Rozdział 16

57 3 10
                                    

W dniu pogrzebu Izuku był w wyjątkowo złym humorze. Od rana nie mógł się skupić i nic mu nie wychodziło. Na przykład można wziąć chociażby jego śniadanie - zamiast zdrowego i pożywnego posiłku zdołał przygotować jedynie spalone danie nadające się do kosza. Przez swoje roztargnienie prawie wpadł pod samochód podczas porannego treningu, a potem ledwo co trafił do domu, gubiąc się w drodze powrotnej. W dotarciu do celu pomógł mu na szczęście Kage, który polecił skorzystanie z nawigacji w telefonie.

Wszystkie te wydarzenia były spowodowane niekończącymi się myślami o rodzicielce zielonookiego. Dzień wcześniej zwolnił się z pracy i treningu by móc przesiedzieć przy ciele matki cały wieczór. Było ono ładnie ubrane i umieszczone w skromnej trumnie, otoczone kwiatami. Przygotowane było do pochówku, jednak tego dnia można było jeszcze ostatni raz spojrzeć na twarz kobiety, ponieważ trumna nie była zamknięta. Nie mógł pozbyć się myśli, że śmierć Inko była jego winą. Mimo wszystko - mógł wcześniej z nią porozmawiać, mógł spróbować przekonać ją do ograniczenia swojej pracy, mógł bardziej o nią zadbać. Lekarze stwierdzili, że zawał nastąpił w wyniku silnego przemęczenia i braku dbania o zdrowie kobiety. Przez to, że Inko nie chodziła do doktora na regularne badania kontrolne, nie miała jak wiedzieć, że jej serce było chore. I skończyło się to zawałem.

Izuku próbował ogarnąć się trochę i skupić swoje myśli na czymś innym, jednak kiedy wyciągnął z szafy czarny garnitur, by przebrać się w niego na pogrzeb, nie mógł nie myśleć o całej tej sytuacji. Przez myśli o matce prawie spóźnił się na uroczystość, ale na szczęście udało mu się zdążyć. Na miejscu zobaczył rodzinę Bakugo oraz swoich bliskich znajomych z klasy. Gdy spojrzał na Katsukiego, na chwilę zamarł.

Szlag. - przeklął w myślach, lustrując ubiór blondyna - Do jasnej cholery, on w tym garniturze wygląda tak dobrze... Zerżnąłbym go tu i teraz, ale chyba nie wypada. - zatopił się w myślach, które zaraz zostały przerwane przez Mitsuki.

- Izuku, kochanie. Chodź, usiądź koło nas. - zaprosiła go bliżej siebie, a Midoriya skinął głową i usiadł wśród zaproszonych gości.

Podczas uroczystości nie uronił ani jednej łzy, w drodze na cmentarz również. Jednak gdy zobaczył, jak trumna zostaje zakopywana w ziemi, nie mógł już się powstrzymać. Najpierw zapłakał cicho, a gdy poczuł jak ktoś obejmuje go ramionami, wtulił się w tą osobę i zaczął ryczeć jak dziecko. Nie mógł sobie poradzić ze świadomością, że jego ukochana mama, z którą tak bardzo chciał odnowić relacje, jakie mieli w dzieciństwie, już nie będzie mu towarzyszyć w życiu. Myśl, że już nigdy więcej jej nie zobaczy, rozrywała go od środka. On chciał być po prostu kochanym przez rodzicielkę matczyną miłością dzieckiem, nie wymagał od niej nic więcej. Jednak nie doczekał się, cierpiąc teraz. Uświadomił sobie właśnie, że nie ma już nikogo. Nikogo tak bliskiego jak matka. Ojca nie znał, rodzice matki umarli gdy był jeszcze dzieckiem. Nie miał innej rodziny.

Po kilkunastu minutach płaczu, oderwał się od otulających go ramion, względnie się uspokajając. Z szokiem dostrzegł, że to sam Katsuki przytulał go i wspierał. Nie miał jednak możliwości spytania go, dlaczego ten go przytulił, bo zaproszeni na pogrzeb zaczęli składać mu kondolencje. Przyjmował je lekkim kiwnięciem głowy, nie będąc w stanie wypowiedzieć ani słowa bez drżenia w głosie. Ledwo powstrzymywał się od ponownego wybuchnięcia płaczem.

Kiedy na cmentarzu przy dopiero co zasypanym grobie został tylko on z rodziną Bakugo, znowu pozwolił łzom płynąć. Nie dbał nawet o to, że z powrotem wtulił się w ramiona rówieśnika. Zrobił to instynktownie, ale nie narzekał. Ręce Bakugo przyjemnie ogrzewały go, odcinając od chłodu zimy. Dawały mu poczucie bezpieczeństwa, dokładnie takie, jak w ramionach matki. Albo partnera. Szybko przepędził te myśl. Dzięki ogrzewającym go ciele chłopaka rozluźnił się i udało mu się trochę uspokoić. Po chwili oderwał się od czerwonookiego i przeprosił cicho za swoje zachowanie.

- Głupi jesteś? Jeśli tego potrzebujesz, to nie musisz przepraszać. To w końcu była twoja matka. Masz prawo się mazać. - usłyszał głos niższego, więc spojrzał na niego zaszklonymi oczami.

Po chwili z powrotem zbliżył się do niego i przytulił z całych swoich sił, starając się zapomnieć o tym gdzie są, co się dzieje wokół nich i dlaczego robią to co robią. Chciał skupić się jedynie na ciepłych ramionach i ich właścicielu. Z krótkiego transu wyciągnęła go ciocia Mitsuki.

- Izuku, razem z Masaru również składamy kondolencje. Strasznie nam przykro z powodu straty. Inko była nam bardzo bliska... - usłyszał głos, więc podniósł delikatnie głowę, patrząc na małżeństwo.

- Jeżeli będziesz potrzebował pomocy, zawsze możesz się do nas zwrócić. Musi być ci teraz naprawdę ciężko, więc nie bój się prosić o pomoc. - wujek Masaru uśmiechnął się delikatnie do niego, a on skinął głową - My będziemy już szli, wróćcie do domu na obiad. - powiedział jeszcze na odchodne, oddalając się razem z blondynką.

Kiedy w końcu zostali z czerwonookim sam na sam, piegowaty znowu wtulił się w jego klatkę piersiową, nie chcąc go puszczać. Nie płakał już, po prostu potrzebował czuć bliskość drugiej osoby. Potajemnie wdychał delikatne perfumy, którymi starszy był popsikany. W duchu dziękował blondynowi, że ten rozumiał i nie odtrącał go. Dzięki temu czuł, że ma jeszcze kogoś bliskiego, kto wspiera go w tym trudnym momencie życia. Po jakimś czasie odsunął się od nastolatka i spojrzał w jego oczy.

- Dziękuję że jesteś tu ze mną, Kacchan. - wyszeptał - Nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobił... Jesteś dla mnie bardzo ważny. - wyznał, nie do końca zastanawiając się nad sensem swoich słów. Po prostu mówił co mu ślina na język przyniosła - Jestem ci bardzo wdzięczny, że nie zostawiłeś mnie teraz. Pokazujesz mi właśnie, że również potrafisz być troskliwy... Bardzo mi się podoba ta strona ciebie. Powinieneś częściej ją pokazywać. Lubię cię za to. - uśmiechnął się delikatnie, na chwilę zapominając że niedawno pochował własną matkę i stoi teraz przy jej grobie - Dziękuję. - schylił głowę, a gdy ponownie ją podniósł, zauważył na policzkach Katsukiego rumieńce. Zdziwiło go to, ale zaraz potem zdał sobie sprawę z tego, co powiedział blondynowi. Spalił dorodnego buraka, chowając twarz w dłoniach. Spanikowany próbował wymamrotać przeprosiny, ale słabo mu to szło przez zawstydzenie i ręce skutecznie wygłuszające każdy dźwięk wydostający się z jego ust. Po chwili usiadł na ławeczce przed grobem i próbował schować się przed wzrokiem starszego.

Co ja najlepszego powiedziałem!? Czy ja właśnie wyznałem, że go lubię!? Czy ja jestem normalny!? Chociaż może nie odebrał tego w ten sposób? Mam nadzieję! - krzyczał w myślach, próbując się uspokoić. Po chwili poczuł ciepły oddech na swojej szyi.

- Czyli mnie lubisz, hm? - usłyszał głos blondyna zaraz przy swoim uchu i zamarł.

Co on sobie wyobraża!?

Tajemniczy Króliczek | V!deku | DekuBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz