Rozdział 10

85 11 5
                                    

Zanim licealista wrócił do domu po ciężkim dniu w szkole, pracy i po treningu, zdążył zapomnieć o Usagim. Jego myśli były zajęte tylko jednym - Katsukim. Następnego dnia ma przyjść odwiedzić młodszego od siebie i Izuku bezgranicznie się tym cieszył. Nie mógł uwierzyć, że jego były przyjaciel, który już dawno go znienawidził, postanowił dać szansę ich relacji. Znaczy, może Bakugo nie traktował spotykania się z zielonookim jako "dawanie szansy ich relacji", ale Midoriya tak właśnie to odbierał. I w duchu dziękował za to blondynowi. 

Tak więc, kiedy nadeszła upragniona sobota, nastolatek znów odwalił się jak na własne wesele. No cóż, nic nie mógł poradzić na ekscytację, która nie dawała mu spać tej nocy. Próbował wyładować emocje rano, obiegając dzielnicę w której mieszkał trzy razy, ale niewiele to dało. Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Izuku cały w skowronkach pobiegł otworzyć. Jednak był to kurier, a zielonowłosy się zdziwił. 

- Zamawiałaś coś? - spytał mamy, która właśnie wyszła z łazienki.

- Ah, tak! Zapomniałam, że dzisiaj miała przyjść paczka! - kobieta szybko odebrała pudełko i pożegnała się z kurierem. Spojrzała na syna, który z podekscytowania truchtał w miejscu - Znowu Katsuki?

Nastolatek pokiwał głową z entuzjazmem i wielkim uśmiechem na ustach.

- Ah, co ta miłość robi z człowiekiem... - westchnęła i udała się do swojej sypialni, by odłożyć paczkę.

- JAKA MIŁOŚĆ!? - piegowaty spanikował, nawet nie usłyszał, że ktoś dzwoni do drzwi.

- CHOLERNY NERDZIE OTWIERAJ! - dopiero słysząc te słowa, ocknął się i otworzył drzwi Bakugo.

- Cześć, Kacchan! - przywitał miło rówieśnika.

- Hej. - mruknął i zdjął buty oraz kurtkę - Po co chciałeś się ze mną spotkać?

- Może pogramy w gry wideo! Wiem, że jak byliśmy w gimnazjum to bardzo lubiłeś w nie g-

- Skąd ty niby wiesz, że lubiłem grać w gry wideo!? - przerwał młodszemu blondyn.

- A-a-a-a bo... K-kiedyś o tym mówiłeś i podsłuchałem... - Izuku zaśmiał się niezręcznie - C-chodź do salonu! Mam tam konsolę.

Szybko pociągnął starszego w głąb mieszkania, nie dając mu możliwości odpowiedzi. Posadził go na kanapie i wsadził w ręce kontroler. Sam wziął drugi i odpalił sprzęt.

- W którą chciałbyś zagrać? Twoja ulubiona to- - szybko ugryzł się w język, żeby nie wyszło na jaw, że wiedział o Katsukim praktycznie wszystko. Uśmiechnął się do niego głupio, czekając aż starszy się zdecyduje.

Po chwili dwóch nastolatków grało razem, Bakugo cały czas podśmiechiwał się z umiejętności młodszego, a Izuku bronił się, że wcale nie gra tak źle. Nie zorientowali się nawet, kiedy nadeszła godzina 20:00. 

- O-oh, Kacchan... Jest już późno. Będziesz już wracał do domu? - spytał zielonooki, spoglądając za okno - Wycofuję pytanie, zostajesz.

- Ha? Niby czemu!? - warknął czerwonooki, ubierając buty.

- Nie widzisz tej śnieżycy za oknem? To jakaś zawierucha! Może ci się coś stać jak teraz wyjdziesz! - młodszy wskazał na okno, za którym panowała zamieć śnieżna, skutecznie ukracając pole widzenia do minimum.

- Nic mi się nie stanie, głupi Deku! To tylko śnieg! Poza tym mieszkam kilka minut stąd pieszo!

- To nie tylko śnieg! Nie widzisz tych wielkich kul gradu!? Jak cię to trafi w głowę, wykrwawisz się gdzieś w rowie! Nie pozwolę na to, zostajesz u mnie, dopóki nie uspokoi się na tyle, że będziesz mógł bezpiecznie wrócić do domu.

Bakugo wyjrzał za okno, jednak nie przejął się ani śniegiem, ani gradem, ani wiatrem, ani słowami zielonowłosego.

- Nie gadaj głupot, wychodzę! - nałożył kurtkę i chciał otworzyć drzwi, ale wyższy chwycił go za rękę i przyciągnął w swoją stronę.

- Nie słyszałeś? Nigdzie nie idziesz, dopóki nie będzie bezpiecznie. - piegowaty spojrzał mu prosto w oczy.

- Puszczaj mnie! - blondyn próbował się wyrwać, ale ku jego zdziwieniu, młodszy był silniejszy - Puszcza-

- Nie będę powtarzał po raz kolejny. Zostajesz tutaj. - warknął zielonowłosy, zrywając kurtkę z ramion niższego - Rozumiesz?

Czerwonooki przełknął ślinę i niepewnie pokiwał głową.

Cholera, władcza strona tego dekla jest nawet... atrakcyjna... - nie chciał się do tego przyznać, ale naprawdę w zielonookim było coś, co sprawiało, że chciał mu być posłuszny aż do śmierci - O czym ja myślę!? - przegonił złe myśli i zauważył, że piegowaty ściąga mu buty. Zarumienił się.

- Co ty najlepszego wyprawiasz!? - odskoczył od młodszego, z tylko prawym butem na nodze.

- Pomagam ci, Kacchan. Szybko, zdejmuj tego buta, to zrobię nam jakąś kolację. - młodszy uśmiechnął się w stronę czerwonookiego, a ten nie mógł się powstrzymać od posłusznego zdjęcia obuwia.

Podążył za Midoriyą do kuchni i obserwował, jak tamten zaczął przygotowywać posiłek.

Zawsze myślałem, że ten nerd do niczego się nie nadaje. Nie wiedziałem, że potrafi tak dobrze gotować. - pomyślał - Bardziej widziałem go jako takiego, co kuchnię potrafi podpalić podgrzewając wodę na herbatę, a on...  - przerwał myśl, widząc jak młodszy nachyla się by wyjąć patelnię z dolnej szafki, tym samym wypinając tyłek w stronę blondyna. Tamten zaczerwienił się obficie, zakrywając twarz by piegowaty przypadkiem tego nie zauważył - SZLAG! Czemu ten nerd ma taki... Taki... Taki seksowny tyłek!? - poczuł jakąś ciecz lejącą się powoli między jego palcami. Spojrzał na ręce i ujrzał krew. Akurat w tym momencie w jego stronę popatrzył Izuku, a widząc krew wypływającą z nosa Bakugo, natychmiast podał mu chusteczki.

- Co się stało? Dlaczego krwawisz? - spytał, obmywając ręce starszego z krwi.

- Ja po prostu... Czasami tak mam. To nic takiego. Zaraz mi przejdzie. - mruknął Katsuki, odwracając wzrok.

- Rozumiem. - Midoriya skończył myć ręce blondyna, więc podał mu jeszcze jedną chusteczkę, a te zakrwawione wyrzucił - Poradzisz sobie z tym? Muszę dokończyć naszą kolację. - czerwonooki przytaknął.

Po chwili krwawienie ustało, a zaraz później młodszy skończył gotować. Nałożył jedzenie na talerze i usiadł do stołu, życząc gościowi miłego posiłku. Bakugo tylko burknął w odpowiedzi i wziął się za jedzenie, jak się okazało, najlepszego omurice* jakiego dotychczas jadł.

*Omurice to japońskie danie składające się z omletu ze smażonego ryżu i cienkiej, smażonej jajecznicy, zwykle polanej ketchupem.

Spojrzał w szoku na zielonowłosego, który z uśmiechem czekał na ocenę dania.

- T-ty... Sam to zrobiłeś? Znaczy... Sam? Całkowicie sam? - zapytał niedowierzając.

- Mhm! Zresztą, przecież nawet widziałeś, jak smażyłem, prawda? Nikt mi nie pomagał ani nie odgrzałem kupionego w sklepie.

Katsuki nic nie powiedział, postanawiając uwierzyć zielonookiemu. Nie może się przecież przyznać, że od kiedy poleciała mu krew z powodu tyłka młodszego, nie mógł przestać się na niego gapić i w ogóle nie patrzył na to, co Izuku robi. Kontynuował jedzenie, cicho mamrocząc że jest znośne. 

Tajemniczy Króliczek | V!deku | DekuBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz