-Zabiorę cię do domu, dobrze? – zapytał Pedri, zwalniając stopniowo, gdy zobaczył, że dochodzą do skrzyżowania, gdzie rozdzielała się droga prowadząca do jego domu lub domu Pabla. Nie wiedział, dlaczego o to zapytał, było jasne, co musi zrobić.
-Nie - odpowiedział szybko, patrząc na niego ze smutną miną - Do ciebie.
Wiedział, że to był błąd i Pedri chciałby powiedzieć, że się wahał, że trochę się nad tym zastanowił, ale byłoby to kłamstwem. Po prostu westchnął i wskazał kierunkowskazem drogę prowadzącą do jego własnego domu. Powtarzał sobie, że robi to, bo się martwi, bo nie chce go zostawić samego i skończyć na upadku czy coś. Miał jakąś wymówkę, żeby nie przyznać, że w głębi duszy chciał tylko spędzić z nim więcej czasu. Żadne z nich nie odezwało się więcej przez resztę drogi, obaj pogrążeni we własnych myślach. Gdy tylko Pedri zaparkował, wysiadł z samochodu i otworzył drzwi pasażera, aby odpiąć pas bezpieczeństwa i pomóc mu wysiąść. Pablo pozwolił mu zaprowadzić się do drzwi i oparł się o ścianę, podczas gdy kanarek wyjmował klucze, aby je otworzyć. Weszli w ciszy, Pedri posadził go na sofie, po czym poszedł do kuchni, gdy był już pewien, że się nie ruszy. Niedługo potem wrócił ze szklanką wody, dwoma ciasteczkami i pigułką.
„Tutaj" – powiedział, siadając obok Sewilliana na kanapie i podając mu ciasteczka. Pablo spojrzał na przerwę, którą między nimi zostawił, jakby go to obraziło, ale westchnął i bez protestu wziął ciastka. - A potem napijesz się wody i zażyjesz pigułkę.
– Tak, mamo – wymamrotał, przewracając oczami z krzywym uśmiechem i odgryzając mały kęs. Nie mógł zignorować tego, jak bardzo był szczęśliwy, że Pedri opiekował się nim tak samo jak zawsze.
- Podziękujesz mi, jak jutro nie będziesz miał takiego kaca – odpowiedział, opierając się o oparcie sofy i starając się nie dać ponieść emocjom i nie skrócić dystansu między ich ciałami. Dziwnie było siedzieć na kanapie z Pablo i nie być do końca przywiązanym.
Milczeli, podczas gdy Sewillianin dokończył ciasteczka i sięgnął po szklankę z wodą, aby zażyć pigułkę i wypić ją jednym haustem. Pedri pozwolił sobie dobrze się mu przyjrzeć, przyglądając się oczami nieletniego w sposób, w jaki nie był w stanie tego zrobić wcześniej. I jego nastrój nagle się zmienił, kiedy spojrzał na jego szyję i zobaczył coś, od czego krew go zapaliła.
-Co się dzieje? – zapytał Pablo, patrząc na niego dziwnie, gdy poczuł na sobie jej wzrok. Pedri odwrócił wzrok i zmarszczył brwi, skupiając się gdziekolwiek indziej niż na szyi Sewilli.
-Nic - mruknął, starając się nie nadawać temu wagi, ale czując, jakby umierał w środku. Najmłodszy patrzył na niego, unosząc brwi, nie wierząc mu, a Pedri westchnął, po czym dodał – Masz malinkę.
Pablo szeroko otworzył oczy i szybko położył rękę na szyi, jakby nie wiedział. I Pedri wiedział, że nie ma żadnych praw, że nie może od niego niczego żądać, że Pablo nie jest już jego, ale trawiła go zazdrość. Nie mógł nic na to poradzić, bolało jak kopnięcie w jądra, gdy pomyślało, że ktoś przyłożył usta tam, gdzie on je zwykle kładł. Wiedział, że prędzej czy później Pablo odbuduje swoje życie, ale nie był przygotowany na to, że stanie się to tak szybko. Wyobrażanie sobie innej osoby dotykającej osoby, która do niedawna była jego chłopakiem, całującej go... zachciało mu się wymiotować.
-Nie... nie zdawałem sobie sprawy - szepnął skruszony Pablo.
-Nie pozwoliłeś mi tego robić. - Nie chciał, żeby zabrzmiało to złośliwie, nie chciał się złościć, ale komentarz wymknął mu się, zanim zdążył go powstrzymać.
-Kurwa – westchnął, drapiąc się po szyi, jakby chciał zedrzeć skórę. Nie był winien Pedriemu żadnych wyjaśnień, ale wiedział, jak bardzo go zabolało jego zobaczenie, i czuł się okropnie. - To nie tak, że ci nie pozwoliłem, tylko... nie mogliśmy, gdyby ktoś zauważył... Nie chciałem... Nie wiem, kiedy to się stało, Pedri, byłem pijany . Gdybym... cholera, nawet nie pamiętam.
CZYTASZ
CAFUNE-GADRI
Romansa💞GAVI X PEDRI💞 ksiazka jest przed poprawkami wiec moga wystapywac bledy❗️ polska wersja ,,cafune" od @fcloverofmine polish version of ,,cafune' by @fcloverofmine