prolog

69 5 0
                                    

Przepiękny początek okrutnego końca. Ponieważ, to on był moim początkiem, końcem i przekleństwem.

Zastanawialiście się kiedyś jakie to jest uczucie być kochanym? Czytałam o miłości, która nigdy mnie nie dotknęła w żaden sposób. Uczucie ciepła i bezpieczeństwa. Stałam się dokładnym przeciwieństwem. Zła, toksyczna, przesiąknięta gniewem i smutkiem. Żar spala mnie od środka codziennie coraz bardziej. Zostaje po mnie tylko popiół, który powoli ucieka z wiatrem w wszechświat. Dusza opuściła moje ciało już dawno temu. Serce przestało bić. Łzy przestały spływać po bladych i kościstych policzkach.

Mnie już nie ma. I nigdy mnie nie było. Stan błogi.

Papieros w mojej dłoni powoli się wypala. Wypuszczam dym z płuc i patrzę w gwiazdy. Są tak bardzo sztuczne i fałszywe.

Wiatr owiewa zimnem moje nagie stopy. Czarne, postrzępione włosy powiewają w każdą stronę, zasłaniając mi widoczność. Powoli przystawiam papierosa do ust i ostatni raz się zaciągam. Świat kiedyś stanie w ogniu. Dopilnuje tego by tak się stało. Żeby każdy cierpiał tak, jak cierpię ja przez całe swoje marne życie, a bardziej egzystencję. Zapłacą za to swoim życiem

Czułam, że musze uciekać. Od tego zbrukanego do dna miejsca.

Nikt cię przede mną nie uratuje. Więc proszę cię.

Uciekaj zanim będzie za późno.

Uciekaj zanim zginiesz.

Uciekaj.

Carmen 18+ [DYLOGIA] #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz