Rozdział 2

102 4 1
                                    

Nie wiem jak Wy, ale ja jaram się siódmym sezonem:3

________________________________________

Mężczyzna śledził chłopca całą trasę do jego domu. Po drodze skupił się na jego wyglądzie. Miał burzę ciemnozielonych loków na głowie, duże oczy w tym samym kolorze, po cztery symetrycznie ułożone piegi na każdym policzku i uroczo zaokrągloną buzię. Był dość niski oraz szczupły, widać było że nadal nie wszedł w etap dojrzewania. Zdziwił go trochę ten fakt, ponieważ nastolatek uczęszczał już do gimnazjum. Doszedł jednak do wniosku, że każdy dojrzewa we własnym tempie i nie ma się co spieszyć. Z chłopaka na pewno wyrośnie jeszcze porządny mężczyzna.

Gimnazjalista, wchodząc do jednego z bloków mieszkalnych na osiedlu, na którym się znajdowali, minął jakąś staruszkę, zapewne sąsiadkę. Mężczyzna usłyszał serdeczne pozdrowienia skierowane w stronę niejakiego Izuku, a chłopiec na nie odpowiedział, więc wywnioskował że to zielonowłosy ma tak na imię.

Gdy Izuku wszedł w końcu na swoje piętro, wyciągnął klucz z kieszeni i otworzył drzwi. Szybko schował się w bezpiecznym lokum, mogąc odetchnąć z ulgą. Całą drogę powrotną miał wrażenie, że ktoś go obserwuje, a kilka razy dostrzegł kontem oka te przerażające oczy, które pierwszy raz ujrzał podczas ataku szlamowego złoczyńcy. Jednak teraz był już bezpieczny.

Piegowaty przebrał się z mundurka szkolnego i ruszył do kuchni, by zjeść ciepły posiłek. Dzisiaj na obiad musiał zadowolić się jajecznicą i kawałkiem chleba, który pozostał mu z porannego śniadania. Musi chyba pójść na zakupy, żeby mieć co zjeść na kolację.

Westchnął wpatrując się w puste krzesło po drugiej stronie stołu. Ile by dał, aby jego matka była tu teraz razem z nim. Chciał spędzić z nią trochę więcej czasu niż zwykłe "Hej" wymieniane kilka razy dziennie, zresztą ostatnio coraz rzadziej. W tym tygodniu w ogóle nie mógł się z nią widzieć, gdyż wyjechała na tygodniową delegację z pracy. Jego mama cały czas była bardzo zapracowana, a Izuku musiał wychowywać się praktycznie sam. Jedyne, co przypominało mu, że o nim pamięta, to pieniądze które przelewała mu na konto systematycznie, co miesiąc. Oczywiście, jeżeli mu czegoś zabrakło, zawsze mu kupowała, a gdy prosił o więcej pieniędzy, zawsze mu dawała. Jednak według niego same pieniądze nie dadzą mu szczęścia, chciał w końcu poczuć się przez nią kochany, albo chociaż jakkolwiek zauważony. Z drugiej strony, aż nadto atencji otrzymuje od swojego byłego przyjaciela, obecnego prześladowcy, Katsukiego Bakugo. On i Kacchan, jak go nazywał, w dzieciństwie bardzo się lubili. Jednak gdy okazało się, że Izuku nie posiada daru, tamten odwrócił się od niego. Od tamtego czasu zawsze, gdy Katsuki miał do tego okazję, wyzywał i bił nieobdarzonego. Zielonooki jednak cierpliwie to znosił wierząc, że kiedyś blondyn się opamięta i znów będą się przyjaźnić. Tak jak za dawnych czasów.

Nastolatek wstał od stołu, a brudny talerz szybko umył. Zdecydował, że od razu wyjdzie do sklepu, aby później nie okazało się, że czegoś mu brakuje. Trochę bał się wyjścia ze względu na uczucie bycia obserwowanym, ale coś musi jeść. Ubrał buty i wyszedł z mieszkania.

Drogę do sklepu przeszedł dość szybko. Pomimo, że wszedł do środka marketu, uczucie bycia obserwowanym nie znikło. Zestresował się bardzo, ponieważ w głowie już miał sceny jak z horrorów, kiedy to złodziej o przerażających oczach wyłania się zza rogu alejki i atakuje biednego nastolatka, który nie miał jak się obronić. Kiedy zapłacił, szybko opuścił budynek. W trasie powrotnej wręcz biegł, byle jego postrach nie dogonił go i nie zrobił mu nic złego. Dysząc dopadł do drzwi od swojego miejsca zamieszkania, drżącą ręka otworzył je przy użyciu klucza, a jak znalazł się za nimi zatrzasnął je i zamknął na wszystkie spusty. Rozdygotany usiadł na podłodze, żeby uspokoić nerwowy oddech i drżące ciało. Po chwili był w stanie wstać, więc rozpakował zakupy. Potem udał się do łazienki na zimny prysznic, mając nadzieję że pomoże on unormować niepokojące myśli, którymi zaskakiwał sam siebie.

Kiedy leżał już spokojnie w łóżku, po zjedzeniu kolacji i odrobieniu zadanych prac domowych, mógł rozluźnić się całkowicie. Teraz pójdzie spać i w końcu odpocznie.

