Rozdział 17

38 5 1
                                    

Izuku zastanawiał się, co ma zrobić. Wygarnąć blondynowi jego zachowanie? Poddać się bez walki? Czy może zdominować? Ostatnia opcja najbardziej przypadła mu do gustu, mimo że wiele razy powtarzał sobie, że Katsuki wcale mu się nie podoba. Jednak z każdym kolejnym dniem coraz bardziej wątpił w prawdziwość tego stwierdzenia.

- Kacchan... Co masz na myśli? - powoli odwrócił głowę w stronę starszego i popatrzył w jego oczy.

- Co mam na myśli? Przed chwilą powiedziałeś mi prosto w twarz, że mnie lubisz. - nachylił się nad młodszym - To ty się tłumacz, nerdzie.

Zielonowłosy przełknął ślinę, podejmując decyzję.

- Lubię cię. - złapał za żuchwę blondyna - Podobasz mi się. Potrzebujesz jaśniejszego przekazu? - spytał, wpatrując się w tęczówki niższego - Zerżnąłbym cię na tej ławce. Rozumiesz? - warknął i pocałował go.

Od razu pogłębił pieszczotę, nie dając czerwonookiemu czasu na reakcję. Pocałunek był nagły i agresywny, czyli taki, jakim Midoriya chciał go uczynić. Planował pokazać blondynowi, że nie da sobą pomiatać po kątach i zdominuje go.

Katsuki był w szoku, na początku nie nadążał za ruchami swojego byłego przyjaciela. Gdy poczuł, że Izuku chce wedrzeć językiem do jego ust, opamiętał się i oddał pocałunek, samemu próbując przejąć kontrolę nad pieszczotą. Jednak, ku jego zdziwieniu, zielonooki doskonale poradził sobie z jego próbami i nie dawał się zdominować. I, ku jego jeszcze większemu zdziwieniu, strasznie mu się to podobało. Nakręcało go to. Jednak w ostatniej chwili oderwał się od Midoriyii, oddychając ciężko. Przez chwilę patrzył w jego oczy, a potem odwrócił wzrok, rumieniąc się obficie.

Kurwa. - przeklął w myślach, przygryzając wargę, żeby na jego usta nie wpełzł zdradziecki uśmiech. Po chwili wziął głęboki oddech i z powrotem spojrzał w oczy rówieśnika.

- Co, wymiękasz? - spytał zielonooki, uśmiechając się przebiegle.

- ...Nie o to chodzi. - znowu zawstydzony odwrócił wzrok - Jesteśmy na cmentarzu. Chyba nie wypada... Poza tym matka czeka z obiadem. Chodźmy do mnie. Potem pogadamy... o tym. - mruknął, prostując się i powoli kierując w stronę wyjścia z cmentarza. Izuku po chwili dołączył do niego i razem szli do domu starszego.

Po kilkunastu minutach siedzieli już razem z rodzicami Bakugo, jedząc przygotowany przez Mitsuki obiad. Kiedy skończyli, Katsuki pociągnął młodszego do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz, żeby nikt im nie przeszkadzał. Usiadł na łóżku, a zielonowłosy zaraz obok. Spojrzał na niego, przypominając sobie o wcześniejszym pocałunku. Poczuł pieczenie na policzkach, kiedy przypomniało mu się, co Izuku wtedy powiedział.

"Zerżnąłbym cię na tej ławce. Rozumiesz?"

Przełknął ślinę, szukając odpowiednich słów, by zacząć rozmowę.

- A więc... Serio? W sensie... Naprawdę ci się podobam? - zapytał odwracając wzrok.

- Mhm. Jeszcze z tydzień temu bym się nie przyznał... Myślałem, że to po prostu podziw do ciebie albo coś. Ale dzisiaj sobie uświadomiłem, że jestem tobą zainteresowany. W romantyczny sposób. Więc... chciałbyś może ze mną chodzić? - mówiąc te słowa, wyższy położył dłoń na policzku chłopaka i zwrócił jego twarz w swoją stronę.

Patrzył w czerwone oczy swojego rówieśnika, czekając na odpowiedź. Tamten za to zagubił się w spojrzeniu zielonych tęczówek, podziwiając ich piękno. Wpatrywał się w nie bez wstydu, powoli przybliżając się do ich właściciela, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Izuku zauważył to i uśmiechnął się delikatnie, sunąc swoją ręką na tył głowy blondyna.

- Mam to rozumieć jako zgodę? - mruknął i musnął lekko usta Bakugo.

Wybudził tym ucznia U.A. z transu, który zaczerwienił się i odsunął na bezpieczną odległość. Odwrócił głowę, próbując opanować czerwień wkradającą się na jego policzki.

- Hej, Kacchan. Odpowiedz. - usłyszał głos piegowatego, więc powoli spojrzał w jego stronę.

- Chyba...? - powiedział niepewnie - ...Sam nie wiem co do ciebie czuję.

- W takim razie... Powiedz mi, chciałbyś być moim chłopakiem? - zapytał Izuku, lekko się uśmiechając w jego stronę.

- ...Chciałbym. - wymamrotał i odwrócił wzrok.

- Dobrze. Spójrz na mnie. - zielonowłosy zaczął gładzić udo starszego jedną ręką, czekając aż na niego spojrzy. Ten położył swoją rękę na jego, zatrzymując ją od ruchu. Zielonowłosy popatrzył w jego oczy - Nie podoba ci się to?

- Nie o to chodzi. Po prostu... uhm... - Katsuki nie wiedział, jak ubrać w słowa swoje myśli. W końcu jak ma niby przekazać Midoriyii, że się wstydzi?

Tak nie powinno być! Ja, wielki Bakugo Katsuki, wstydzę się dotyku jakiegoś nerda!? - pomyślał, zagryzając wargę - Który swoją drogą jest strasznie seksowny, kiedy się tak zachowuje... - popatrzył prosto w zielone oczy i zdjął dłoń z jego ręki.

- Nie ważne... Możesz tak robić. - mruknął, czując jak zielonowłosy wznawia ruchy dłonią. Po chwili zmienił temat - A... Deku?

- Hm? - licealista odmruknął.

- Jak się czujesz... po śmierci swojej mamy? - spytał, kładąc rękę na bark wyższego.

- Jak się czuję? Szczerze... sam nie wiem. Z jednej z strony kochałem ją, w końcu była moją matką, wychowała mnie, przynajmniej w pewnym stopniu, i tak dalej. Ale z drugiej strony... Przez ostatnie dwa lata widywałem ją kilka razy w roku... Do tego w sumie to jej nie obchodziłem kiedy już była w domu. Bolało mnie to. - westchnął i przerwał masowanie uda blondyna, kładąc się na jego łóżku - Niewygodny jest ten garnitur. - mruknął, próbując ułożyć się na materacu.

Katsuki mimowolnie parsknął na ostatnie słowa piegowatego, kładąc się obok niego. Z uśmiechem patrzył w jego oczy, powoli obejmując go ramionami.

- Teraz masz mnie. - wyszeptał i przytulił chłopaka.

- Dziękuję. - Izuku mruknął i wtulił się w pierś blondyna, przymykając oczy.
Bardzo potrzebował bliskości drugiej osoby, nawet jeżeli nie zdawał sobie z tego sprawy. Strata matki mocno go uderzyła, więc potrzebował wsparcia drugiej osoby.

Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, ile odwagi kosztowało czerwonookiego zaufanie mu i otworzenie się przed nim. Katsuki na początku traktował relację z zielonowłosym jako przekomarzanie się z nim, coś na wzór podrywania przyjaciela, wiedząc że ten i tak nic do niego nie czuje. Po pewnym czasie zorientował się, że jest to jednak coś więcej, ale nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Wmawiał sobie, że musi być samowystarczalny i wcale nie czuje nic do Midoriyii. Nie chciał nic do niego czuć. Kiedy Izuku zaczął odpowiadać na jego zaczepki i samemu go podrywać, coraz bardziej korciło go, by zaufać piegowatemu. Teraz, gdy postanowił dać szansę ich relacji i spróbować chodzić z chłopakiem, nadal miał wątpliwości. Z jednej strony czuł coś do licealisty, ale z drugiej... Bał się odrzucenia. Skrzywdzenia. Nigdy nie pokazywał swoich emocji oprócz złości i zirytowania. Miał w tym cel. Z doświadczenia wiedział, że ludzie są zdolni do złamania czyjegoś zaufania w kilka chwil, nawet się nie wahając. A on przysiągł sobie, że już nigdy nie będzie słaby i nie da się ponownie skrzywdzić. Więc teraz, gdy zaufał piegowatemu... Pokazuje to, że Izuku dużo dla niego znaczy.

A jeżeli zielonooki złamie łączącą ich więź, Katsuki już nigdy nie będzie w stanie nikomu zaufać.

Tajemniczy Króliczek | V!deku | DekuBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz