Rozdział 3 Nowa praca

495 34 5
                                    


Późnym popołudniem skontaktowała się ze mną kierowniczka. Po cichu liczyłam na trochę więcej wolnego, niż jeden dzień niepłatnego urlopu, ale z drugiej strony cieszę się, że otrzymałam nową ofertę pracy. Jednak ta wymagała ode mnie nieco więcej zaangażowania. Uściślając, klient poprosił o całodobową opiekę, czyli na czas trwania umowy, musiałabym przeprowadzić się do swojej podopiecznej. Dowiedziałam się, że staruszka mieszka w domu jednorodzinnym, więc miałabym nie martwić się o brak prywatności. Zapewniony zostanie mi mój własny pokój na piętrze, dodatkowo budynek posiada dwie łazienki, więc mogłabym sobie jedną wybrać na wyłączność. Przyjęłam powyższą ofertę pracy. Warunki dobre, płaca również  nie można narzekać i pracowałam już kilka razy w podobnym systemie godzin. 
Zaczynam od jutra. Mam się stawić przed 10:00 rano, ponieważ potem moja nowa podopieczna ma coś zaplanowane, ale tego dowiem się już na miejscu. Mam tylko skrytą nadzieję, że nie będzie to jedna z tych osób, które wyżej zadzierając nos, niż w rzeczywistości są tego warte. Z różnymi typami ludzi miałam do czynienia w tej pracy, ale Ci zarozumiali są zdecydowanie najgorsi. Dla nich jesteś, jak ich osobista służba, a nie pracownik chcący ulżyć w codziennych trudach. Nie wymagam oczywiście od swoich podopiecznych dziękowania mi na każdym kroku, albo wygórowanego respektu. Zwyczajnie w świecie nie czuję się dobrze, będąc poniżaną za chęć wsparcia. Tak, zgadza się, płacą mi za to, ale nie płacą za bycie na zawołanie i spełniania roli lokaja, a jeśli pomagam już w domowych czynnościach na przykład sprzątnięcie, bądź umycie czegoś, to robię to z własnej nieprzymuszonej woli i za tę nutkę dobroci nie płaci mi nikt. Robię, to z dobrego serca, ponieważ wiem, jak czasem ciężko zrobić coś samemu, będąc schorowanym. Wystarczająco naoglądałam się tego, kiedy wraz z rodzicami musieliśmy opiekować się babcią, którą choroba tak wyniszczyła, że nie była w stanie samodzielnie wstać z łóżka. 
Spojrzałam na zegarek w kuchni, dochodziła 13:30 na 14:00 umówiłam się z ciocią na obiad w Bostonia Public House na 131 State St. Specjalizują się w kuchni Nowej Anglii i mają tam moim zdaniem najlepsze dania ze wszystkich restauracji w Bostonie, które również słyną z angielskich dań. Wbrew pozorom, jak na amerykańskie miasto, mamy wiele elementów nawiązujących do angielskiej kultury ze względu wspólnej historii. Chociażby Bostońskiej herbatki, czyli Boston tea party. Pomiędzy Ameryką a Anglią prowadzono ożywioną wymianę handlową. Był to też czas kiedy rodziły się fortuny Nowej Anglii na wzgórzach bostońskich w XVII wieku. Boston był najważniejszym centrum gospodarczym, ale chciwość i chęć czerpania, jak największych zysków przez Anglików doprowadziła wprowadzenia ustawy o żegludze, która zmuszała 13 koloni do wymiany wyłącznie z Wielką Brytanią. Napięcie rosło między krajami, aż doprowadziło do buntu, 16 grudnia 1773 roku koloniści amerykańscy zatopili transport herbaty w porcie w Bostonie na znak protestu przeciw brytyjskiej polityce, wobec kolonii. 
I choć wszystko się zakończyło lata temu, odcisnęło to piętno na dzisiejszym Bostonie, ale wielokulturowość ma swoje plusy, ponieważ właśnie przyszło nasze zamówienie Fish&Chips najpopularniejszy piątkowy obiad na wyspach. Dorsz, bądź łupacz w cieście smażony na głęboki oleju z grubymi ręcznie krojonymi frytkami, które skrapia się octem, albo posypuję solą. Posiłek często podawany jest z zielonym groszkiem, lub purée z groszku, jak w obecnym przypadku. W tradycyjnych restauracjach obiad serwuję się zawinięty w poranną gazetę. Do picia zamówiłyśmy z ciocią Amber drinka Pimm's idealny na letnie upały. Napój składa się z Pimm's No. 1, lemoniady, owoców, ogórka oraz mięty. 

-W szpitalu wszystko się wyjaśniło? - spytałam z troską, odkrawając kawałek ryby. 

-Tak - odrzekła Amber z uśmiechem. -Znaczy nie do końca - naprostowała. -Ciała, jak nie było, tak nie ma - nachyliła się, szepcząc. -Ale wraz z ordynatorem i resztą personelu, który pełnił, razem zemną, nocny dyżur ustaliliśmy, że ciało zostało przewiezione do innego szpitala, wersja dla prasy - puściła do mnie oczko. -Będziemy iść zaparcie w to tłumaczenie - upiła łyk drinka.

W pogoni za wiecznościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz