2

1 0 0
                                        

Z dalszych rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. To był Adam. Gdy mu otworzyłam stał w miejscu i mi się przyglądał. Jego oczy wyraźnie się powiększały. Przyszedł ubrany w lnianą koszulę, do tego lniane spodnie podkreślające jego pośladki. Wyglądał jak młody bóg. Chwilę staliśmy tak przyglądając się sobie w milczeniu.

-Możemy?- zapytał wystawiając rękę w moim kierunku- wyglądasz przepięknie.

-Dokąd mnie porywasz?- odpowiedziałam pytaniem podając mu swoją dłoń.

-Wkrótce się przekonasz.-uśmiechnął się, chwycił moją dłoń, pocałował ją, a później nie puszczając mojej ręki prowadził mnie do windy. Stanęliśmy w środku obok siebie. W pewnym momencie Adam pochylił się i szepnął mi do ucha:

-Mam pewną fantazję-przerwał na chwilę, a ja czułam jego oddech za moim uchem-Ty, ja i winda.-skończył składając najdelikatniejszy pocałunek na mojej szyi. Czułam jak dreszcz przeszywa mnie od czubka głowy, po całym kręgosłupie. Czułam jak się rumienię. Uśmiechnęłam się i pochyliłam głowę. Wtedy drzwi windy otworzyły się i wszedł do nich jakiś mężczyzna. Ukłonił się nam i odwrócił przodem do drzwi.. Przez lobby przeszliśmy na ulicę, gdzie czekał na nas samochód. Adam otworzył mi drzwi puszczając moją dłoń dopiero wtedy, gdy wsiadłam do auta. Wsiadł za kierownicę granatowego, sportowego BMW z odsłoniętym dachem. Ruszyliśmy, a jego ręka spoczęła na moim udzie.

-Dobrze, że nie układałam włosów- powiedziałam poprawiając się nerwowo na siedzeniu pasażera.

-Zawsze będziesz pięknie wyglądać-stwierdził jakby to była oczywista oczywistość, a ja czułam, że się rumienię jak nastolatka- nie denerwuj się tak, bo pomyślę, że robisz coś na siłę, że Cię do czegoś zmuszam-spojrzał na mnie- a tego bym nie chciał- dokończył- powiedz tylko słowo, a przestaje i odwiozę Cię do hotelu.

Do hotelu? Do pokoju, gdzie śpi mężczyzna, z którym postanowiłam się rozstać. Nie. Przynajmniej nie teraz. Muszę znaleźć inny pokój, albo szybko lot powrotny do domu. Tylko do jakiego domu?

-Więc?- Adam delikatnie ścisnął rękę na moim udzie, wyrywając mnie z gonitwy myśli.

-Nie, nie chce wracać do hotelu...

-Tylko?- zapytał, drążąc dalej.

-Tylko właśnie wywróciłam całe swoje życie do góry nogi. W obcym kraju. Nie mam gdzie spać. Nie wrócę do tamtego pokoju, chyba że po swoje rzeczy. Bilet powrotny mam dopiero za 12 dni. A właśnie siedzę w samochodzie, z praktycznie obcym facetem i nawet nie wiem gdzie jedziemy- przerwałam na chwilę- nawet nie wiem z kim tu jesteś, czy jesteś na wakacjach, kiedy opuszczasz to miejsce. Nic nie wiem- wzięłam głęboki oddech- trochę to zagmatwane nie sądzisz?-kolejny wdech- wiem, że jestem tylko kolejną laską, na turnusie, jak w sanatorium i może to dobrze, tylko jestem trochę skołowana-skończyłam wyrzucać z siebie myśli i zapanowała cisza.

-Czy nie możesz chociaż raz dać się ponieść chwili- pomyślałam, patrząc na moje kolana. Ręka Adama wciąż spoczywała na moim udzie. Ale nic się nie odzywał. Poczułam jak samochód się zatrzymuje. Nie ruszałam się. Czułam na sobie jego wzrok.

-Podobasz mi się taka- odparł po chwili- spójrz na mnie, proszę- taka zagubiona, na plaży była bardziej odważna- stwierdził- a teraz chciałbym rozwiać kilka Twoich wątpliwości- chwycił moje dłonie i cały czas patrząc mi prosto w oczy powiedział- jestem tu sam, nie mam żony czy dziewczyny, mam nadzieję, że poznasz mnie bardzo dobrze, a ja Ciebie przy okazji. Jeśli chodzi o Twój pokój pomogę Ci. Jak chcesz sam pójdę po Twoje rzeczy. Trochę to pokręcone, masz rację, ale razem wszystko wyprostujemy. Obiecuję. A teraz proszę wyluzuj troszeczkę i daj się ponieść chwili. Mam nadzieję, że lubisz tańczyć- uśmiechnął się odwrócił i ruszyliśmy w dalszą drogę, jego ręka ponownie powędrowała na moje odsłonięte udo. Czy mu uwierzyłam? Nie wiem, ale posłuchałam się i starałam się wyluzować. Niech się dzieje wola... No właśnie, czyja? Moja! To przecież ja kieruję swoim życiem.

Piękne WakacjeWhere stories live. Discover now