Rozdział 27 Zaklęty Orlean

132 13 1
                                    


Gdy kobieta zniknęła mi z oczu, chciałam wrócić do Luca, odwróciłam się i już miałam zrobić krok, kiedy niespodziewanie znalazła się za moimi plecami, wołając, abym zaczekała chwilę. Niczego nieświadoma odwróciłam się do niej i szybko pożałowałam tej decyzji. Marie dmuchnęła mi prosto w twarz, jak przypuszczam mieszanką sproszkowanych ziół, którą trzymała na dłoni, a która momentalnie ścięła mnie z nóg. Nie mam pojęcia, co ona tam zmieszała, ale wystarczyło, by zamroczyć mnie na tyle długo, by druga nieznajoma mi osoba wyrosła za moimi plecami, podtrzymując w pasie oraz zakrywając usta dłonią. Oczywiście za wszelką cenę starałam się wydobyć z siebie, choćby najcichszy dźwięk, który zawiadomił, by wampira o moich drobnych kłopotach, ale nie mogłam. Nie z powodu paraliżującego strachu, ja dosłownie nie mogłam poruszyć ustami, a ręce i nogi miałam, jak z waty. Niby przytomna i świadoma, a jednocześnie niezdatna do niczego. I momentalnie przypomniała mi się książka, w której czytałam o plemieniach indian południoamerykańskich, którzy do obezwładniania wroga stosują zatrute strzały do łuków oraz strzałki do dmuchawek. Wszystko za sprawą niepozornej rośliny zwanej kurarą. Paraliżuję mięśnie, w tym odpowiadające za oddychanie, ale serce wciąż bije. Powoduję natychmiastowe wiotczenie kończyn. Przed 19 wiekiem nie istniało żadne antidotum, więc najmniejsze zranienie kończyło się niechybną śmiercią. Jednak głębsze badania nad tą rośliną spowodowały, że w wieku 20 zaczęto stosować ją w medycynie, gdyż po zastosowaniu  sztucznej wentylacji objawy zatrucia po czasie mijały, a całkowity paraliż mięśni ułatwiał niektóre zabiegi medyczne. Dlaczego w obecnej sytuacji, akurat tę część książki sobie przytoczyłam? Hm, możliwe, że miało, to coś wspólnego z tajemniczą mieszanką ziół i moją nagłą zmianą pozycji wbrew mojej woli. Czemu leżę na jakimś stole, a nade stoi Marie w towarzystwie jakieś drugiej kobiety i gdzie jest Luca? 
Jedna z nich, zapaliła wokół mnie jakieś zioła, druga w tym czasie rozpaliła świece, powtarzając pod nosem niezrozumiałe dla mnie zdanie w jej języku. Hiszpanka podciągnęła moją sukienkę na taką wysokość, aby cały brzuch był widoczny. Zaczęłam dość mocno niepokoić się ich działaniami, ale nie mogłam im zaprzestać. Odzyskiwałam co prawda powoli czucie w niektórych kończynach, ale działo się to tak wolno, że niewystarczająco by zdążyć, zareagować. Młodsza kobieta z włosami związanymi w kucyk i kwiatową chustą przewiązaną przez czoło, zamoczyła opuszki dłoni glinianej misie obok mojego barku, po czym rozsmarowała podejrzaną, zimną maź na całej długości brzucha. Początkowo nie czułam nic specjalnego z nią związanego, dopiero po kilku minutach, doznałam wrażenia, jakbym zanurkowała w wielkim krzaku pokrzywy. Skóra piekła, piekielnie swędziała i jeszcze bardziej niewyobrażenie szczypała. Natomiast jakby dosłownie faszerowania mnie ziółkami i oparami z nich było za mało, to Marie wlała mi siłą do ust  jakiś gorzki napar, który w późniejszym czasie, był największym prowodyrem mojego bólu i krzywdy, która w przyszłości pociągnie za sobą nie wyobrażalne konsekwencję. 
Przestraszyłam się, gdy w pewnym momencie złapały mnie za nadgarstki, a następnie kostki u nogi, by przywiązać je parcianą linką do nóg stołu. Prawdopodobnie obawiały się, że przed wcześnie odzyskać czucie i słusznie, bo poczucie świadomości coraz bardziej pozwalało mi ocenić obecną sytuację. I w jednej krótkiej chwili zrozumiałam, czym wszystkim jest, to spowodowane.

-Równowaga musi zostać zachowana - wyszeptałam niemo pod nosem, wcześniejsze słowa kobiety. 

Nagle dostałam bolesnych skurczów w dole brzucha, które z każdą następną chwilą przybierały na sile oraz nastąpiło intensywne krwawienie. Wiłam się z bólu, jęczą, krzycząc, prosząc by przestały, ale one były zdeterminowane. Marie co jakiś czas wmuszała we mnie kolejne porcję niepokojących wyciągów. Niestety zioła mają, to do siebie, że gdy osoba z doświadczeniem dobierze idealne połączenie oraz dawki stają się niezwykle niebezpiecznie. Tak, jak z łatwością są w stanie wyleczyć Cię z dokuczliwych dolegliwości, tak w jeszcze szybszym czasie są w stanie Cię o nie z łatwością przyprawić. 
Zanim dotarło do mnie, że swoimi czynami celowo wywołały w moim organizmie nieproszoną i niebezpieczną reakcję na wskutek której nastąpiło poronienie, minęło trochę czasu. 
Nie wiedziałam, że byłam w ciąży do tego momentu. Została podjęta za mnie decyzja, na którą sama nigdy bym nie przystała. Bo choć wiązało się ryzyko z tą ciążą, to zdecydowałabym się na nie. Kto wie, może historia rodziny Luca zatoczyła, by koło i na świat przyszedłby, bądź przyszłaby zdrowa, ludzka dziewczynka, lub chłopiec. Jeśli jakimś cudem urodziłoby się dziecko z tak zwanymi nadprzyrodzonymi umiejętnościami, o ile, to możliwe, wtedy byśmy martwili się co dalej, ale tego nie dowie się już nikt nigdy, co by było gdyby...

W pogoni za wiecznościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz