Ku zaskoczeniu Pedriego, kiedy następnego ranka opuszczał swój pokój, zastał Gaviego, który już na niego czekał, oparty o ścianę korytarza i przeglądający swój telefon komórkowy. Podobnie jak on, założył już sprzęt treningowy i miał przygotowany plecak z ubraniami, w które miał się później przebrać. Gdy tylko usłyszał, jak wychodzi, podniósł wzrok znad telefonu komórkowego i posłał mu zmęczony uśmiech.
-Czy wszystko w porządku? Masz gorączkę? – zapytał kanarek, podchodząc do niego i odwzajemniając uśmiech. Pablo zmarszczył brwi ze zdziwienia, co go rozśmieszyło – nie mogę uwierzyć, że sam obudziłeś się na czas, a na dodatek to ty na mnie czekasz.
-Ha ha. Bardzo śmieszne – odpowiedział patrząc na niego źle – Zrobiłem to, żeby ci zamknąć gębę.
Pedri potrząsnął głową z uśmiechem i przeczesał dłonią włosy, lekko je mierzwiąc, gdy oboje szli w stronę windy.
-Ile alarmów musiałeś ustawić? - Kanarek podążył za nimi, gdy weszli do windy i oparł się o ścianę, by odwrócić się w stronę przyjaciela.
-Tylko 6 – wymamrotał bardzo cicho, patrząc na niego kątem oka. Pedri parsknął śmiechem, który odbił się echem w całej windzie, a Pablo musiał ugryźć się w usta, gdy go usłyszał.
Kiedy wyszli z windy, wpadli na Ansu w drodze do jadalni, a Gavi podbiegł, by chwycić go za ramiona i szybko uściskać.
-Dzień dobry – przywitał się Sewillijczyk, ściskając Ansu, gdy szli dalej.
-Dzień dobry, Gavi – zaśmiał się, odwzajemniając uścisk jedną ręką – myślałem, że zejdziesz na dół jako jeden z ostatnich.
-Kolejny - prychnął słysząc w tle śmiech Pedriego.
Weszli do jadalni i Ansu podszedł prosto do ekspresu do kawy, ponownie zostawiając ich samych.
-Mi tak nie mówisz dzień dobry – poskarżył się Pedri, gdy szli w stronę stołu, przy którym siedziało już kilku jego kolegów. Zanim dotarli, Pablo zatrzymał go i spojrzał na przyjaciela z uniesionymi brwiami i ogromnym uśmiechem.
-Co się dzieje? Jesteś zazdrosny? – Roześmiał się, gdy zobaczył, jak drugi mężczyzna spojrzał na niego źle i próbował przejść obok niego, aby dostać się do stołu.
-Oczywiście, że nie – odpowiedział, gdy Gavi zatrzymał go, trzymając go za ramię.
„Jesteś kłamcą" – powiedział, ciągnąc go, aby go przyciągnąć, aby mógł owinąć ramiona wokół szyi kanarka. Pedri natychmiast, jakby instynktownie odwzajemnił uścisk, kładąc dłonie na biodrach Sevillianina. Następnie Pablo z całych sił przycisnął go do swojego ciała, śmiejąc się, jednocześnie odwracając głowę, aby móc zostawić przyjacielowi pocałunek w policzek i szepnąć: - Dzień dobry, głupcze.
Dreszcz przebiegł Pedriego od stóp do głów, gdy zauważył oddech przyjaciela tak blisko jego szyi, coś, co postanowił zignorować, pozwalając mu przytulać się przez kolejne kilka sekund.
-Dzień dobry – odpowiedział, gdy w końcu się rozstali, patrząc z uśmiechem na najmłodszego. Odwrócili się, aby iść dalej w stronę stołu, gdy Pedri dodał: – I nie byłem zazdrosny.
Gavi roześmiał się, potrząsając głową, przez co drugi uderzył go w ramię. Gdy dotarli do stołu, przywitali się z towarzyszami, zostawili swoje rzeczy i poszli na śniadanie. Połowa graczy jeszcze na wpół spała, więc przy stole nie było zbyt wiele rozmów, dopóki nie pojawił się Luis Enrique, pospieszył ich i powiedział, że za 15 minut wszyscy będą gotowi. Kiedy wszyscy już skończyli, zebrali się przy wyjściu i wsiedli do autobusu, który miał ich zawieźć na boisko piłkarskie, na którym mieli trenować. Pablo jak zawsze siedział z Pedrim w ostatnich rzędach i przeglądali Instagram aż do chwili, gdy 10 minut później dotarli na miejsce. Wydawało się, że jego koledzy z drużyny budzą się i są już weselsi, gdy wysiadają z autobusu i wchodzą do szatni. Zostawili swoje rzeczy, ubrali buty i wszyscy wyszli na pole. Było jeszcze wcześnie, ale słońce już zaczynało dogrzewać, co spowodowało skargi części graczy. Kiedy czekali na autokar, Jordi Alba podszedł do nich i objął ich ramiona.
CZYTASZ
CAFUNE-GADRI
Romansa💞GAVI X PEDRI💞 ksiazka jest przed poprawkami wiec moga wystapywac bledy❗️ polska wersja ,,cafune" od @fcloverofmine polish version of ,,cafune' by @fcloverofmine