- odpowiedziałem w najbardziej streszczony sposób w jaki umiałem -więc lepiej postaraj się załatwić tą krew bo inaczej się pożegnasz z byciem rudym- dodałem rudy popatrzył się na mnie jakbym mu matkę zabił to chyba za tego rudego no ale to było silniejsze ode mnie musiałem -czyli po prostu jak nie znajdę krwi to umrę?- spytał aby się upewnić -no ta- skończyłem go opatrywać muszę przyznać że klatę ma zajebistą w porównaniu do koloru włosów -Chodź już na dół bo pewnie wszyscy już czekają na nas bo ty nie umiesz się posługiwać bandażem i trzeba ci pomagać- powiedziałem bo byliśmy umówieni że wszyscy widzimy się na dole o 20:30 a była 20:45 jebane 15 minut mu pomagałem -nie prosiłem się o pomoc sam przylazłeś- odsuną mnie lekko i wyszedł nie czekając na mnie -no kurwa czekaj!- jebny rudzielec wybiegłem za nim z pokoju i prawie się ze schodów zjebałem ale rudy mnie złapał za rękaw od piżamy (w kaczuszki oczywiście)
----------------------------------------------------------------
552 słów
wniosek z rozdzialu taki ze rudy nie umie obslugiwac sie bandazem i lucus musi mu pomagac no i nie zapominajmy ze lucek potrzebuje lekcji jak schodzic ze schodow
ja mam jakies przyplywy energi w nocy ale moze to dletego ze zasnelam o 12 a wstalam o 18 pozdor
bajo jajo
CZYTASZ
let me help you || Radioapple
Romansalucyfer niecały tydzień po eksterminacji dostaje telefon od swojej córki z pytaniem które może bardzo polepszyć ich relacje a dokładnie to zadaje pytanie czy jej tata chciałby się wprowadzić do jej hotelu i zamieszkać wraz z nią i jej przyjaciółmi j...