15

1 0 0
                                    


Obudziłam się bardzo wcześnie. Byłam już zdenerwowana powrotem do domu. Ale dzięki tej pobudce to ja mogłam tym razem przyglądać się śpiącemu Adamowi. Był piękny, spokojny. Był tu ze mną. Jak to możliwe? Czemu podszedł akurat do mnie. Tyle pięknych kobiet było nad basenem, w hotelu, na plaży. Wszędzie. A on może pozwolić sobie na wszystko.

-Buenos días cariño- Adam otworzył oczy i się uśmiechnął. /Dzień dobry skarbie/

-Dzień dobry- szukałam chwilę określenia w głowie- oso- Adam bardzo szeroko otworzył oczy. /Misiu/

-Estás preciosa- kontynuował naszą rozmowę. /Pięknie wyglądasz/

-Moja znajomość hiszpańskiego na tym się kończy, więc mam nadzieję, że mnie nie obraziłeś.- podsunęłam się i pocałowałam go.

-Powiedziałem, że pięknie wyglądasz. Więc uczysz się hiszpańskiego?- wymruczał.

-Powiedzmy. Czemu już nie śpisz?- zapytałam.

-Bo Ty nie śpisz- uśmiechnął się i przyciągnął mnie mocniej do siebie.

-Obudziłam Cię?

-Obudziłem się. Jestem wyspany. Chociaż nawet nie wiem która godzina.- spojrzał na zegarek stojący obok łóżka- jeszcze nie ma szóstej. Dobrze, będziemy mieli trochę więcej czasu. Na spokojnie pojedziemy na lotnisko.- Przerzucił mnie tak, że leżałam na plecach, a on był nade mną. Nogą rozchylił moje nogi.

-Co Ty robisz?- uśmiechnęłam się.

-Muszę się Tobą nasycić. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.- zdążyłam tylko pokręcić głową. Wtedy jego usta przywarły do moich. Palcami wszedł we mnie, a kciukiem masował łechtaczkę. Było przyjemnie. Coraz bardziej. Wydałam z siebie jęk.

-Tak, dobrze maleńka. - mruczał Adam- dobrze Ci.

-Tak!- pokiwałam głową. Po chwili jego głowa znalazła się między moimi nogami. Zaczął mnie pieścić językiem, nie przerywając masażu palcami. Byłam nad przepaścią.- jeszcze chwila- wyszeptałam, a on nie przerwał, nie przyspieszał, nic nie zmieniał. - Adam- wykrzyczałam jego imię przeciągając je w nieskończoność.

-Tak maleńka, dokładnie tak!- moje ciało wygięło się w łuk, a ja zaciskałam się na jego palcach. Adam wstał i zaczął iść w stronę kuchni.

-A Ty dokąd?- zapytałam. W moim głosie słychać było zawód.

-Do kuchni. Zrobię kawę. Z mlekiem?- zapytał.

-No wiesz?

-Słucham- odwrócił się i spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.- Słucham Panią- powtórzył.

-Chcę Cię jeszcze- powiedziałam czując się zawstydzona.

-Czemu się wstydzisz?- zapytał nie ruszając się o krok.

-Tak mam- stwierdziłam zdecydowanie ciszej.

-Nie powinnaś. Mnie szczególnie. Słucham, czego pragniesz- powiedział zdecydowanie, ale delikatnie.

-Chcę Cię jeszcze- uniósł brew, jakby oczekiwał na dalszą część zdania. Zamknęłam oczy- chcę.. chcę żebyś we mnie wszedł.- wstrzymałam oddech.

-Czy możesz się nauczyć, że to czego chcesz jest dla mnie ważne?- wypuściłam powietrze.

-Zerżnij mnie- powiedziałam. Zakryłam ręką usta kiedy usłyszałam co powiedziałam. Słyszałam jak Adam zamruczał.

-Otwórz oczy- poprosił. Właśnie zakłada prezerwatywę- tego chcesz?- pokiwałam głową twierdząco. -tego chcesz?- powtórzył.

-Tak. Nie chcę żebyś był delikatny. Chcę żebyś mnie wziął.- Adam uśmiechnął się.

-W takim razie, uklęknij tyłem do mnie. Proszę.- nacisnął ręką na moje plecy, tak, że musiałam oprzeć się na rękach. Stałam na czworaka. Wszedł we mnie szybko. Był twardy a ja mokra. Jak przez większość czasu przy nim. Pchnięcia były szybkie i mocne. Podobały mi się. Bardzo.

-Lubisz tak?- zapytał lekko zaspany.

-Tak proszę Pana- stwierdziłam, że to może mu się spodobać.

-Grzeczna dziewczynka- zamruczał gardłowo.- A tak?- nie przestając mnie posuwać złapał moje włosy i pociągnął do siebie.

-uhm, tak- wyszeptałam. Poczułam kilka pchnięć i wtedy Adam wysapał

-Jesteś idealna- doszedł we mnie. Złapał mnie za szyje. Obrócił moją głowę i pocałował. Później wstał i poszedł do kuchni.

Postanowiłam pójść pod prysznic. Ale przed tym weszłam do kuchni. Przytuliłam się do pleców Adama, który stał przy blacie.

-Pójdę pod prysznic, dobrze?- Zapytałam,

-Oczywiście kochanie. Idź, a ja przygotuje śniadanie. Masz na coś konkretnego ochotę?

-hmm na Ciebie, pocałowałam go w łopatkę. Ale to raczej nie wchodzi w grę- uśmiechnęłam się do siebie.

-Skąd w Pani taka zmiana?

-oh, zjem coś pysznego, jak wszystko co zrobisz. Idę pod prysznic, żeby się już bardziej nie pogrążać.-zaczęłam iść w stronę schodów. Adam złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował. Namiętnie. Po chwili odsunął twarz ode mnie i powiedział

-Powinno mi na chwilę wystarczyć, ale wracaj szybko.

Umyłam się, ubrałam. Spakowałam ostatnie rzeczy. Nie chciałam wracać z tego raju. Było mi zbyt dobrze. Ale zbyt dobrze nie może być zbyt długo. Pewnie zaraz zaczęłoby się między nami psuć. Spojrzałam na pierścionek. Obietnica. Przekonamy się na jak długo tej obietnicy wystarczy. Nie będę miała do nikogo pretensji. Przecież jesteśmy wolnymi dorosłymi ludźmi. Coś jest, a później tego nie ma /Sydney Polak- Otwieram wino./. Schodząc do kuchni usłyszałam nerwową rozmowę Adama przez telefon.

-Mówiłem kurwa, że mnie nie dzisiaj przynajmniej do dwunastej. Serio tak ciężko to zrobić? Nawet mi się nie waż spierdolić. Masz tam być i p i ę k n i e poprowadzić to spotkanie. Mają być zajekurwabiście zadowoleni. Tomek możesz nawet zrobić im laskę. Mają to podpisać.- spojrzał na mnie i się rozłączył. - Dobrze Ci w moich ubraniach- uśmiechnął się, a całe napięcie uleciało w ciągu jednej sekundy.

-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko- podeszłam bliżej.- spakowałam wszystko i zapomniałam zostawić coś na lot. Wszystko w porządku? Musisz iść do pracy?- przyglądałam mu się uważnie.

-Ja nic nie muszę- powiedział stanowczo.- A chcę Cię odwieźć na lotnisko. Potrzebujesz czegoś jeszcze?- zapytał urywając temat.

-K A W Y!

-Wszystko gotowe. Siadaj proszę. Smacznego- odsunął mi krzesło i pomógł usiąść. Jedliśmy w ciszy. Nie wiem czy bardziej dlatego, że byłam przekonana, że Adam powinien być w pracy, czy temu, że chcieliśmy nacieszyć się sobą. Poprostu. Na pewno nie ułatwiało mi rozmowy to, że źle się czułam. Nie chciałam na koniec martwić Adama, ale rzeczywiście nie było mi zbyt dobrze. Bolał mnie brzuch. Dobrze, że założyłam jego bluzkę, była trochę luźniejsza, bo wydaje mi się, że mój brzuch przypomniał balon. Wiem, że to nie jest normalne. Ale to może tutejsze jedzenie mi nie służy po prostu. Przekonamy się jak będzie w domu. W Polsce. Bo na razie chyba nie mam domu. Po śniadaniu poszliśmy na taras dokończyć nasze kawy. Pięknie tu. Jedno zdanie, które cały czasu powtarzałam w myślach.

-Mogłabym tu zostać- wyszeptałam siedząc w objęciach Adama.- W tej bajce.

-Zostań, chciałbym żebyś została.

-Wiem- spojrzałam na zegarek- mimo wszystko na mnie już czas.

-W takim razie chodźmy.

Piękne WakacjeWhere stories live. Discover now