13

1 0 0
                                    


Kolejne dni były jak istna sielanka. Wakacje w pełnej krasie. Co prawda Adam chodził na jakieś spotkania, bądź pracował z domu. Za to ja czułam się w stu procentach na urlopie. W pięknych okolicznościach przyrody. Z prywatnym, równie pięknym przewodnikiem. Rzeczywiście zapomniałam o tym co było wcześniej. Udało mi się oderwać od początku moich wyczekanych wakacji i od powodu dla którego się na nich znalazłam. Przeszłość oddzieliłam grubą kreską. Przynajmniej na razie. Wiem, że będę musiała się z tym zmierzyć po powrocie do domu. Przypuszczam, że do rodziców, bo do naszego mieszkania raczej nie wrócę. Już ich pytałam czy mnie przygarną chociaż na trochę i jak to rodzice nie mieli nic przeciwko. Oczywiście, że będą rozmawiać co zamierzam, czy jestem pewna swojej decyzji, ale wiem, że jaka by ona nie był stanął murem za mną. Tacy są i za to ich kocham. Jasne, że nie tylko za to.

Dobrze mi było w Hiszpanii. Pewnie nie tyle w samym kraju, co obok Adama. Jest opiekuńczy, ciepły i twardy jednocześnie. Jego zachowanie w stosunku do mnie jest piękne. Inaczej nie wiem jak miałbym to nazwać. Jestem w bajce. Jestem w bańce. Te kilka dni jest takich jak zawsze chciałam. Z mężczyzną, o jakim zawsze marzyłam, a sądziłam, że tacy mężczyźni są jedynie na kartkach książek, albo w filmach. Wiązało się to z tym, że niestety o niektórych rzeczach bałam mu się powiedzieć. Zabrzmi to dziwnie, ale czasem był aż nadto opiekuńczy, a może przewrażliwiony. Nie wiem z czego to wynikało. Każdą, nawet najmniejszą dolegliwość traktował bardzo poważnie. Ja przez ostatnie dwa dni dziwnie się czułam. Jak tylko to zauważył chciał dowiedzieć się co mi dolega. Faktycznie nie czułam się zbyt dobrze. Dziwnie uczucie w żołądku, delikatne osłabienie. Byłam trochę osowiała. Z pewnością było to zauważalne mimo, że znaliśmy się krótko. Nie chciałam od razu udawać się do lekarza, zwłaszcza nie w Polsce. Nie było ze mną jeszcze, aż tak źle. Jedne odwiedziny w szpitalu w zupełności mi wystarczają. Po burzliwych pertraktacjach i przekonaniu Adama, że to pewnie przez zmianę klimatu i inną żywność przystał na moją obietnicę. Miałam udać się do lekarza w Polsce, jeśli mi nie przejdzie po powrocie. Raz czułam się lepiej, raz gorzej. Próbowałam różnych sposobów żeby sobie ulżyć. Tak naprawdę pomagało jak jadłam posiłki proste. Bez chleba czy bułek, bez panierki, bez sosu. Najlepiej same owoce i warzywa. Wtedy mogłam było mi dobrze. Tak też zrobiłam. Ograniczyłam się do warzyw, owoców i mięsa bez dodatków. W związku z tym nie byłam chętna do wychodzenia do restauracji, czy zamawiania jedzenia. Takie to romantyczne wakacje z pięknym nieznajomym. Zaczęło się od rewolucji i rewolucja nadal trwa.

-Dzień dobry maleńka- tak zaczął się mój kolejny poranek, zaczął nazywać mnie maleńką, podobało mi się to i za każdym razem wywoływało mój uśmiech. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się i spojrzałam na niego. Jak zwykle przystojny młody bóg. Uśmiechnęłam się.

-Dzień dobry, znowu mi się przyglądasz?

-Zastanawiam się skąd się tu wzięłaś.

-Nie dałeś mi wyboru, pamiętasz?- przekrzywiłam głowę- uderzyłeś się i straciłeś pamięć?

-Oh, nie o to mi chodziło. Wszystko bardzo dobrze pamiętam, a niektóre momenty chętnie przeżyłbym jeszcze raz- zamyślił się na chwilę- chodzi o to, że nie mogę uwierzyć w to, że Ciebie spotkałem. Jesteś niesamowita, wiesz?

-Tak? Mam ostatnio niesamowite zdolności do ładowania się w tarapaty.

-A takie tarapaty mogą być?- sprawnym ruchem położył mnie na siebie, a ja poczułam jego wzwód.

-Ktoś tu miał nieprzyzwoite myśli-patrzyłam mu w oczy.

-Z takimi widokami, ciężko mieć inne- złożył pocałunek na moim czole. A ja położyłam głowę na jego torsie.

Piękne WakacjeWhere stories live. Discover now