Następny mecz odbył się w Gironie i chociaż pozwolili Pedriemu pojechać z nimi, nie trenował przez cały tydzień i już powiedzieli mu, że nie zagra. Głowa już nie bolała, rana goiła się doskonale, szwy zdjęte jeszcze tego ranka. Poczuł się przygotowany i choć w głębi duszy wiedział, że jest lepiej, cały mecz spędził na ławce rezerwowych, zdesperowany i sfrustrowany chęcią wejścia na boisko.
Siedzenie na ławce rezerwowych nie było dla niego i było to widać, chodź na widoki też nie mógł narzekać. Z miejsca, w którym siedział, widział Pabla biegającego tam i z powrotem i skłamałby, gdyby powiedział że nie zwracał na niego większej uwagi już na sam mecz. Gra Pabla w piłkę nożną była widowiskiem, którym rzadko mógł się cieszyć bo prawie zawsze był z nim na boisku. Wysiłek jaki wkładał w każdą grę, to jak dobrze kontrolował piłkę, zapał z jakim bronił, jak szybko biegł... wszystko to było ciągłym marnotrawstwem talentu. Nie wspominając już o tym, jaki był przystojny z rozczochranymi włosami, spocony i czerwonymi policzkami. Pedri był zahipnotyzowany przez cały mecz i nie mógł odwrócić wzroku, jakby ciało Pabla było magnesem.
Był moment napięcia, kiedy faulowali sewilczyka, a on się wściekł, stając twarzą w twarz z zawodnikiem, który powalił go na ziemię. Pedri wiedział, że gdyby był na boisku, jego obowiązkiem byłoby wkroczenie i uspokojenie go. Wiedział, że postawa młodszego i to jak łatwo wpada w złość, czasami stanowi problem i że musi pomóc mu nad tym zapanować. Ale z zewnątrz, tylko tego dnia, pozwolił sobie cieszyć się cudem, którym był zły Pablo. Choć wstydził się do tego przyznać i choć nigdy by mu nie powiedział, to tak wyglądał. Był tak atrakcyjny, gdy stawał twarzą w twarz z chłopakami wyższymi o pół metra od niego, z uśmieszkami które rzucał, z wściekłymi dłońmi zaciśniętymi w pięści... i Pedri znów miał buzujące hormony.
Chwila minęła bez dalszych incydentów a przeciwnik ostatecznie poprosił Pabla o przebaczenie klepnięciem po plecach, na co sewilczyk odpowiedział najfałszywszym uśmiechem jaki Pedri kiedykolwiek widział w życiu. Nie mógł powstrzymać się od śmiechu, kiedy Pablo spojrzał na niego gdy wracał na swoje miejsce i przewrócił oczami, jakby chciał powiedzieć „Co ja muszę znosić". Mecz był kontynuowany i choć wygrywali dzięki bramce Raphinhy, Pedri był dumny z tego, że zespół nie przestał szukać kolejnego gola, cały czas naciskając i atakując.
Niewiele brakowało do zakończenia, gdy niemal w środku pola podali piłkę Gaviemu, a ten zdołał uniknąć rywala i popędzić w stronę bramki z taką prędkością, że nikt nie był w stanie go zatrzymać. Pedri wiedział, że to gol jeszcze zanim Pablo oddał strzał i wstał z ławki aby zobaczyć, jak piłka z precyzją wpada do bramki przeciwnika. Jego koledzy z drużyny krzyczeli wokół niego a on ich uściskał, obserwując jak Pablo świętuje na boisku wraz z innymi. I czuł, że uśmiech nie zejdzie mu z twarzy gdy Pablo odwrócił się w stronę ławki, żeby go szukać. Gdy tylko go znalazł, uśmiechnął się i zakrył oczy rękami, naśladując jego świętowanie, wskazując na niego i dedykując mu bramkę.
Pedri pomyślał, że w tym momencie dostanie zawału serca, jego serce biło mocno i nieskoordynowanie. Poświęcił mu tę bramkę i nie wiedział, czy zacząć płakać czy wskoczyć na boisko żeby zjeść mu usta. Ostatecznie nie mógł tego zrobić, bo Eric chwycił go za ramię aby posadzić go z powrotem na ławkę rezerwowych gdy gra była kontynuowana. Zmusił się do uspokojenia ale uśmiech na jego twarzy nie zniknął, co było wyraźną oznaką szczęścia, które czuł w środku. W głębi duszy wiedział, że to, co właśnie zrobił Pablo było ryzykowne i że mogł wpędzić ich w kłopoty z Laportą, nawet jeśli Pablo nie miał pojęcia o e-mailu, który otrzymał Pedri. Wiedział, że to tylko podsyci te plotki o ich związku Ale w tej chwili nie mogło go to mniej obchodzić.
Mecz zakończył się wkrótce potem i wszyscy wrócili do szatni a Pedri próbował odnaleźć sewilczyka wśród morza ciał barw blaugrany. Znalazł go na korytarzu prowadzącym do szatni i chwycił go w pasie aby oddzielić go Julesa i obrócić w swoją stronę. Pablo uśmiechnął się do niego gdy tylko zdał sobie sprawę, że to on, a Pedri mógł tylko na niego patrzeć, myśląc że utonie z powodu wszystkiego, co czuł.

CZYTASZ
Cafuné | Pedri & Gavi
Fiksi PenggemarTŁUMACZENIE KSIĄŻKI AUTORSTWA @fcloverofmine !!! JA PRZECZYTAŁAM TO ARCYDZIEŁO I WY TEŻ MUSICIE / TRADUCCIÓN DEL LIBRO DE @fcloverofmine !!! HE LEÍDO ESTA OBRA MAESTRA Y TÚ TAMBIÉN DEBES Pedri i Gavi. Dwie rewolucje we współczesnym świecie piłki noż...