Jednak nagle usłyszał szelest. Zaraz po nim drugi, a potem kolejny. Powtarzały się regularnie, brzmiały jak powolne kroki. Zerwał się z łóżka mając nadzieję że to po prostu zły sen.

- M-mamo? - zapytał drżącym głosem - T-to ty? Wróciłaś wcześniej?

Kroki ucichły, ale on, wypełniony ciekawością i strachem, nie mógł teraz pójść spać. Powoli wstał z łóżka i skierował się w stronę zamkniętych drzwi od swojego pokoju.

- Mamo? To ty, prawda? - znów zadał pytanie, znowu nie dostając odpowiedzi.

Uchylił delikatnie drzwi i wyjrzał za nie. Nikogo nie było. Otworzył je szerzej i odetchnął z ulgą. Musiało mu się wydawać. Dla pewności wyszedł z pokoju i rozejrzał się po reszcie mieszkania, jednak tam też nikogo nie zastał. A więc jego wyobraźnia po prostu płatała mu figle.

Nagle poczuł rękę na swoich ustach. Ktoś przyciągnął go do siebie, skutecznie unieruchamiając. Chciał krzyknąć, ale nie miał odwagi wydać z siebie żadnego dźwięku. Z przerażeniem próbował wydostać się z ucisku, ale niewiele mu to dawało. Czuł, jak coś zimnego oplata jego ciało i stara się do niego wedrzeć. Ze strachu zaczął płakać, próbował pozbyć się obcej ręki z jego ust. Miał zamiar spróbować kopnąć swojego przeciwnika, ale nagle wszystko się skończyło. Nie czuł już nikogo ani przy sobie ani za sobą. Jednakże runął na podłogę w przedpokoju nieprzytomny.

Mężczyzna wchłonął się w Izuku, przez co chłopak padł na ziemię. Było to normalne. Przez chwilę złodziej przyzwyczajał się do nowego ciała, a potem zawładnął nim. Otworzył oczy, które były całe czarne, wstał i zrobił kilka kroków do przodu.

- Ale on jest niski... - mruknął głosem zielonowłosego.

Stwierdził jednak, że to nie czas na to. Skierował się do pokoju Izuku i położył się na jego łóżku. Zamknął oczy i oddał kontrolę właścicielowi ciała, który i tak był nieprzytomny. Kiedy odzyskał przytomność, była pierwsza w nocy. Całe wydarzenie uznał za koszmar i poszedł dalej spać. Chciał po prostu spokojnie się wyspać.

Następnego dnia rano Izuku obudził się z lekkim bólem głowy, jednak on szybko ustąpił. Nastolatek musiał dzisiaj pójść do szkoły, więc ubrał się  w mundurek i zjadł jabłko. Po wykonaniu codziennych czynności wyszedł z domu kierując swoje kroki do gimnazjum. Na miejscu spotkał czerwonookiego blondyna, który dzień wcześniej zalecił zielonowłosemu samobójstwo. Izuku zniósł dzielnie poranną dawkę bólu i ruszył na lekcje, mając nadzieję że w tym dniu Katsuki i jego banda dadzą mu już spokój.

Niestety, na długiej przerwie, gdy chłopiec chciał zjeść drugie śniadanie, pudełko z jego posiłkiem zostało strącone z ławki i zawartość wylądowała na podłodze. Izuku spojrzał smutno w stronę gimnazjalistów, którzy stali nad jego ławką, śmiejąc się szyderczo.

- Szczerze, myślałem że cię już dzisiaj nie zobaczymy, Midoriya. - powiedział jeden z nich, nawiązując do wypowiedzi Bakugo z poprzedniego dnia - A może ty po prostu nie potrafisz ułatwić nam życia, skrócić sobie. Jesteś tchórzem!

- A teraz wpieprzaj to żarcie z podłogi, przegrywie! - warknął Bakugo.

Gnębiony nastolatek tylko smutno się uśmiechnął i wstał z krzesła. Ukucnął obok rozrzuconego jedzenia. Złapał w rękę pałeczki i powoli wyjadał te części śniadania, które miały najmniejszy kontakt z podłogą. Gdy ten poniżał się przed całą klasą, jeden z przydupasów blondyna kopnął ofiarę tak, że wylądował twarzą w jedzeniu. Większość klasy się zaśmiała, a Izuku szybko wstał i ze łzami w oczach uciekł do łazienki szkolnej. Tam doprowadził się do względnego porządku i wrócił na lekcje wraz z dzwonkiem, nie mając czasu na posprzątanie bałaganu w klasie. Jednak miło się zaskoczył, bo ktoś wezwał woźną, która zrobiła porządek.

Po lekcjach Midoriya poszedł do sekretariatu odebrać swoje pudełko śniadaniowe, przy okazji przepraszając za narobienie kłopotów i dziękując za pomoc. Kiedy wyszedł ze szkoły, czekało tam na niego pewne towarzystwo.

- O-oh, Kacchan... - mruknął zaskoczony myśląc, że blondyn nie będzie czekał na niego pod szkołą tylko po to, żeby mu podokuczać.

Jednak się trochę pomylił. Jak zawsze skończył z kilkoma sińcami i zadrapaniami. Od razu po powrocie do domu opatrzył się.

- Dlaczego on mi to robi...? - spytał cicho, przyklejając plaster ponad brwią.

Tajemniczy Króliczek | V!deku | DekuBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz