12

1 0 0
                                    


Obudziło mnie słońce, które wpadało przez szczelinę w zasłonie prosto w moje oko. Otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego obok Adama, który mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się.

-Wiesz, że to trochę dziwne?

-Ale co?- zapytał.

-To, że przyglądasz mi się jak śpię.

-Minutę wcześniej się obudziłem. Zaraz poszedłbym robić śniadanie, albo biegać jeszcze nie zdecydowałem.

-A co chciałeś zrobić na śniadanie?- odwróciłam się w jego stronę.

-Jakieś specjalnie życzenia?- przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Cicho jęknęłam jak moja stopa przesunęła się po materacu.- oh przepraszam, wszystko ok?

-Wszystko w porządku- uśmiechnęłam się- lekko boli.

-To może zrobimy jakiś okład? Powinien mieć coś w zamrażarce.

-Nie trzeba, zjem coś i wezmę tabletki. W końcu dostałam przeciwcośtam na wynos.

-Na co masz ochotę?

-Coś dobrego- zagryzłam wargę i spojrzałam na niego- ale to zależy co masz w kuchni.

Oczywiście nie mogłam zejść sama po schodach. Adam posadził mnie na blacie w kuchni, a sam zabrał się śniadanie. Chciałam jakoś pomóc, ale za każdym jak stawałam na podłogę Adam z powrotem mnie sadzał. Słodkie, ale męczące. Od kiedy wywróciłam się na trawniku nie mogę nic sama zrobić.

-Wiesz, chyba zadzwonię do mamy. Tyle się u mnie wydarzyło i mam wrażenie, że dawno z nią nie rozmawiałam.- nie zdążyłam stanąć na podłodze, a Adam podniósł mnie i zaniósł na taras. Po chwili wrócił z telefonem.- Czy Ty jesteś prawdziwy?- zapytałam.

-Podobno tak, ale nie ma stuprocentowej pewności- odpowiedział udając robota.- Rozmawiaj sobie spokojnie, a ja idę zrobić kawę- nachylił się i pocałował mnie w czoło.- deser czy pobudzenie?-zapytał będą już w drzwiach. Zna mnie dopiero kilka dni, a wie, że czasem mam ochotę na deser, czyli kawę z mlekiem, a czasem bez mleka, co oznacza pobudzenie. Uśmiechnęłam się.

-Dziękuję, że pamiętasz takie rzeczy. Deser poproszę.-wszedł do domu i zamknął drzwi. A ja wybrałam numer do mamy. Po chwili odezwała się w słuchawce.

-Halo.

-Dzień dobry- od razu zrobiło mi się jeszcze lepiej na sercu.-co słychać?

-Dzień dobry, u nas wszystko dobrze. A jak tam u Ciebie?-zapytała.

-Dobrze, bardzo dobrze. W końcu. Od dłuższego czasu nie było tak dobrze mamo.

-Cieszę się. Brzmisz wiarygodnie- mama się roześmiała- chciałbym wiedzieć wszystko, wiesz dobrze. A ja wiem, że powiesz mi to co uważasz, że powinnam wiedzieć.- rozmawiałam, z nią ze spokojem. Rzeczywiście było mi dobrze. Przeszło mi przez myśl, żeby zapytać, czy Robert nie robił im żadnych problemów. Ale o wszystkim porozmawiamy za tydzień. Jak skończy się ta bajka. Rozmawiałyśmy dłuższą chwilę, kiedy Adam pojawił się na tarasie z parującymi kubkami.

-Przepraszam, rozmawiaj. Zostawię Ci kawę, żeby nie wystygła i już znikam- powiedział szeptem. A ja pokiwałam przecząco głową.

-Mamo, muszę kończyć. Właśnie dostałam kawę, trzymaj się i pozdrów tatę.

-Trzymaj się, pa- powiedziała i się rozłączyła.

-Dziękuję- uśmiechnęłam się odkładając telefon.

-Wiesz, że nie musiałam kończyć. Trzeba było rozmawiać. - Powiedział i usiadł przy stole.

-Chciałam zjeść z Tobą śniadanie i wypić kawę. A mamie opowiedział pokrótce co się dzieje. Tyle jej powinno na razie wystarczyć.

-Jeszcze nie jedno śniadanie przed nami, mam nadzieję- tak tylko jakieś siedem, pomyślałam- także smacznego- uśmiechnął się i zaczął jeść.

-Smacznego.

Po skończonym śniadaniu powiedziałam, że powinnam wracać do hotelu.

-Nie możesz zostać sama. Masz problem z nogą.- stwierdził.

-Nie mogę siedzieć cały czasu u Ciebie. Mam pokój w hotelu. A poza tym...

-Poza tym, co?

-Znamy się kilka dni- zawahałam się- jak mogę tu zostać?

-Normalnie- patrzył na mnie intensywnie- chcę Cię poznać, dobrze poznać zanim skończy Ci się urlop. Chcę być z Tobą jak najdłużej się da. Daj nam wykorzystać ten czas. Później będzie ciężej.-przerwał na chwilę- Możemy pojechać do hotelu- kontynuował, a ja go słuchałam- zabierzesz.. zabierzemy Twoje rzeczy i wymeldujesz się. Do końca urlopu zostaniesz tutaj. Wiem, że też tego chcesz. Daj mi szansę, nam szansę. Zaopiekuje się Tobą.

-Ale...- chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam jak ubrać to w słowa.

-W każdej chwili możesz wynająć pokój w hotelu. Ale teraz chyba nie jest Ci on potrzebny. Ja uszanuje każdą Twoją decyzję. Chciałbym, żebyś została.- wstał i zebrał naczynia po śniadaniu- pomyśl- poszedł do kuchni. A ja zostałam z własnymi myślami. Oczywiście, że było mi tu dobrze. Było mi przy nim dobrze. Wiem, że byłam jego. Od momentu kiedy podszedł do mnie na plaży. A on był mój. Mimo Roberta, który jest moim mężem teraz wiem, że to na Adama czekałam. Robert był przystankiem, był bezpiecznym wyborem. Ale przestał nim być. Przestał kiedy ja przestałam go interesować. Próbowałam to ratować na próżno. Obudził się trochę za późno. Nie żałuje, że w tej relacji powiedziałam dość. Boję się trochę co będzie po powrocie do domu. Jestem pewna, że nie chcę być już z Robertem.

-Gotowa? Zdecydowałaś?- nachylił się i pocałował mnie w czoło. Jak mogłabym tego nie chcieć?

-Tak.

-Ale tak zdecydowałaś, tak zostajesz u mnie?

-Tak.

-To jedziemy do hotelu? Czy ja mam sam to załatwić?

-Jedziemy, głupio by było jakbyś pakował moją bieliznę.

Piękne WakacjeWhere stories live. Discover now