Rozdział 18

1K 54 2
                                    

Sophia 

Gdyby , ktoś kiedyś mi powiedział, że Aleksander Brown  czysty morderca, nie mający uczuć . Każdy ale to każdy się go bał, teraz będzie siedział ze swoją żoną na ogrodzie za domem. Śmiał się jedząc sushi do tego popijając winem. Nigdy bym w to nie uwierzyła, w moich oczach był bestią, okropieństwem człowieka, który nie zasłużył na prawdziwe uczucie tym bardziej  na szacunek innych. 

Niestety, ten człowiek zaczynał mi bardzo mieszać w głowie , i uczuciach. Zaczynałam coś do niego czuć i top było najgorsze. Za każdym razem , gdy wychodzi z domu mam dziwny lęk, że nigdy już go nie zobaczę. Przerażała mnie ta myśl, teraz siedząc patrzyłam na niego, wyobrażałam sobie jak to będzie , jeśli pojawią się dzieci będzie taki jak nasi ojcowie. Syna będzie wychowywał na mordercę a córkę , kiedyś odda tak jak mnie własny ojciec.

-Malutka, zadałem ci pytanie. Gdzie tak odleciałaś myślami?-uniosłam wzrok na Aleksandra, uśmiechnęłam się do niego szczerze. 

-Szczerze , patrząc na ciebie myślałam jak to będzie, kiedyś gdy w naszym życiu pojawią się dzieci. Czy będziesz jakim samym ojcem jak nasi. Z własnego syna zrobisz bestię, a córkę oddasz jakiemuś obcemu facetowi.

-Myślisz, że będę taki okrutny dla naszych dzieci? Za takiego mnie kurwa Nadia uważasz ?- patrzyłam nadal na męża, nie odrywałam od niego wzroku, mogłam teraz zobaczyć jak moje słowa na niego zadziałały, nie miałam nic złego na myśli. Wstałam szybko do niego podchodząc.

-Aleksander, nie uważam tak. Źle mnie zrozumiałeś, zastanawiam się jedynie czy one będą musiały w przyszłości znosić to co my. Ty jesteś  Capo ,  wiadome jest to, że musisz mieć zastępcę , a córka najlepiej  gdyby była dobrą umową.

-Sophio , uwierz mi nigdy nie pozwolę , aby nasze dzieci cierpiały tak jak my. Lecz niestety nie mogę obiecać ci niczego więcej, sama wiesz jak jest.- niekontrolowanie, moje oczy zaszły łzami.

-Nie chcę, aby nasza córka musiała mieć taki los jak ja. A co jeżeli będzie musiała wyjść za jakiegoś starego dziada, bo tak nakazuje nasza pojebana mafijna tradycja. Nie pozwolę na to, już teraz uświadamiam cię , jeżeli do tego dojdzie odejdę , zabiorę ze sobą dzieci i nigdy mnie nie zobaczysz.- Mówiąc to patrzyłam prosto w jego niemal czarne oczy, po moich słowach mocno zaciskał szczękę, czy był zły szczerze miałam to gdzieś.

-Sophio , nigdy ale to nigdy nie mów mi takich rzeczy dobrze wiesz, że to jest niewybaczalna zdrada. Gdyby teraz ktoś nas usłyszał , nie chcesz wiedzieć do czego mogłoby dojść. Druga sprawa nigdy nie oddam naszej córki jakiemuś staremu dziadowi, ona będzie moim oczkiem w głowie, na samą myśl , że mogę mieć taką  kopię ciebie moje instynkty szaleją. Ona będzie zaraz po tobie najbardziej strzeżoną kobietą, może nie będzie miała łatwo z takim ojcem jak ja, ale nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić.

Wiedziałem, że Aleksander mówi to szczerze. Wiem jak zależy mu na mnie, czy mnie kocha nie wiem, czy ja go kocham też nie jestem pewna. Jakieś uczucie do niego czuję, może mimo tego wszystkiego być dobrym małżeństwem i tak samo dobrymi rodzicami. 

-Przepraszam zniszczyłam nam tak dobry wieczór, nie chciałam cię denerwować.- wzięłam kieliszek z winem i siadłam na huśtawce. Zaraz w moje ślady poszedł Aleksander. 

-Malutka nie będę ukrywał na początku twoje słowa mnie zabolały i tak samo wkurwiły. Lecz zdałem sobie sprawę, że nie chcesz tego samego dla naszych dzieci co mieliśmy my. Jest to zrozumiałe. 

Aleksander siadł obok mnie, przytulił mnie do swojego boku nie opierałam się chętnie przywarłam do niego. Tego właśnie nam trzeba, takich wspaniałych chwil, tylko my we dwoje, miło spędzony czas bez zmartwień. Chociaż na ten jeden wieczór , rano wszystko wróci do normalności, mąż gangster , a żona idealna gospodyni. 

Wybrana dla niego [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz