7. Daj sobie spokój

1K 29 43
                                    

Pablo obudził się sam i zdezorientowany.

Leżał na środku łóżka, rozciągnięty na plecach i z pościelą zaplątana między nogami. Przetarł oczy i podniósł się na łokciach, żeby rozejrzeć się po pomieszczeniu w poszukiwaniu kanarka. I wtedy drzwi do łazienki się otworzyły i Pedri wyszedł świeżo wykąpany, z białym ręcznikiem zawiązanym na biodrze. Kurwa, dobrze zaczęliśmy dzień.

- No, w końcu - powiedział z uśmiechem, gdy zobaczył, że się obudził - Myślałem, że nigdy się nie obudzisz.

Gavi nie odpowiedział, był zbyt zajęty obserwowaniem go. To było jak deja vu, scena przypominała mu moment, gdy w szatni brali prysznic, ale tu, gdzie byli tylko we dwoje, wydawało się to znacznie bardziej intymne. Światło wpadające przez okno odbijało się od klatki piersiowej i oczu kanarka, dodając mu blasku. Pablo jeszcze na wpół spał i nie krępował się na niego patrzeć. Usłyszał śmiech Pedriego i spojrzał na jego twarz, widząc że się rumieni ale uśmiecha się do niego z rozbawieniem. Sewilczyk parsknął i opadł z powrotem na łóżko, zamykając oczy.

- Możesz coś założyć, ekshibicjonisto? - powiedział wywołując kolejny śmiech bruneta.

- Dlaczego? Denerwuje cię? - odpowiedział niepewnym tonem i jedyną odpowiedzią jaką otrzymał, była poduszka na twarz, którą Gavi rzucił w niego z łóżka.

Pedri wykorzystał fakt, że już na niego nie patrzył, żeby zdjąć ręcznik i założyć bokserki i szorty, zostawając bez koszulki. Podszedł do łóżka i usiadł na krawędzi, co spowodowało, że sewilczyk otworzył oczy i odwrócił się, by na niego spojrzeć. Pablo przewrócił oczami, gdy zobaczył, że nadal nie jest w pełni ubrany i odwrócił się tak, że leżał twarzą w dół, z policzkiem opartym na poduszce.

- Dzień dobry, brzydalu - powiedział Pedri, przykładając rękę do głowy młodszego, by przeczesać palcami jego włosy.

- Ty jesteś brzydki - odpowiedział, ponownie zamykając oczy pod wpływem pieszczot bruneta.

Pedri uśmiechnął się i pochylił, aby pocałować go w czoło, po czym wstał i poszedł do szafy, żeby założyć koszulkę.

- Która godzina? - zapytał sewilczyk, w końcu siadając na łóżku, aby przetrzeć oczy i przeciągając się.

- Dwunasta coś - odpowiedział ze śmiechem, gdy zobaczył jak Pablo uniósł brwi w zdziwieniu - Trochę za późno na śniadanie, idź wziąć prysznic, a potem porobimy coś do lunchu.

- Co? - powiedział wstając z łóżka i chwycił telefon ze stolika nocnego, widząc, że wyczerpała się w nim bateria.

- Nie wiem, ale nie będziemy tu siedzieć cały dzień - wzruszył ramionami z uśmiechem i podszedł do niego, żeby trochę przeczesać jego zmierzwione włosy, z którym zawsze się budził.

- To nie jest zły pomysł - odpowiedział z uśmiechem, patrząc mu w oczy.

- Nie bądź podstępny - zaprzeczył, śmiejąc się gdy oddzielił się od niego, aby popchnąć go w stronę drzwi - No dalej, wynocha stąd.

- Masz już mnie dość - westchnął, próbując powstrzymać uśmiech - Bardzo miło.

- Dramatyczny - kanarek roześmiał się otwierając drzwi - Wiesz, że to niemożliwe - Pablo uśmiechnął się, gdy go usłyszał i odwrócił się, żeby wyjść z pokoju, co Pedri wykorzystał, żeby dać mu klapsa w tyłek - Do zobaczenia za chwilę.

- Masz obsesje na punkcie mojego tyłka, chłopie - odpowiedział, wskazując na jego palcem, gdy był już na korytarzu.

Pedri przewrócił oczami i roześmiał się, potrząsając głową, gdy pokazał mu palec i zamknął drzwi. To nie jest kłamstwo.

Cafuné | Pedri & GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz