Rozdział 14

43 6 2
                                    

Wszystkiego najlepszego dla mnie^w^ Miłego czytania!

________________

Reszta dnia minęła Izuku bardzo miło. Zjadł obiad razem z uczniami U.A. i spędził z nimi praktycznie cały dzień, wracając do domu dopiero na kolację. Kiedy wrócił, opowiedział swojej mamie o całym wypadzie, naprawdę szczęśliwy. W nocy nie mógł spać z ekscytacji, chciał jeszcze kiedyś to powtórzyć. Bardzo mu się podobało i stwierdził, że raz na jakiś czas trochę rozrywki nikomu nie zaszkodzi. A patrząc na przyjaciół Kacchana mógł łatwo wywnioskować, że im rozrywki nie brakuje.

Mijały kolejne tygodnie, a Midoriya zwrócił uwagę na częstą obecność matki w domu. W sensie - niby to normalne, że jest w domu, ale zazwyczaj pracowałaby zamiast bezczynnego siedzenia. No dobra, większość ludzi powiedziałaby, że okej, może pracuje zdalnie, ale ona wcale nie pracowała. Czasem oglądała telewizję, czasem czytała jakieś gazetki, czasem książki. I to martwiło piegowatego najbardziej. Wcześniej tego nie zauważył, w końcu bywa w domu dość mało czasu przez szkołę, pracę i treningi, ale był w stanie powiedzieć, że odkąd jego matka wróciła do mieszkania z wyjazdu służbowego, nie wyszła z domu. Przynajmniej nie do pracy.

Nastał już luty, w zasadzie minął już jego pierwszy tydzień. Świat przygotowywał się na walentynki, miłosne witryny w sklepach, czekoladki na półkach, ozdoby w serduszka i tak dalej. Zielonooki właśnie jechał autobusem do szkoły, mijając po drodze te wszystkie walentynkowe ozdoby.

Może dzisiaj porozmawiam z matką na temat jej pracy? Niby całe życie miała mnie gdzieś, ale ja nadal się martwię... - pomyślał, wysiadając z pojazdu.

Ja na twoim miejscu bym z nią pogadał. Mimo wszystko to twoja mama, no nie?

No tak. Coś musi być na rzeczy, skoro nie pracuje. Może postanowiła ograniczyć pracę, żeby mieć więcej czasu dla mnie?

Ma to sens. Pewnie pracuje, kiedy ty jesteś w szkole. Zapewne zdalnie.

Mhm. Ulżyło mi trochę, bo myślałem, że coś się stało. Martwiłem się o nią, ale skoro pracuje gdy mnie nie ma, to nie muszę się już martwić. Chociaż mogła mi powiedzieć.

Nie no powiedziała ci, że przez najbliższy miesiąc nigdzie nie wyjeżdża. Może chodziło jej też o to, że pracuje mniej w domu.

No może. Mimo wszystko porozmawiam z nią dzisiaj jak wrócę z pracy i treningu. - po powiedzeniu tego, zielonowłosy wszedł na teren szkoły i skierował się do szatni, by zostawić kurtkę.

Po skończonych lekcjach na chwilę wpadł do domu przebrać się i coś zjeść. Wołał Inko na obiad, ale ta nie przychodziła, więc pomyślał że śpi, lub nie jest głodna. Kiedy wrócił do mieszkania po treningu i wziął szybki prysznic, ruszył do jej pokoju.

- Mamo? - zapukał delikatnie, powoli otwierając drzwi - Jesteś?

Nie usłyszał odpowiedzi, więc stwierdził, że może wejść. Zastał rodzicielkę leżącą na łóżku. Podszedł do niej i spróbował ją obudzić.

- Hej, mamo? Możemy porozmawiać?

Kiedy dalej nie otrzymał żadnej reakcji, trochę się przestraszył. Dotknął jej ręki, potem potrząsnął jej ramionami. Nadal brak reakcji, Izuku zaczął myśleć o najgorszym.

- Mamo, nie żartuj sobie, to nie jest śmieszne. - potrząsnął jej ciałem mocniej, potem nachylił się nad nią i sprawdził oddech. Nie oddychała - Mamo! To naprawdę nie jest śmieszne!

Zielonooki miał łzy w oczach, gdy dzwonił na pogotowie, szybko podając potrzebne dane. Kiedy ratownicy medyczni przybyli, zabrali ciało zielonowłosej, stwierdzając zgon. Po przebadaniu ciała Inko lekarze oświadczyli, że była to śmierć w wyniku zawału serca.

Izuku, słysząc to, załamał się.

Następnego dnia nie poszedł do szkoły. Zastanawiał się, komu powiedzieć o śmierci matki. Nie miał innej rodziny oprócz Inko, na myśl przyszła mu tylko ciocia Mitsuki. Kiedyś ona i jego matka się przyjaźniły.

Przygotował się do wyjścia i poszedł do domu Bakugo. Zapukał, po chwili mama Katsukiego otworzyła mu drzwi.

- Oh, Izuku! Jeżeli przyszedłeś do Katsukiego, nie ma go. Jest w szkole, sam dobrze wiesz, że mieszka w akademikach. - powiedziała blondwłosa na jego widok.

- Nie, ja do cioci. Ja... Muszę cioci coś powiedzieć.

- Coś mi powiedzieć? Jasne, wchodź! - kobieta wpuściła piegowatego do środka, zamykając za nim drzwi - Może się czegoś napijesz?

- Nie, dziękuję.

Po chwili obydwoje siedzieli w salonie na kanapach, licealista zastanawiał się, jak ma zacząć temat, a Mitsuki przyglądała mu się zmartwiona.

- Hej, Izuku. Coś się stało? Wydajesz się przygnębiony... - spytała, widząc zachowanie chłopaka.

- No... Ja właśnie w tej sprawie... Bo... Tak jakby moja mama... Uhm... - zielonooki wahał się, nie mając tyle odwagi, żeby wyjawić prawdę.

- Co się stało? Nie bój się, możesz mi powiedzieć. Nikomu się nie wygadam. - poklepała chłopaka pokrzepiająco po plecach, uśmiechając się miło.

- Dziękuję. Chodzi o to, że moja mama...

Nie żyje.

- Ona... - przełknął łzy, próbując się uspokoić - N-nie żyje... - wyszeptał, wlepiając wzrok w dywan na podłodze. Nie miał odwagi spojrzeć w stronę Mitsuki.

Kobieta, słysząc słowa swojego gościa, wstrzymała oddech. Patrzyła bez słowa, jak łzy powoli spływały po piegowatych policzkach chłopca, który poddał się powstrzymywaniu ich i pierwszy raz od śmierci rodzicielki szczerze płakał. Nie mogła uwierzyć że jej, niegdyś bardzo bliska, przyjaciółka umarła.

- Inko... Nie żyje? Ale... jak to... Przecież ona miała dopiero 40 lat! To niemożliwe... - zaczęła do siebie mówić, próbując poukładać informacje w swojej głowie.

Izuku w tym czasie wytarł łzy i wstał z miejsca.

- Zmarła na zawał... Tak powiedzieli lekarze. Jeżeli ciocia chce, to może powiedzieć o tym innym. I... jeśli nie byłby to problem, prosiłbym o pomoc przy zorganizowaniu pogrzebu. W końcu jestem jeszcze nieletni, a nie znam reszty rodziny i w sumie to nie wiem czy w ogóle mam jakąś dalszą rodzinę.

- Jasne, oczywiście. Pomogę ci ze zorganizowaniem wszystkiego. Nie musisz się tym martwić. - uśmiechnęła się lekko, próbując dodać otuchy synowi swojej przyjaciółki, jednak sama tej otuchy potrzebowała, więc nie można było stwierdzić, czy ten uśmiech był szczery.

Po chwili Midoriya pożegnał się z rodzicielką Katsukiego i opuścił ich dom, kierując się do własnego. Czuł, jak rozpada się na kawałki, jednak nie chciał do tego dopuścić. Nie mógł pozwolić sobie na zaniedbanie się i dalsze opuszczanie szkoły.

Muszę wziąć się w garść, spełnić swoje marzenie zostania policjantem i udowodnić All Mightowi, że jestem warty czegoś więcej niż zwykły cywil bez daru. - myślał, kładąc się na łóżku w swoim pokoju - Jednak dzisiaj... Dzisiaj jeszcze mogę sobie popłakać i pożalić się na śmierć matki. Od jutra wrócę do spełniania swojego marzenia. Tak. Genialny plan.

Resztę tego dnia zielonowłosy przeleżał w łóżku na zmianę płacząc, żaląc się i znowu płacząc. Musiał pozbyć się negatywnych emocji, które powstały po śmierci matki. Zasnął, tak jak leżał, w ubraniach, pośród wysmarkanych chusteczek. Nie poszedł do pracy, nie powiadomił nawet o swojej nieobecności, nie był na treningu. Jednak niezbyt go to obchodziło, przez chwilę zapomniał o swoich obowiązkach. Potrzebował na chwilę nie myśleć o tym wszystkim i po prostu odpocząć.

Tajemniczy Króliczek | V!deku | DekuBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz