Rozdział 19 Razem przeciwko światu

177 16 1
                                    


Dostałam SMS-a od nieznanego numeru, że jeśli szukamy ciemnowłosej hiszpanki, to znajdziemy ją w barze na skrzyżowaniu ulic 55 Canon St. z  68 Capital St. Zaskoczyła mnie ta wiadomość, kto mógł być nadawcą? W każdym razie nie zastanawialiśmy się długo. Spojrzałam na Luca, skinął głową i popędziliśmy złapać taksówkę. 
Anonimowy sojusznik nie kłamał. Rzeczywiście siedziała przy jednym ze stolików i zawzięcie dywagowała z otaczającymi ją mężczyznami. Tak się nią zachwycają, a jakby prawdę poznali, dawno daliby nogę. 
Motocyklista czekał za zewnątrz w czasie, kiedy ja weszłam do środka. Nie podeszłam, usiadłam stolik dalej, tak by być w zasięgu jej wzroku. Chciałam, aby zupełnym przypadkiem mnie samoistnie. Nie musiałam czekać długo, zaledwie po pięciu minutach nasze spojrzenia się skrzyżowały. Gdy wampirzyca ruszyła w moim kierunku wolnym krokiem, wstałam i podążyłam do wyjścia, cały czas obserwując kątem oka, czy za mną idzie. Wyszłam z baru i przyśpieszyłam kroku, chciałam, żeby myślała, że kieruje mną strach. Tak mocno złapała trop, że nawet się nie zorientowała, kiedy zaciągnęłam ją do bocznej uliczki z dala od ludzi. Doskoczyła do mnie, gdy zauważyła, że jesteśmy same, ale czy na pewno byłyśmy? Otóż nie. W momencie, jak przyparła mnie do muru, za jej plecami niespodziewanie pojawił się Luca. Nie zdążyła zareagować, skręcił jej kark. Złapał ją, zanim bezwładne ciało pokonała grawitacja. Przechodnią tłumaczyliśmy, że koleżanka za dużo wypiła, gdy prowadziliśmy ją do jej samochodu, do którego kluczyki znalazłam na dnie torebki. 
Motocyklista wrzucił ją na tyle siedzenia, siadając obok niej, ale wcześniej z bagażnika srebrnego mercedesa wyjął linkę holowniczą, którą skrępował jej ręce oraz nogi. Ja zasiadłam za kierownicę i ruszyłam w kierunku wyjazdu z miasta, jak polecił mi mężczyzna. 
Kobieta odzyskała przytomność, nim zdążyliśmy dojechać do docelowego miejsca, zatem nie obeszło się bez obelg, prób oswobodzenia, a nawet starania się zaatakowania kłami mojej osoby. Na szczęście Luca siedział obok, więc szybko ujarzmiał jej temperament. Skrępowana miała ograniczone ruchy, mniej zgrabne i tym samym mniej groźne. Wystarczyło, aby brunet chwycił ja za gardło i przycisnął do oparcia fotela. 

-Luca, zapomniałeś o tym - podniosłam torebkę brunetki z siedzenia pasażera obok. -Spójrz, jakie ciekawe rzeczy nosi ze sobą nasza znajoma - powiedziałam z sarkazmem, podając chłopakowi własność wampirzycy. 

-Pozwolisz mu to?! - z ciekawości spojrzałam w lusterko wsteczne, co wyjął, że tak się obruszyła. 

-Na co? - spytałam niewinnym głosikiem. -Ja prowadzę, nie mogę się rozpraszać, skupiam się na drodze - posłałam jej złowieszczy uśmieszek, gdy zerknęła w lusterko. 

-Pożałujesz! - zawyła z bólu, kiedy Luca bez skrupułów wbił jej nóż w prawy bok.

-W Twojej sytuacji bym nie groził nikomu - wyciągnął ostrze, po czym wbił je raz jeszcze. 

Zajechałam pod opuszczoną leśną chatkę. Początkowy plan zakładał wywiezienie jej po prostu poza miasto, gdzieś do lasu i tam porzucenie, ale całkiem przypadkowo okazało się, że Maricruz posiada mały domek nieopodal lasu, który był wystawiony na sprzedaż, ale przywłaszczyła sobie, jak zawsze. Idealne miejsce na dalszy ciąg planu. Zaparkował obok domu. Mężczyzna wyciągnął ją z pojazdu i zaciągnął do środka. Zabrałam jej torebkę z zakrwawionego samochodu, którym jakby ktoś się zainteresował i bardzo chciał ściągać odciski palców sprawców, to wyszłoby, że zrobiła, to sobie sama, ponieważ się przygotowaliśmy. Przed wejściem do samochodu każde z nas ubrało rękawiczki, tak dla bezpieczeństwa. 
Dołączyłam do motocyklisty oraz Maricruz. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi i zaciągnęłam ciemne zasłonki, odcinając tym samym zgładzonym gapiom możliwość podglądania. 
Normalnie czułabym się nieswojo w zaistniałej sytuacji. Kierowałby mną wyrzuty sumienia i nie potrafiłabym patrzeć na krzywdę drugiej osoby, ale w przypadku Maricruz moja empatia chyba spadła poniżej zera. Nie odpłaca się ponoć krzywdą za krzywdę, lecz czasem to jedyna słuszna droga. Szczególnie gdy tym sposobem możesz uchronić inne niewinne istnienia. Za dużo zła wyrządziła i za dużo zła może jeszcze wyrządzić. Ani trochę mi jej nie żal, dziwnie mi się tylko trochę w tym uczestniczy, ale zapewne dlatego, że po raz pierwszy odkąd znam mojego chłopaka, widzę go w takiej brutalnej roli. Jednak sama ją zbawiłam i podsunęłam mu ten nóż, więc taka bez winy nie jestem. Natomiast świat wampirów rządzi się swoimi prawami. 

W pogoni za wiecznościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz